Istnieje w Rzymie pradawna tradycja, zgodnie z którą pobożni chrześcijanie w każdy dzień Wielkiego Postu odwiedzają inny kościół Wiecznego Miasta. George Weigel, amerykański teolog i biograf Jana Pawła II podążył tym pielgrzymkowym szlakiem. Jak później wyznał, był to najlepszy Wielki Post w jego życiu. Owocem tego czasu są jego komentarze do czytań biblijnych i brewiarzowej liturgii godzin. George Weigel wydał je w książce pt. „Rzymskie pielgrzymowanie”, która właśnie ukazała się po polsku nakładem wydawnictwa M.
Użytkownik Gosc.pl każdego dnia tegorocznego Wielkiego Postu znajdzie tu kolejny fragment tej książki.

Poniedziałek trzeciego tygodnia Wielkiego Postu - stacja u św. Marka

Jak nauczają nas Ewangelie, pycha nie jest jedynie problemem pogan.

Przez kolejne trzy tygodnie Wielkiego Postu Kościół zaprasza chrześcijan, którzy już przyjęli chrzest, by dołączyli do bardziej intensywnych przygotowań do przyjęcia tego sakramentu przez „wybranych”, czyli katechumenów. Podczas gdy całe Czterdzieści Dni to czas „corocznego katechumenatu” dla tych, którzy są już członkami Ciała Chrystusa, okres między trzecią niedzielą a sobotą piątego tygodnia Wielkiego Postu to czas, w którym wielkopostnych pielgrzymów prosi się o to, by dogłębniej i staranniej „przyoblekli się w Chrystusa”. Dzisiejsze czytania mszalne i Liturgia Godzin przypominają nam wielokrotnie, że naśladowanie Chrystusa polega przede wszystkim na powierzeniu się całkowicie Bożej Opatrzności, innymi słowy, na naśladowaniu głębokiej pokory Syna poddającego się woli Ojca.

Poniedziałek trzeciego tygodnia Wielkiego Postu - stacja u św. Marka   Epizody z życia św. Marka Stephen Weigel

Pierwszą z dzisiejszych lekcji w szkole pokory proponuje nam jeden z największych wschodnich Ojców Kościoła, św. Bazyli Wielki. W czytaniu z Liturgii Godzin Bazyli zastanawia się nad wielkością człowieka i pisze następująco: „Godność człowieka, jego chwała i majestat polega na poznaniu tego, co naprawdę wielkie, na przylgnięciu do tej wielkości i szukaniu chwały u Pana chwały, zgodnie ze słowami apostoła: «Kto się chlubi, niech się w Panu chlubi»” (1 Kor 1, 31). Jest to bez wątpienia szczególny rodzaj chluby, którą Bazyli definiuje za pomocą terminów antycypujących kluczowe wątki teologii reformacyjnej: „To jest bowiem doskonała i pełna chluba, gdy ktoś wynosi się nie z powodu własnej sprawiedliwości, bo wie, że jej naprawdę nie posiada, lecz swoje usprawiedliwienie opiera wyłącznie na wierze w Chrystusa Pana”.

Przez cały rozpoczynający się dzisiaj trzeci tydzień Wielkiego Postu rozbrzmiewa wczorajsze czytanie mówiące o spotkaniu Jezusa z Samarytanką. Jeśli początkiem prawdziwej modlitwy jest Boże pragnienie nas samych – jeśli modlitwa jest darem, który otrzymujemy, nim staje się doskonaloną przez nas praktyką – wówczas główną przeszkodą wzrastania w życiu modlitwą jest pycha. Pycha, jak wyjaśnia glosariusz angielskiej wersji Katechizmu Kościoła Katolickiego, jest formą konkurowania z Bogiem. Trudne, a być może niemożliwe jest odczuwanie tego, że Bóg nas pragnie, gdy jesteśmy zaabsorbowani sobą lub gdy trzymamy się kurczowo własnej autonomii (by posłużyć się językiem ponowoczesności). Autonomiczne, zaabsorbowane sobą „ja” nie jest receptywne; autonomiczne, zaabsorbowane sobą „ja” nie potrafi rozpoznać ofiarowywanych mu darów, gdyż nie potrafi uznać własnej potrzeby otrzymania całkowicie darmowej i niezasłużonej łaski. Autonomiczne, zaabsorbowane sobą „ja” współzawodniczy z Bogiem.

Jak nauczają nas Ewangelie, tak rozumiana pycha nie jest jedynie problemem pogan. W dobrze znanej przypowieści o faryzeuszu i celniku (którą Kościół przypomina nam w sobotę kończącą trzeci tydzień Wielkiego Postu) faryzeusz jest bez wątpienia osobą wierzącą, lecz równocześnie jest zadowolony ze swej prawości, której wyrazem są dla niego jego bez wątpienia dobre uczynki. Ludzie wierzący wystawieni są na pokusę współzawodniczenia z Bogiem w równym stopniu co ludzie niewierzący, co podkreśla nam dzisiejsze czytanie mszalne ze Starego Testamentu mówiące o tym, jak prorok Elizeusz uzdrowił z trądu Aramejczyka Naamana.

Naaman jest w zasadzie gotów uwierzyć w to, że jest Bóg w Izraelu: idzie za radą swej służebnicy, by prosić o pomoc proroka Elizeusza; gwarantuje sobie wsparcie swego króla; podejmuje daleką i trudną podróż, by zostać uzdrowionym; gotów jest odwdzięczyć się materialnie za dar zdrowia. Ale kiedy Elizeusz rani jego patriotyczną dumę, każąc mu obmyć się siedem razy w Jordanie, Naaman się buntuje: dlaczegóż on, dowódca wojsk górujących nad wojskami Izraela, miałby się kąpać w izraelskiej rzece? Czyż wielkie rzeki Aramu (czyli dzisiejszej Syrii) nie są większe niż płynący strużką izraelski strumyk? Dopiero słudzy Naamana przekonują go, by zastosował się do polecenia Elizeusza. Dopiero po obmyciu się w Jordanie uzdrowiony Naaman zdobywa się na pokorę i uświadamia sobie, że jego duma mogła być przeszkodą dla uzdrowienia, którego tak bardzo pragnął. Kierując się tą pokorą – tym, że nie jest autonomicznym „ja” – może powiedzieć: „Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem!”.

Historia Naamana, człowieka ze Wschodu, którego uzdrowienie Kościół przypomina nam w dzisiejszej stacji poświęconej ewangeliście, który zgodnie z tradycją był pierwszym patriarchą wielkiej stolicy biskupiej Wschodniego Kościoła – Aleksandrii, jest dzisiaj dla nas, wielkopostnych pielgrzymów, ważną lekcją. My także musimy powrócić do naszego Jordanu, Jordanu naszego chrztu, by poznać Boga żywego. Powracając w wyobraźni do naszego katechumenatu, odnawiając w czasie Wigilii Paschalnej nasze przyrzeczenia chrzcielne, pobłogosławieni tą samą wodą odnowienia, którą chrzczeni są wybrani, także i my możemy zostać uzdrowieni z różnych form trądu, które deformują nasze życie i tak jak za dni Naamana zwiększyć naszą zdolność do braterstwa z innymi ludźmi.

Dzisiejsza Ewangelia, w której św. Łukasz opowiada, jak mieszkańcy Nazaretu odrzucili Jezusa jako proroka, przedstawia jeszcze inny rodzaj pychy i inną formę współzawodnictwa z Bogiem: pokusę polegającą na tym, by zapewnić sobie takiego odkupiciela, jaki nam się podoba, miast przyjąć z wdzięcznością odkupiciela, którego wyznaczył Bóg.

Zgodnie z tym, co przedstawia Łukasz, mieszkańcy Nazaretu nie potrafią przyjąć Jezusa jako daru od Boga właśnie dlatego, że Go dobrze znają. Z fragmentu Ewangelii św. Łukasza poprzedzającego bezpośrednio dzisiejszą perykopę dowiadujemy się, że Jezus przyszedł do synagogi w Nazarecie, wziął do ręki zwój proroka Izajasza i odczytał na głos proklamację mesjańską: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił [...], abym obwoływał rok łaski od Pana”. Następnie oświadczył tym, wśród których dorastał: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. Najpierw mieszkańcy Nazaretu zareagowali pozytywnie: „A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego”. Ale potem do głosu doszła pycha: „Czy nie jest to syn Józefa?”. No bez przesady. Nie o takim mesjaszu myśleliśmy. I dlatego chcieli go zrzucić ze stoku góry, na której stało miasto. „On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się” (Łk 4, 18a, 21, 22, 30). 

Tak jak wszyscy ludzie wszystkich czasów, podobnie mieszkańcy Nazaretu dużo bardziej są zadowoleni, mogąc mieć takiego Boga, takiego odkupiciela, którego potrafią sobie wyobrazić – lub ukształtować na własną modłę (wzorcowym przykładem tego rodzaju pokusy będzie jutrzejsze czytanie z Księgi Wyjścia, mówiące o tym, jak Izraelici ulepili sobie złotego cielca). Naśladowanie Chrystusa, do którego jesteśmy wezwani na tym etapie naszej wędrówki nawrócenia, nakazuje nam wyzbyć się pychy wyobrażającej sobie, iż wiemy lepiej od Boga, jak powinien wyglądać nasz odkupiciel. Kościół będzie nam bezustannie kładł do głowy tę prawdę, gdy zmierzać będziemy w czasie Wielkiego Postu ku Jerozolimie i, nieubłaganie, ku Krzyżowi.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

George Weigel

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Reklama

Najnowszy numer

GN 47/2024

24 listopada 2024

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.

Król. W niebie i na ziemi

Miał 28 lat i umarł ze starości. Tak już jest z progerią, że przewraca naturalny bieg czasu do góry nogami. Na fotografiach w mediach widzieliśmy go chyba wszyscy, nikt zapewne nie miał wątpliwości, że życie chorego do łatwych nie należy.

Więcej w Artykuł