Na budowę kanalizacji w Kucicach, przedszkola integracyjnego w Kozłach i na autobusy szynowe w Szczecinie. Płyną pieniądze z budżetu Unii Europejskiej.
Z Brukseli do Wilkowyj
Jak pieniądze z Brukseli trafiają do mieszkańca polskiej wsi i miasta? Unia określa, jakie dziedziny chce wzmocnić, opisując je w Strategicznych Wytycznych Wspólnoty. Te zalecenia z kolei są przekładane na konkretne potrzeby państwa. W ten sposób w Polsce na lata 2007–2013 powstała Narodowa Strategia Spójności określająca, na co powinny zostać wydane pieniądze z Funduszy Europejskich. W ramach Narodowej Strategii Spójności funkcjonuje sześć ogólnokrajowych programów operacyjnych oraz 16 programów regionalnych, gdzie już szczegółowo opisuje się ponad 500 działań, na które można dostać dofinansowanie z Unii. Działania w ramach programu są różne, każde rządzi się własnymi prawami, ogłaszane są na nie odrębne konkursy, zarządzane są przez różne instytucje oraz przeznaczone dla różnorodnych projektodawców. Jest o co walczyć, i choć większość przyznanych nam pieniędzy już rozdzielono, chętnych na unijne wsparcie przybywa. Od początku uruchomienia drugiej edycji programów, czyli od 2007 r. do 10 kwietnia tego roku złożono blisko 170 tys. poprawnych wniosków, na kwotę ponad 380 mld zł. W tym czasie podpisano blisko 54 tys. umów, o wartości 236 mld zł. To znaczy, że ponad 62 proc. środków, przy-znanych nam na lata 2007–2013 już wykorzystaliśmy. Pozostało jeszcze niecałe 27 mld euro. W Brukseli zaczynają się też rozmowy o kolejnym rozdaniu unijnych funduszy: na lata 2014–2020.
To nie jest prezent
Fundusze, które do nas trafiają, to pomoc bezzwrotna. Nie będziemy ich musieli oddawać. Ale nie jest to też pomoc bezinteresowna. Wspólna gospodarka krajów Unii może sprawnie działać tylko wtedy, gdy gospodarki poszczególnych jej członków są mniej więcej na tym samym poziomie. Jeśli jedna ma kłopoty (jak niedawno w Grecji, potem w Irlandii, Hiszpanii, a ostatnio w Portugalii), zagrożone są interesy wszystkich pozostałych. Poza tym pomoc polskiej gospodarce to dla krajów „starej” Unii otwarcie nowych rynków eksportu. Szacuje się, że np. Niemcy, którzy do unijnej kasy wkładają najwięcej, z każdego wpłaconego euro już teraz dostają 85 centów zwrotu w postaci dodatkowych zamówień (polski import z Niemiec od momentu wejścia do Unii wzrósł dwukrotnie). Inni też zyskują, ale mniej. Kiedy nasza gospodarka dostaje impuls w postaci dużych, dodatkowych pieniędzy, powstają nowe przedsiębiorstwa, ktoś musi zbudować nowe drogi, instytucje naukowe i kulturalne, przybywa miejsc pracy. Unijne pieniądze trzeba wykorzystać w określonym czasie, bo inaczej przepadną. Gospodarka więc szybko się rozwija, potrzebuje nowych technologii, nowoczesnych maszyn, a te znajduje u unijnych partnerów. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego szacuje, że zyski krajów starej Unii będą dopiero rosły i do 2015 r. osiągną prawie 38 mld euro. I na tym się nie skończą.
Więcej informacji na stronie www.funduszeeuropejskie.gov.pl Tekst artykułu dostępny również na stronie: www.goscniedzielny.pl/fundusze-europejskie
Joanna Jureczko-Wilk
Na budowę kanalizacji w Kucicach, przedszkola integracyjnego w Kozłach i na autobusy szynowe w Szczecinie. Płyną pieniądze z budżetu Unii Europejskiej.
Z Brukseli do Wilkowyj
Jak pieniądze z Brukseli trafiają do mieszkańca polskiej wsi i miasta? Unia określa, jakie dziedziny chce wzmocnić, opisując je w Strategicznych Wytycznych Wspólnoty. Te zalecenia z kolei są przekładane na konkretne potrzeby państwa. W ten sposób w Polsce na lata 2007–2013 powstała Narodowa Strategia Spójności określająca, na co powinny zostać wydane pieniądze z Funduszy Europejskich. W ramach Narodowej Strategii Spójności funkcjonuje sześć ogólnokrajowych programów operacyjnych oraz 16 programów regionalnych, gdzie już szczegółowo opisuje się ponad 500 działań, na które można dostać dofinansowanie z Unii. Działania w ramach programu są różne, każde rządzi się własnymi prawami, ogłaszane są na nie odrębne konkursy, zarządzane są przez różne instytucje oraz przeznaczone dla różnorodnych projektodawców. Jest o co walczyć, i choć większość przyznanych nam pieniędzy już rozdzielono, chętnych na unijne wsparcie przybywa. Od początku uruchomienia drugiej edycji programów, czyli od 2007 r. do 10 kwietnia tego roku złożono blisko 170 tys. poprawnych wniosków, na kwotę ponad 380 mld zł. W tym czasie podpisano blisko 54 tys. umów, o wartości 236 mld zł. To znaczy, że ponad 62 proc. środków, przy-znanych nam na lata 2007–2013 już wykorzystaliśmy. Pozostało jeszcze niecałe 27 mld euro. W Brukseli zaczynają się też rozmowy o kolejnym rozdaniu unijnych funduszy: na lata 2014–2020.
To nie jest prezent
Fundusze, które do nas trafiają, to pomoc bezzwrotna. Nie będziemy ich musieli oddawać. Ale nie jest to też pomoc bezinteresowna. Wspólna gospodarka krajów Unii może sprawnie działać tylko wtedy, gdy gospodarki poszczególnych jej członków są mniej więcej na tym samym poziomie. Jeśli jedna ma kłopoty (jak niedawno w Grecji, potem w Irlandii, Hiszpanii, a ostatnio w Portugalii), zagrożone są interesy wszystkich pozostałych. Poza tym pomoc polskiej gospodarce to dla krajów „starej” Unii otwarcie nowych rynków eksportu. Szacuje się, że np. Niemcy, którzy do unijnej kasy wkładają najwięcej, z każdego wpłaconego euro już teraz dostają 85 centów zwrotu w postaci dodatkowych zamówień (polski import z Niemiec od momentu wejścia do Unii wzrósł dwukrotnie). Inni też zyskują, ale mniej. Kiedy nasza gospodarka dostaje impuls w postaci dużych, dodatkowych pieniędzy, powstają nowe przedsiębiorstwa, ktoś musi zbudować nowe drogi, instytucje naukowe i kulturalne, przybywa miejsc pracy. Unijne pieniądze trzeba wykorzystać w określonym czasie, bo inaczej przepadną. Gospodarka więc szybko się rozwija, potrzebuje nowych technologii, nowoczesnych maszyn, a te znajduje u unijnych partnerów. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego szacuje, że zyski krajów starej Unii będą dopiero rosły i do 2015 r. osiągną prawie 38 mld euro. I na tym się nie skończą.
Więcej informacji na stronie www.funduszeeuropejskie.gov.pl Tekst artykułu dostępny również na stronie: www.goscniedzielny.pl/fundusze-europejskie
Joanna Jureczko-Wilk
Na budowę kanalizacji w Kucicach, przedszkola integracyjnego w Kozłach i na autobusy szynowe w Szczecinie. Płyną pieniądze z budżetu Unii Europejskiej.
Z Brukseli do Wilkowyj
Jak pieniądze z Brukseli trafiają do mieszkańca polskiej wsi i miasta? Unia określa, jakie dziedziny chce wzmocnić, opisując je w Strategicznych Wytycznych Wspólnoty. Te zalecenia z kolei są przekładane na konkretne potrzeby państwa. W ten sposób w Polsce na lata 2007–2013 powstała Narodowa Strategia Spójności określająca, na co powinny zostać wydane pieniądze z Funduszy Europejskich. W ramach Narodowej Strategii Spójności funkcjonuje sześć ogólnokrajowych programów operacyjnych oraz 16 programów regionalnych, gdzie już szczegółowo opisuje się ponad 500 działań, na które można dostać dofinansowanie z Unii. Działania w ramach programu są różne, każde rządzi się własnymi prawami, ogłaszane są na nie odrębne konkursy, zarządzane są przez różne instytucje oraz przeznaczone dla różnorodnych projektodawców. Jest o co walczyć, i choć większość przyznanych nam pieniędzy już rozdzielono, chętnych na unijne wsparcie przybywa. Od początku uruchomienia drugiej edycji programów, czyli od 2007 r. do 10 kwietnia tego roku złożono blisko 170 tys. poprawnych wniosków, na kwotę ponad 380 mld zł. W tym czasie podpisano blisko 54 tys. umów, o wartości 236 mld zł. To znaczy, że ponad 62 proc. środków, przy-znanych nam na lata 2007–2013 już wykorzystaliśmy. Pozostało jeszcze niecałe 27 mld euro. W Brukseli zaczynają się też rozmowy o kolejnym rozdaniu unijnych funduszy: na lata 2014–2020.
To nie jest prezent
Fundusze, które do nas trafiają, to pomoc bezzwrotna. Nie będziemy ich musieli oddawać. Ale nie jest to też pomoc bezinteresowna. Wspólna gospodarka krajów Unii może sprawnie działać tylko wtedy, gdy gospodarki poszczególnych jej członków są mniej więcej na tym samym poziomie. Jeśli jedna ma kłopoty (jak niedawno w Grecji, potem w Irlandii, Hiszpanii, a ostatnio w Portugalii), zagrożone są interesy wszystkich pozostałych. Poza tym pomoc polskiej gospodarce to dla krajów „starej” Unii otwarcie nowych rynków eksportu. Szacuje się, że np. Niemcy, którzy do unijnej kasy wkładają najwięcej, z każdego wpłaconego euro już teraz dostają 85 centów zwrotu w postaci dodatkowych zamówień (polski import z Niemiec od momentu wejścia do Unii wzrósł dwukrotnie). Inni też zyskują, ale mniej. Kiedy nasza gospodarka dostaje impuls w postaci dużych, dodatkowych pieniędzy, powstają nowe przedsiębiorstwa, ktoś musi zbudować nowe drogi, instytucje naukowe i kulturalne, przybywa miejsc pracy. Unijne pieniądze trzeba wykorzystać w określonym czasie, bo inaczej przepadną. Gospodarka więc szybko się rozwija, potrzebuje nowych technologii, nowoczesnych maszyn, a te znajduje u unijnych partnerów. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego szacuje, że zyski krajów starej Unii będą dopiero rosły i do 2015 r. osiągną prawie 38 mld euro. I na tym się nie skończą.
Więcej informacji na stronie www.funduszeeuropejskie.gov.pl Tekst artykułu dostępny również na stronie: www.goscniedzielny.pl/fundusze-europejskie
Joanna Jureczko-Wilk