Sytuacja jest na tyle zmienna, że trudno planować coś na pewno nawet z tygodniowym wyprzedzeniem – stwierdził w rozmowie z KAI dyrektor Caritas Polska ks. dr Maciej Iżycki opisując wszechstronne działania Caritas na granicy polsko-białoruskiej. Musimy być przygotowani na różne scenariusze, a to co jest możliwe, to po prostu realizujemy – mówi szef największej pozarządowej organizacji charytatywnej.
Będziemy pomagać także w ramach Caritas diecezjalnych, bo one nie zawsze mają moce, żeby w takich nadzwyczajnych sytuacjach wszystko “ogarnąć”. Na pewno więc będziemy pomagać im finansowo oraz zapewniając odpowiedni sprzęt. Jesteśmy w stałym kontakcie zarówno z dyrektorami Caritas jak i z proboszczami przygranicznych parafii. Będziemy się z nimi w dalszym ciągu spotykać, zarówno bezpośrednio jak i online.
Trzeba zaznaczyć, że sytuacja jest na tyle zmienna, że trudno planować coś na pewno nawet z tygodniowym wyprzedzeniem. Musimy być przygotowani na różne scenariusze, bo choć mamy swoje przewidywania, nie wiemy na 100 procent w którym kierunku to pójdzie. To co jest możliwe to po prostu realizujemy.
Z relacji ojca Cordiana wiem, że także inne instytucje, które są obecne przy granicy doceniają to, co robi Kościół. I ważne jest, żeby za pośrednictwem KAI dowiedzieli się o tym i polscy księża i wszyscy wierni.
No właśnie, tak potężny kryzys wymaga zapewne współpracy z innymi organizacjami ale też strukturami czy urzędami państwowymi. Jak ta współpraca wygląda i czy wszystko przebiega tu dobrze?
Rozmawialiśmy już z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Kilkanaście dni temu uczestniczyłem w spotkaniu zorganizowanym u kard. Nycza z bp Zadarką i przedstawicielami różnych środowisk i organizacji pozarządowych, m.in. Centrum Wolontariatu w Lublinie, Fundacji Dialog, KIK, Polskiego Forum Migracyjnego, Wspólnoty Sant’Egidio czy Polskiej Akcji Humanitarnej. Mówiliśmy o tym, co robi każde z tych środowisk i co można jeszcze zrobić. W ubiegłym tygodniu spotkałem się z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, a nie był to pierwszy kontakt i zapewne nie ostatni. Także RPO docenia działalność Kościoła, w tym akcję z kolejnymi Namiotami Nadziei, które stawiamy w regionie objętym stanem wyjątkowym.
Ale Caritas pomaga migrantom i uchodźcom od dawna i nie tylko przy granicy.
Tego wsparcia udzielają przybyszom diecezjalne Caritas, np. zielonogórsko-gorzowska czy warmińska. Jesteśmy obecni także w otwartym ośrodku w Lininie na Mazowszu, prowadzonym przez Urząd ds. Cudzoziemców. Co tydzień jeżdżą tam nasi wolontariusze. Od lat prowadzimy ośrodki dla migrantów i uchodźców w różnych miejscowościach na terenie całego kraju. Ci ludzie są tu od dawna, a z różnych powodów - kulturowych, językowych itd. - trudno jest im w pełni wejść w nowe życie, a więc cały czas im pomagamy. Prowadzimy doradztwo kulturowe, prawne, pomagamy im w dofinansowaniu mieszkań, w wakacyjnych wyjazdach dzieci, w integracji społecznej, ofiarujemy żywność, środki higieniczne itd.
Pomimo, iż skończyło się już wsparcie unijnego programu FAMI (Fundusz Azylu Migracji i Integracji), z którego korzystaliśmy, będziemy tę pomoc kontynuować ze środków statutowych. Bo tego po prostu wymaga sytuacja - widzimy, że cały problem będzie narastał. Mamy większą grupę uchodźców z Białorusi, wśród podopiecznych są też Ukraińcy, Czeczeni. Wiadomo, że np. z adaptacją Białorusinów nie jest tak ciężko jak w przypadku innych narodów, bo kulturowo są nam bliscy. Ale także Czeczenom staramy się pomagać na ile tylko jest to możliwe.