Wyjątkowo ciekawe mistrzostwa

Nie przypominam sobie tak ciekawych mistrzostw, jak te, które rozgrywane są w Polsce i na Ukrainie. Większość drużyn gra ofensywnie, ani jeden mecz nie zakończył się wynikiem bezbramkowym.

Zakończyła się pierwsza runda. Pora więc na jej krótkie podsumowanie. Przede wszystkim widać wyraźnie, że ofensywny futbol jaki prezentowali finaliści zarówno Mundialu w RPA w 2010 r. (Hiszpania i Holandia) jak i poprzedniego Euro w Austrii i Szwajcarii w 2008 r. (Hiszpania i Niemcy) okazał się dobrym przykładem dla większości drużyn. Niemal wszyscy starają się grać odważnie. Nawet ojczyzna „catenaccio” czyli murowania bramki – Włochy, choć nie stawia na całkiem otwarty futbol, to jednak zmieniła styl gry na bardziej ofensywny. Jedyną drużyną grającą konsekwentnie zawsze defensywnie była Grecja. Niektóre drużyny murują bramkę tylko w meczach z faworytami.

Niespodzianek jest natomiast mniej niż w poprzednich imprezach. Tylko odpadnięcie Holandii i Rosji jest zaskakujące. Poza tym w ćwierćfinałach znaleźli się faworyci.

 

Grupa A

Najsłabsza, ale bardzo wyrównana grupa. Pozytywnym zaskoczeniem okazali się Czesi, grający w starym, niemieckim stylu, z dobrze zorganizowaną drugą linią oraz szybkimi i dobrymi technicznie skrzydłowymi. Są dobrze przygotowani do turnieju, silni fizycznie. Naszym południowym sąsiadom brak jednak dobrego środkowego napastnika. Nie zachwycają też środkowi obrońcy. W meczu ćwierćfinałowym z Portugalią na poważną próbę wystawi ich Cristiano Ronaldo. Trudno w tym meczu stawiać inaczej, niż na awans Portugalii.

Awans Grecji to największa niespodzianka mistrzostw. Przypomina się rok 2004, kiedy Grecy zdobyli mistrzostwo, grając, podobnie jak teraz, bardzo mało efektownie. Wtedy jednak mieli bardzo groźną drużynę, o żelaznej obronie. Teraz wręcz „przeczołgali się” do ćwierćfinału nie grając dobrze w żadnej formacji, nawet w obronie. Awans zawdzięczają słabości rywali i doświadczeniu swoich kluczowych zawodników. Wydaje się, że pokonanie Niemców jest poza ich zasięgiem.

Rosja kompletnie zawiodła. Grali w tym samym stylu jak w Euro 2008, gdzie byli rewelacją. Wtedy jednak grali lepiej w każdej formacji. Teraz pokazali zupełną bezradność kiedy przeciwnik zmuszał ich do ataku pozycyjnego. Udawały im się tylko szybkie kontry. Dlatego wygrali wysoko z Czechami, którzy po prostu zagrali zbyt ofensywnie jak na swoje możliwości i za bardzo się odkrywali. Mało kreatywna druga linia Rosjan, dziurawa obrona i uzależnienie w poczynaniach ofensywnych od jednego piłkarza, Arszawina, który w dodatku wykazał duże braki kondycyjne – dopełniają obrazu klęski Rosjan.

Polacy zagrali nierówno. Mieli okresy bardzo dobrej gry, ale kiedy przeciwnik zaczynał grać presingiem, skracać dystans, wtedy zaczynały się kłopoty. Rosjanie najbardziej „pozwalali grać”, dlatego mecz z nimi najlepiej nam się udał. Przyczyną tej słabości Polaków był brak przynajmniej jednego kreatywnego zawodnika w drugiej linii. Dopóki nie znajdziemy takiego piłkarza dopóty nie przekroczymy pewnego poziomu. Poza tym przydałaby się jeszcze jakaś inna metoda rozgrywania akcji ofensywnych, poza rajdami Błaszczykowskiego, wspomaganego przez Piszczka. Przypilnowanie Błaszczykowskiego i Lewandowskiego oznaczało praktycznie rozbrojenie Polaków. Mimo tych zastrzeżeń można optymistycznie patrzeć w przyszłość. Drużynę buduje się na obronie, a ta wydaje się bardzo solidna. Mamy też wreszcie prawdziwe gwiazdy w ataku.

Grupa B

Wielką klasę pokazali Niemcy, którzy w najsilniejszej grupie wygrali wszystkie mecze. Nasi zachodni sąsiedzi po porażce z Hiszpanią w finale Euro 2008 postanowili nieco zmienić styl gry na bardziej finezyjny, przypominający nieco styl hiszpański, choć nie pozbawiony niemieckiej twardości i konsekwencji. Już dwa lata temu w Mundialu w RPA siali postrach wśród rywali, strzelając po cztery gole Anglikom i Argentyńczykom. Powstrzymali ich dopiero w półfinale Hiszpanie. Wydaje się, że i teraz nikt inny nie jest w stanie im przeszkodzić w marszu po tytuł.

Bardzo dobrze zagrała Portugalia, która dość pechowo przegrała z Niemcami, a pokonała Danię i Holandię. W ostatnim meczu przebudził się Cristiano Ronaldo, który słabo zaczął turniej. Jeśli wytrzyma psychicznie odpowiedzialność za wynik w kluczowych meczach (w przeszłości miewał z tym kłopoty) Portugalczycy mogą sięgnąć nawet po tytuł. Jedyną ich słabością jest brak dobrego, klasycznego środkowego napastnika, co jest bardzo widoczne, kiedy atakujący z głębi pola Ronaldo zawodzi. Wydaje się też, że znakomicie grający Pepe nie ma równego sobie klasą partnera na środku obrony. Środkowi pomocnicy Portugalii: Veloso, Meireles i Moutinho zapewniają jednak dobrą równowagę między obroną a atakiem. W meczu z Czechami Portugalia jest zdecydowanym faworytem.

Duńczycy, skazywani w „grupie śmierci” na porażkę, zagrali znacznie lepiej niż oczekiwano. To drużyna bez gwiazd, ale też bez słabych punktów. „Polską” grupę pewnie by wygrała, tu jednak przeciwnicy okazali się trochę silniejsi. Pamiętać jednak trzeba, że Duńczycy ograli Holandię, a z Portugalią decydującą bramkę stracili na kilka minut przed końcem.

Znacznie surowiej należy ocenić występ holenderskich gwiazdorów. Kiedy każda gwiazda bardziej myśli o tym żeby błyszczeć, niż o sukcesie zespołowym, na ogół kończy się to fiaskiem. Trener Holendrów źle prowadził swój zespół. Drużyna, w której połowa piłkarzy chce głównie strzelać gole, nie jest dobrze zestawiona. Zbyt mało zawodników angażowało się w działania obronne, co przy silnych przeciwnikach okazało się decydujące. Inna sprawa, że przeciwnicy byli rzeczywiście bardzo silni.

Grupa C

Hiszpanie potwierdzili wysokie aspiracje. Statystyki z pierwszej fazy mówią, że byli oni drużyną, która najdłużej ze wszystkich utrzymywała się przy piłce, wymieniła najwięcej podań, egzekwowała najwięcej rzutów rożnych i oddała najwięcej celnych strzałów. Hiszpania strzeliła najwięcej goli (6) i straciła, wraz z Niemcami, najmniej (1). Iberyjczycy nie zdobyli jeszcze więcej goli zapewne tylko dlatego, że Włosi i Chorwaci zagrali przeciwko nim specjalnie wzmocnioną defensywą. Hiszpanie mają najlepszą na świecie drugą linię i mocną obronę. Mogą mieć jednak kłopoty, bo brakuje im tak skutecznego napastnika, jakim w 2008 i 2010 r. był David Villa. Ich mecz z Francją może być ozdobą mistrzostw. Ofensywnie grający Francuzi chyba nie „zamurują” bramki, zanosi się więc na wymianę ciosów. Hiszpanie są faworytem, ale cierpią na „francuski kompleks” (nigdy nie pokonali sąsiadów z północy w oficjalnym meczu), mają więc sporo obaw.

Włosi grają bardzo specyficzną taktyką, z tzw. wysokim pressingiem. Są dla każdego bardzo trudnym rywalem, nie zdołali ich pokonać nawet Hiszpanie. Jeśli wytrzymają turniej kondycyjnie (ich styl gry jest bardzo wyczerpujący fizycznie) mogą sięgnąć nawet po tytuł. W konfrontacji z Anglią trzeba ich uznać za faworytów, ich gra jest bowiem bardziej uporządkowana. Jedyna słabość Italii to nierówna i nieobliczalna gra utalentowanych, ale chimerycznych napastników.

Chorwaci okzali się jedną z najmocniejszych drużyn spośród tych, które odpadły. W swej grze znakomicie połączyli dobre wyszkolenie techniczne, typowe dla drużyny z Bałkanów, z prawdziwie skandynawską twardością i nieustępliwością. Byli najwyższym zespołem mistrzostw i świetnie grali głową. Mieli groźnych napastników i dobrą obronę. Jedyny minus to niedobór gry kombinacyjnej w środku pola. Najbardziej predystynowany do takiej gry Modrić bywał osamotniony.

Irlandczycy niestety umiejętnościami wyraźnie odstawali. Surowi technicznie, nie byli w stanie grać kombinacyjnie. To ograniczało ich taktykę do „polowania” na rzuty wolne i rożne. Dla piłkarzy o tak skromnych możliwościach już udział w finałowym turnieju był jednak sukcesem.

Grupa D

Anglia grała nierówno. Zmiana trenera przed mistrzostwami i kontuzje kilku czołowych graczy spowodowały pewne zamieszanie. Anglicy stali się drużyną chaotyczną, nie pozbawioną talentu, ale nie najlepiej zorganizowaną. Niepokojące jest to, że z większością rywali przegrywają walkę o środek boiska. Mają natomiast duże możliwości w ataku, gdzie Rooneya wspomaga kilku młodych zdolnych piłkarzy. Mecz ćwierćfinałowy z Włochami będzie konfrontacją bardzo uporządkowanej taktyki Prandellego ze spontanicznością Hodgsona. Więcej szans chyba trzeba przyznać Włochom.

Francuzi pokazali, że są bardzo groźni. Wprawdzie zupełnie nie udał im się mecz ze Szwecją, ale wcześniej widać było, że ich atak jest jednym z najgroźniejszych na świecie. W ćwierćfinale przeciwko Hiszpanii muszą jednak zagrać lepiej w obronie niż do tej pory. Niepewnych defensorów udanie wspomagają wprawdzie defensywni pomocnicy, ale na Hiszpanów to może nie wystarczyć.

Ukraińcy godnie rozstali się z mistrzostwami. Mają bardzo przeciętną drużynę, której as atutowy, Szewczenko, już przed Euro 2012 był jedną nogą na piłkarskiej emeryturze. Pokazali godną podziwu waleczność, co pozwoliło im pokonać Szwecję. Na wygranie z Anglią i Francją byli niestety zbyt słabi.

Szwecja to przeciętny zespół z wielkim gwiazdorem, Ibrahimoviciem. Gdy gwiazdor ma swój dzień, Szwedzi mogą sprawić niespodziankę, co zdarzyło się w meczu z Francją. Na więcej nie było ich jednak stać, bo futbol to gra zespołowa, a dobra gra głową to jedyny atut części szwedzkich piłkarzy. Gdyby nie Zlatan, Szwecja grała by nie lepiej niż Irlandia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Leszek Śliwa

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.