To była pielgrzymka mężczyzn do Piekar Śląskich (...). I była to jednocześnie kampania prezydencka. Jarosław Kaczyński, który stracił brata niespełna dwa miesiące wcześniej, też przyjechał, pomodlił się. Nie udzielał tam wywiadów, nie robił show, był bardzo zamknięty w sobie. (...) Mimo że jest w tłumie ludzi, to tak naprawdę jest sam, a ludzie zgromadzeni wokół niego idą w zupełnie innych kierunkach.
Roman Koszowski /GN