Znacie nasze teksty, ale czy znacie nas? Poznajcie członków zespołu ogólnopolskiego „Gościa Niedzielnego”, przyglądając się im wraz z nami z lekkim dystansem.
Niewiele jest osób obeznanych lepiej niż on w historii kina, zwłaszcza zaś kina chrześcijańskiego, którego pozostaje niezrównanym znawcą. Z wielką uwagą śledzi też filmowe nowości, nie tylko te wyświetlane na dużym ekranie, ale i te pojawiające się w wyrastających jak grzyby po deszczu serwisach streamingowych. Jego dobry smak i zdrowy rozsądek nie pozwalają mu przejść obojętnie w recenzjach wobec absurdów tzw. politycznej poprawności, które zawsze celnie punktuje. Na co dzień jest jednak człowiekiem cichym, łagodnym i skromnym. Zewnętrznie: mister elegancji. Czyta dużo książek historycznych, a najchętniej sięga po te dotyczące wypraw krzyżowych. Sam jednak krucjat nie prowadzi.
Nasza redakcyjna poetka artykułów wprawdzie nie pisze wierszem, ale jej wrażliwość uwidacznia się w reportażach. Zwłaszcza w odmalowywaniu słowem ludzkich portretów Basia pozostaje niekwestionowaną mistrzynią. Rzecz tkwi nie tylko w sprawności językowej, ale przede wszystkim w relacjach, które udaje jej się nawiązywać ze swoimi bohaterami. Pewnie dlatego zaufali jej Czesław Miłosz, Wojciech Kilar czy Krzysztof Zanussi, a spotkania z nimi zaowocowały świetnymi książkami. Prywatnych portretów w swoich tekstach stworzyła jednak znacznie więcej. Część z nich złożyła się na książkę „Moi ważni”, której tytuł dobrze oddaje istotę pisania Basi – ważny jest człowiek.
Niespotykanie spokojny człowiek. Erudyta, zakochany w Biblii i piszący o niej z prawdziwą, pełną zachwytu pasją badacza. Ponieważ do redakcji trafił z importu (duszpasterzował przez lata we Francji i w Jerozolimie), musiał zaliczyć mały „mentalny reset” i, dostosowując się do naszych realiów, zamiast „Allez France!” czy żywiołowego „Hava Nagila”, nauczyć się śpiewać narodowy hymn: „Nic się nie stałoooo, Polacy, nic się nie stałoooo”. Chodząca empatia. Niezwykle otwarty, umiejący słuchać kapłan. Od niedawna szef redakcji katowickiego dodatku „Gościa”.
Dobry ludź. Śpiewa to, co sam napisał. Najlepszy poeta wśród dziennikarzy i odwrotnie. Pasjonat podróży, właśnie wrócił z Malediwów. Niebawem obok nieśmiertelnych graffiti „Tu byłem. Tony Halik” trzeba będzie dopisywać jego inicjały. Człowiek, który doskonale wie, co znaczy hasło „Świat w obłokach” i nie chodzi jedynie o wiersz Ryszarda Krynickiego czy płytę Marka Grechuty. Szymon, podobnie jak Jan Himilsbach, jest wniebowzięty i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że „człowiek musi sobie czasami polatać”. W mig (choć po prawdzie woli innych samolotowych producentów) wynajduje tanie loty. Podobno Chris Rea nagrywa płytę z angielskimi wersjami jego poezji. To będzie album wysokich lotów.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie