Sytuacja jest na tyle zmienna, że trudno planować coś na pewno nawet z tygodniowym wyprzedzeniem – stwierdził w rozmowie z KAI dyrektor Caritas Polska ks. dr Maciej Iżycki opisując wszechstronne działania Caritas na granicy polsko-białoruskiej. Musimy być przygotowani na różne scenariusze, a to co jest możliwe, to po prostu realizujemy – mówi szef największej pozarządowej organizacji charytatywnej.
„Nie ogrodzimy murem całego kraju. To jest niemożliwe, a przede wszystkim: co by to było za życie…” – zwraca uwagę ks. Iżycki i dodaje, że rozwiązanie kryzysu migracyjnego wymaga międzynarodowych decyzji na wysokim szczeblu.
Tomasz Królak (KAI): Jakiego rodzaju działania prowadzi obecnie Caritas Polska w związku z kryzysem humanitarnym na wschodniej granicy?
Ks. Marcin Iżycki: Nasza działalność idzie w trzech kierunkach. Pierwszy to wsparcie migrantów i uchodźców. Dzieje się to m.in. poprzez placówki Straży Granicznej i ośrodki dla cudzoziemców. Do placówek Straży, które znajdują się w większości nadgranicznych parafii, kierowani są uchodźcy odnalezieni przez służby. Ci ludzie najczęściej nie mają nic na przebranie, trzeba im też udzielić pomocy żywnościowej itd. To jest pomoc doraźna, ale bardzo ważna.
Druga grupa, której pomagamy to mieszkańcy przygranicznych miejscowości. Oni coraz bardziej się boją, dlatego trzeba im towarzyszyć, rozmawiać z nimi ale też pomóc materialnie. Bo chociaż sami starają się pomagać przybyszom, dzielić się z nimi żywnością i mówią, że ich na to stać, chcemy to pomaganie.
Trzecia grupa to funkcjonariusze służb mundurowych: Straży Granicznej, wojska i policji. Oczywiście oni są zaopatrzeni przez zaplecze swoich ministerstw, wspierają ich także mieszkańcy tamtych miejscowości, którzy np. przynoszą im jedzenie. Ale i my o nich pamiętamy, udzielając pomocy duchowej, na przykład kiedy w niedzielę przychodzą do kościoła. Mówili mi o tym proboszczowie z miejscowości archidiecezji białostockiej kiedy ostatnio objeżdżałem te tereny.
Działamy więc na tych trzech kierunkach. Jako Kościół i jako Caritas nie zostawimy tych ludzi samym sobie. Chcę też podkreślić, że to co robi rząd i państwo polskie w zakresie ochrony granic jest oczywiście godne wsparcia, bo ochrona obywateli jest obowiązkiem państwa. Ale jednocześnie na pewno nie pozostawimy bez pomocy tych kilku tysięcy biednych ludzi, którzy przebywają w ośrodkach dla uchodźców. Już planujemy długofalową pomoc dla dzieci przebywających w tych placówkach.
Bo słuszne pragnienie obrony granicy nie może osłabić naszej powinności pomocy bliźniemu, który jest w potrzebie, czy tak?
Oczywiście. I to mówią też nasi ludzie na granicy spotykając się z mieszkańcami. Ale też oni sami, bo widzą tych konkretnych ludzi, ich twarze... Ważna jest też jednak obrona kraju. Rozmawiamy z naszymi partnerami z zagranicznych Caritas oraz z UNICEF-em, z którym chcemy zrealizować wspomniany projekt długofalowej pomocy dla dzieci. Już niebawem będę mógł powiedzieć na ten temat coś więcej.
Tymczasem robi się coraz zimniej.
Tak. A nie wiemy, ile osób jest w lasach, ile się przedarło w głąb kraju, ani jak długo potrwa kryzys na granicy. Jeżeli będzie taka możliwość, byśmy mogli pomóc także po stronie białoruskiej, to jesteśmy na to gotowi.