Wewnętrznie wyłam z bólu

Niezbyt krótka historia Ani, pewnego pilota z Marines oraz Pana Jezusa.

Po kilku godzinach zbierałyśmy się z siostrą do powrotu do domu. Jej mąż, a mój szwagier poprosił mnie, abym z nimi wstąpiła na urodziny jego wspólnika z firmy. Obiecał, że będziemy tam pół godzinki. Byłam wściekła, bo nie chciałam iść do kogoś, kogo w sumie nie znam. Kiedy weszliśmy do mieszkania tych ludzi, poczułam niesamowitą atmosferę. Wielki zastawiony stół, a dookoła cała rodzina. Czuć było Miłość Rodzinną. Wszyscy mówili o czytaniu w Kościele, ponieważ była to niedziela. Opowiadali o Panu Bogu jak o przyjacielu. Choć na tamten dzień wydawało mi się, że mam dość słuchania o Pana Bogu. Tutaj jednak wszystko było takie PRAWDZIWE. Poparte rodzinną miłością i atmosferą spokoju nie tylko zewnętrznego. Poczułam się naprawdę dobrze. Jakby moją duszę ogarnął wewnętrzny spokój i radość. Kiedy zaczęli śpiewać i grać na pianinie, nie chciałam stamtąd wychodzić. Spędziliśmy tam kilka godzin, a ja mogłabym być tam do rana. Kiedy wróciłam w nocy do domu, moja mama się obudziła i zapytała mnie, jak było. Powiedziałam, że czuję się jakbym wróciła z pielgrzymki, opowiadając jej o swoich przeżyciach. Wtuliłam się stęskniona w moje dzieci i zasnęłam, dziękując Bogu za moje skarby. Mimo to, że wyrzuciłam go z mojej książki, bo był nie komercyjny (w świecie), to często, choć nieświadomie, mówiłam do Boga, prosiłam, a czasem dziękowałam.

Po tygodniu poleciałam wraz z dziećmi do naszego domu w Corpus Christi. Mój mąż wyremontował i przygotował dom na nasz powrót. Pamiętam, jak zasypiając, odmawiałam Ojcze Nasz - świadomie, ze zrozumieniem każdego słowo i jego głębszym sensem. Po modlitwie dodatkowo mówiłam: Ojcze nie jestem Ciebie godna, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja. Nie wiem, skąd przychodziły te słowa i dlaczego tak mówiłam.

Po trzech tygodniach pobytu w Corpus Christi mój mąż musiał wyjechać służbowo. Ja zostałam z dziećmi sama w domu. Odwiedziła mnie koleżanka, która była ateistką i wraz z nią naśmiewałyśmy się ze znajomego katolika. Choć moja dusza zaczynała świadomie powracać do domu Ojca, zły próbował swych sił, sprowadzając na moją drogę takich ludzi. Byłam bliska tego, aby przestać wierzyć. Nade mną toczyła się prawdziwa wojna aniołów i demonów. Moja wiara była słaba, a w momencie próby stałam na krawędzi. Kiedy koleżanka opuściła mój dom, a ja uśpiłam dzieci, usiadłam w ciszy przy stole, by kontynuować pisanie swojej książki. Ciągle coś poprawiałam, jakby jakaś siła nie pozwalała mi zakończyć tej książki. Wtedy Bóg gwałtownie wkroczył do mojego serca i przemienił moje całe życie.

Poczułam w swym sercu głos jak grom z jasnego nieba. Nie słyszałam go w uszach, tylko w swym sercu. Ktoś zaczął do mnie przemawiać. Czułam się, jakbym zaczynała widzieć i słyszeć inaczej, głębiej. Nie ogarnął mnie strach. Czułam się, jakby ktoś zwracał mi duszę. Byłam bardzo szczęśliwa. Czułam, że Bóg do mnie przemówił. I nie myślałam, że zwariowałam, bo funkcjonowałam tak jak zawsze. Wszystkie moje zmysły pracowały nienagannie z tą różnicą, że odzyskałam swój szósty zmysł - duszę. Zaczęłam wypytywać Pana Boga, zadając pytania. Otwierałam w internecie Pismo Święte i dostawałam dosłowne odpowiedzi. Czasem Bóg odpowiadał bezpośrednie w mym sercu. Zadałam więc pytanie, co mam robić, Ojcze?

Książka! Książka ma być o mnie.

To mną wstrząsnęło. Jak to, przecież właśnie z niej Boga wyrzuciłam. Pracowałam nad moją ,,komercyjną” książką kilka lat, a teraz mam wszystko zacząć od nowa. Wtedy zobaczyłam, jakby ktoś puścił mi film w mojej pamięci, te wszystkie momenty, kiedy się modliłam i otrzymywałam. Kiedy Bóg próbował przebić się do mojego serca, ale ja byłam głucha. Żyłam w świecie, który całkiem zagłuszył mi moje sumienie i zamknął serce przed Bogiem. Bo każdy, kto pędzi za światem, nie ma Boga. Zobaczyłam, jak stałam na krawędzi i Bóg wkroczył w ostatniej chwili w moje życie, bo spadłabym w daleką otchłań. Miałam wiele pytań i dostawałam odpowiedzi na te pytania, czasem zanim zadałam konkretne pytanie. Ten głos Boga, Jego potęga i siła z jaką przemawiał! Uświadomiły, jak potężny jest Stwórca. Miałam wrażenie, że znalazłam się w całkiem innym wymiarze, choć zewnętrznie wszystko wyglądało tak samo. To moje wnętrze zostało napełnione przez Ducha Świętego. Zostałam uwolniona z niewoli świata. Bóg otworzył moje serce na PRAWDĘ.

Kiedy mąż wrócił z delegacji, musiałam mu powiedzieć… Kochanie, Bóg do mnie przemówił? Zastanawiałam się, czy nie wyśle mnie na badania psychiatryczne. Ale wszystko było ze mną w porządku. Mąż był mocno zaskoczony i ku mojemu zdziwieniu powiedział, że pójdzie ze mną tą drogą. Był bardzo zszokowany, że postanowiłam pisać książkę od nowa. Bo tak mi nakazał Bóg. Choć widziałam, że nie był zadowolony, to chciał, bym robiła to, co Bóg mi mówi. Wiedział, że nie chcę się przeciwstawić woli Bożej.

« 4 5 6 7 8 »
TAGI: