Czy można wierzyć „Gazecie Wyborczej”?

Minister zdrowia Konstanty Radziwił zapowiedział nieprzedłużanie rządowego programu in vitro. W zamian za to wprowadzony ma być narodowy program prokreacyjny, oparty na naprotechnologii. Co to jest ta naprotechnologia? Odpowiedź przynosi dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”. Niestety, nie jest to odpowiedź w pełni prawdziwa.

Naprotechnologia - według GW - „opiera się na precyzyjnym monitorowaniu cyklu miesięcznego” i jest „kompletnie bezskuteczna, kiedy kobieta cierpi na niedrożność jajowodów, endometriozę albo problem z płodnością ma mężczyzna”.

Prawdą, ale nie całą prawdą, jest stwierdzenie, że naprotechnologia opiera się na precyzyjnej obserwacji cyklu miesięcznego. Tak jest w rzeczywistości. Ale - oprócz analizy cyklu - naprotechnologia zakłada stosowanie pełnej, nowoczesnej diagnostyki, farmakoterapii i chirurgii, nie pomijając także aspektów psychologicznych. Z jakim skutkiem?

Odnieśmy się do sytuacji, w których - według GW - naprotechnologia jest bezradna, czyli do niedrożności jajowodów i endometriozy.  Głos ma zajmujący się w Polsce naprotechnologią dr Maciej Barczentewicz:

Otóż odsetek pacjentek, które przeszły klasyczne leczenie operacyjne niedrożności jajowodów i zaszły w ciążę, wynosi 29 proc. Ten sam wskaźnik ciąż w przypadku leczenia przy pomocy metod chirurgii, rozwiniętych przez twórcę naprotechnologii prof. Thomasa Hilgersa, sięga 58 proc. (Gomel V., Salpingostomy by microsurgery). Gdyby w ten sam sposób badać skuteczność chirurgicznego leczenia endometriozy (występowania błony śluzowej macicy poza jamą macicy), to klasyczne metody chirurgiczne dają skuteczność na poziomie 53,9 proc., zaś leczenie chirurgiczne w założonym przez prof. Hilgersa Instytucie Papieża Pawła VI pozwoliło na zajście w ciążę 78 proc. pacjentek.

Wspomniany w GW „problem mężczyzny z płodnością” to określenie na tyle nieostre, że trudno się do niego odnieść w sposób precyzyjny. Zwłaszcza, że płodny czy niepłodny nie jest przecież pojedynczy mężczyzna (i nie pojedyncza kobieta), ale płodna (albo niepłodna) jest przecież para. Dlatego, jeśli płodność jest niższa po stronie mężczyzny, można próbować - i to czynią naprotechnolodzy - podnieść płodność pary, oddziałując terapeutycznie na płodność i mężczyzny, i kobiety.

Na pytanie o wiarygodność GW w sprawie naprotechnologii pozwolę sobie nie odpowiadać wprost. Ostatecznie nie o GW tutaj chodzi, ale o rzeczywistą pomoc tym, którzy mają problemy z doczekaniem się potomstwa. Dlatego przypominam kilka naszych tekstów, mówiących więcej o naprotechnologii:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała

Jarosław Dudała

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.

Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały