Choć Józef Piłsudski nie interesował się budową portu w Gdyni, Eugeniusz Kwiatkowski zakupił trzy stateczki żeglugi przybrzeżnej i dwa z nich nazwał imionami córek marszałka: Jadwiga i Wanda. Pod nieobecność Piłsudskiego pojechał do jego rezydencji w Sulejówku i zaproponował dziewczynkom, aby zostały matkami chrzestnymi statków.
Następnego dnia legendarny polski przywódca powitał Kwiatkowskiego słowami: „Pan mi zrobił rewolucję pałacową”. Nie chciał słyszeć o wyprawie do Gdyni, ale córki nie ustąpiły. Od tego momentu Józef Piłsudski nie sprzeciwiał się żadnym wydatkom na port w Gdyni.
Umysł ścisły i biało-czerwony
Eugeniusz Kwiatkowski urodził się 30 grudnia 1888 roku w szlacheckiej i inteligenckiej rodzinie o patriotycznych tradycjach. Kiedy rozpoczął w 1907 roku studia na Wydziale Chemii Technicznej na Politechnice Lwowskiej, wszedł w skład Związku Młodzieży Polskiej. Studia po trzech latach postanowił kontynuować w Monachium, skąd powrócił z dyplomem inżyniera chemii. Niedługo potem ożenił się, a jego życie zaczęło wyglądać na ustatkowane. Gdy wybuchła I wojna światowa, wstąpił do Legionów Polskich, a także działał w Polskiej Organizacji Wojskowej. W tym okresie zaczął przygotowywać spotkania dyskusyjne na tematy historyczne i wolnościowe. Publikował też artykuły i prowadził odczyty dotyczące technologii gazownictwa, chemii węgla kamiennego, znaczenia przemysłu chemicznego. Zaangażował się w działalność Polskiego Towarzystwa Chemicznego, w którym poznał się z Ignacym Mościckim, co później znacząco wpłynęło na jego karierę.
W wolnej Polsce – II Rzeczpospolitej – Kwiatkowski rozpoczął pracę w Gazowni Lubelskiej, ale szybko przeniósł się na Politechnikę Warszawską, gdzie wykładał chemię węgla kamiennego i gazu. Swój prawdziwy talent objawił jednak nieco później, kiedy w 1922 roku Polska wygrała spór z Niemcami o Państwową Fabrykę Związków Azotowych w Chorzowie.
Nie dla partii, dla Polski
Niemcy, opuszczając fabrykę, zabrali całą dokumentację techniczną, licząc na to, że Polakom nie uda się uruchomić produkcji. Szefem zakładu został Mościcki, który powierzył Kwiatkowskiemu stanowisko dyrektora technicznego. Dwóch chemików w ciągu dwóch tygodni uruchomiło linię produkcyjną. Kwiatkowski opracował aż 10 scenariuszy na rozwój fabryki, z których wybrał najlepszy. W ciągu czterech lat okazał się on wielkim sukcesem. Fabryka produkowała więcej niż za czasów niemieckich, a Kwiatkowski dał się poznać jako doskonały organizator.
Dlatego, kiedy w 1926 roku Mościcki został prezydentem, zarekomendował swojego współpracownika na stanowisko ministra przemysłu i handlu. Wówczas niewiele osób znało Kwiatkowskiego, był najmłodszym członkiem rządu (38 lat!), stąd nie miał na początku silnej pozycji. Co ciekawe, jego stanowisko pozostało niezachwiane w czasie ciągłych zawirowań politycznych. Nie wiązał się z żadną opcją polityczną, wolał być lojalny wobec kraju niż konkretnych ludzi.
Maciej Rajfur