Mt 18,1-5.10
W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?”
On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.
Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie”.
Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Mt 18,3
Kto jest największy w królestwie niebieskim? Pytanie musiało mocno nurtować uczniów Jezusa, skoro odważyli się w końcu zapytać. Odpowiedź zapewne ich zaskoczyła: ten, kto się uniży jak dziecko. To znaczy ten, kto zgodzi się na bycie zależnym. Od Ojca, od Boga. I nawet więcej: ten kto się nie stanie jak dziecko, wcale do królestwa nie wejdzie! Tak, bo nie można wejść do nieba, jeśli chce się tam trafić na własnych warunkach, z hardym przekonaniem, że Bóg się nie zna, a ja wiem lepiej.
Jak to jest u mnie? Jak dziecko ufam temu, co mówi do mnie niebieski Ojciec, czy jak zbuntowany nastolatek chcę żyć po swojemu i mam pretensje, że Bóg stawia mi wymagania?