Wstałem z wersalki i poszedłem do kuchni, aby poszukać sznurka, paska, może odkręcić gaz, wiedziałem, że nie chcę żyć. Było około godz. 23. W drodze z pokoju do kuchni zrobiłem kilka kroków. I nagle…
Wysłuchałem gdzieś w internecie fragmentów „Dzienniczka” Siostry Faustyny. Każdą niedzielną Mszę (przez 4 lata) ofiarowałem za dusze czyśćcowe i prosiłem świętą Faustynę o obecność przy mnie na każdej Mszy Świętej, gdyż bluźnierstwa w mojej głowie i rozproszenia podczas nabożeństw były bardzo silne. Prosiłem dusze czyśćcowe o modlitwę za mnie.
Po około 4 latach od opisanych powyżej zdarzeń, podczas Mszy świętej chciałem coś ofiarować Bogu, Jezusowi. Zacząłem szukać w myślach - co ja mam takiego najcenniejszego, cóż bym mógł ofiarować. Pierwsza myśl: nic nie mam. Za chwilę przyszła odpowiedź: Życie. Wolną wolę.
Przyszła myśl do mojej głowy ze słowami: Życie chcesz oddać śmieciu? Wolną wolę? Spójrz na świętych, jak oni skończyli, w biedzie, zabici, zagłodzeni w celi, odrzuceni, nie rozumiani przez innych, jeden ukrzyżowany głową w dół. Tego chcesz?
Wtedy to właśnie powiedziałem szybko, nie rozmyślając nad złym głosem: - Panie, po ludzku to nic nie mam (sławy, bogactwa, urody, umiejętności, talentu. pobożności), ale to, co mam, to oddaję Tobie (ręce, nogi, oczy, słuch). Niech się dzieje w moim życiu wola Twoja, co chcesz, to rób. Mam umrzeć dziś - dobra. Mam być kaleką - dobra. Mam zwariować albo być uznany za wariata - dobra. Mam być żebrakiem – dobra, zgadzam się na wszystko. Niech się dzieje wola Twoja. Niech Twój plan, nie mój, względem mojej osoby się realizuje, bezwarunkowo. Oczywiście daj, Panie, siłę, abym Twoim planom podołał, nigdy nie zwątpił, z Tobą wszystko mogę. Uświadomiłem sobie, że właściwie pierwszy raz się prawdziwie pomodliłem „bądź wola Twoja (od pojawienia się Jezusa w moim życiu klepałem pacierz rano i wieczorem, nie zastanawiając się, co właściwie mówię).
Oddanie życia i woli było jak skok w przepaść. Lęk odczuwałem. Ale wiedziałem, że jak „skoczę”, bez żadnych zabezpieczeń, czyli moich pomysłów na życie, On mnie złapie. On ma dla mnie swój plan, a ja jestem gotów go wypełnić (byle bym tylko był z Nim w niebie). Kilka dni później prosiłem Ducha Świętego o dobrą spowiedź, był czas przed Wielkanocą. Czułem, że dotychczasowe spowiedzi były nijakie, z marszu, na szybko, pobieżne, bez wiary, że w konfesjonale jest Jezus. Chciałem się wyspowiadać z całego życia. Podczas spowiedzi wymieniłem parę grzechów, ale też wyznałem, że zgrzeszyłem, łamiąc wszystkie przykazania Boże (z racji na kilkudziesięcioletnią nierzetelną moją spowiedź, nie byłem w stanie przypomnieć sobie moich wszystkich grzechów), nawet zabiłem, tak zabiłem Boga, Jezusa, swoimi grzechami, moje grzechy przybiły go do krzyża, chcę wrócić do Boga, prosić o wybaczenie.
Po rozgrzeszeniu, rozpłakałem się jak wariat.
Zaczęło się na dobre.
Wychodząc z kościoła zobaczyłem, że coś się zmieniło na świecie. Kocham wszystkich ludzi, kocham siebie, kocham trawę, każdy liść na drzewie był bardziej zielony, kontury kształtów bardziej zarysowane. W każdym z tych liści widziałem dzieło Boga. Chciałem tańczyć, śpiewać, skakać. Biec do ludzi ze słowami: „Jezus mnie i Ciebie kocha”. Nogi stały się lżejsze, jakbym unosił się 10 cm nad ziemią.
Przyszedłem do domu i powiedziałem, że Jezus będzie z nami mieszkał. Domownicy pomyśleli, że w głowie mi się pomieszało.
W tym dniu przyszło morze łask, o które nawet nie prosiłem:
- Uwolnienie od gier komputerowych. Do tej chwili potrafiłem zaniedbywać rodzinę, siedząc przed komputerem. Prosiłem dzieci, aby chowały mi pyty, jak przyjdę z pracy, abym nie grał. Nieraz grałem do 2-3 w nocy.
- Uwolnienie od internetu. Kiedyś przeglądałem godzinami strony, nawet te, które mnie nie interesowały.
- Dar składania rąk do modlitwy na znak „czyń Panie ze mną co chcesz. Twoja wola niech się dzieje”. Ze smutkiem patrzę, jak mało osób składa ręce podczas Mszy Świętej (także kapłanów), modlę się za nie, aby oddały życie Jezusowi całkowicie i bezwarunkowo.
- Wola mówienia prawdy. Chrześcijaństwo przestaje być nudne, nijakie, jeśli zaczniemy mówić prawdę. Spróbujcie, wtedy się dzieje, zły się wścieka, ludzie zaczynają cię obrażać, wyzywać itd.
- Uwolnienie od pornografii.
- Uwolnienie od chęci posiadania rzeczy. Kupowania. Marzeń o posiadaniu czegoś materialnego.
- Niesamowity głód Słowa Bożego. Do dziś trudno przeżyć jeden dzień bez Pisma Świętego i rekolekcji, kazań wysłuchanych w internecie. Bóg zmienił zniewalający internet na służący do wyszukiwania Jego Słowa, nauki Kościoła, żywotów świętych. Otoczyłem się przedmiotami przypominającymi mi o Bogu, aby w roztargnieniu dnia o Nim nie zapominać: obrazki, cytaty z Pisma Świętego, aplikacja z Biblią w telefonie, wyświetlacz z wizerunkiem Jezusa itp.
- Tęsknota za Jezusem. Chęć wykonywania każdej czynności z Jezusem. Nawet małej, typu przekopanie ogródka.