Napro vs in vitro. Czy nie szkoda już czasu na kolejne debaty, które bez końca mnożyć będą oponentów? Czas na podsumowania, wyciąganie wniosków i konkretne działania.
Prezydent Płocka w wydanym w poniedziałek oświadczeniu dot. planów budżetowych miasta poinformował, iż nie ma w nim zapisów nt. finansowania in vitro z pieniędzy publicznych (info: Płock in vitro nie dofinansuje?) Zarazem wyrażając zrozumienie dla osób borykających się z problemem niepłodności, wymienił naprotechnologię i in vitro jako dwie różne metody, "które dają ludziom nadzieję".
Wobec informacyjno-ideologicznej sieczki, jaką serwują lobbujący in vitro przeciwnicy naprotechnologii (ich zdaniem trefnej - czemu jednak przeczą fakty, ale cóż tym gorzej dla faktów) postawa prezydenta Płocka jest godną uwagi. Przyznając naprotechnologii miejsce równorzędne z in vitro, w pewnym sensie naraża się na ideologiczny strzał. Oto metoda spychana przez gros "nowoczesnego" społeczeństwa do kruchty, staje się publicznie potencjalnym wyzwaniem dla hołubionej powszechnie produkcji człowieka z probówki. I kto wygra w Płocku (a i w całym kraju) w tej rozgrywce? Komu przypadnie złoty bilon?
Żyjąc nadzieją na pełne poszanowanie ludzkiego życia od momentu i sposobu (!) jego poczęcia, w optymizmie się jednak nie przedwcześnie nie rozpędzajmy. Realizm czujność nakazuje. A czemuż to? A temuż, bo... w oświadczeniu czytamy: "aby świadomie podjąć decyzję o zaangażowaniu publicznych środków w rozwiązywanie tego problemu należy rozpocząć merytoryczną dyskusję, w której głos powinni zabrać przede wszystkim fachowcy - lekarze, którzy określą skalę zjawiska, postawią diagnozę oraz określą kryteria udzielanego wsparcia i metodę pomocy (...) Dopiero wówczas radni Rady Miasta Płocka, posiadając potrzebną wiedzę i w zgodzie ze swoimi przekonaniami i sumieniem, będą mogli podjąć decyzję".
Panie Prezydencie, Szanowni Państwo Radni - ależ merytoryczna dyskusja na ten temat z udziałem specjalistów już trwa od lat (!!!). Systematycznie informuje o tym choćby Gość Niedzielny (i nie on jeden, więc żadna to kryptoreklama) publikując wypowiedzi nie tylko naprotechnologów, ale i byłych specjalistów od in vitro oraz świadectwa osób bezpośrednio "zainteresowanych". Na podstawie dostępnych już faktów można obalić niejedne mity w tym temacie. I mieć trzeźwe rozeznanie, że w "dewocyjnej krucjacie" (jak by to chcieli widzieć piewcy in vitro) przeciw probówkom, a na rzecz naprotechnologii, nie chodzi o zyski czy "nawracanie", ale o człowieka. O szczęśliwą rodzinę, piękno chwili naturalnego poczęcia i cud narodzin dziecka swoich rodziców. Czy nie szkoda już czasu na kolejne debaty, które bez końca mnożyć będą oponentów? Czas na podsumowania, wyciąganie wniosków i konkretne działania. Oby właściwe.
A na koniec fragment wielkiej poezji, która nie tylko łagodzi obyczaje, ale jest nośnikiem wielkiej mądrości. A pozostając poezją, pozostawia otwarte pole interpretacji, i czytania między wierszami.
"(...) Nauka dba o pozbawianie nas iluzji (...)
Walki genów, cechy zapewniające sukces, zysk i strata.
Jakim językiem, na Boga, przemawiają ci ludzie
W białych kitlach? Karol Darwin
Czuł przynajmniej wyrzuty sumienia,
Ogłaszając swoją teorię, jak mówił diabelską.
A oni co? Ich to przecie pomysł:
Posegregować szczury w klatkach,
Posegregować ludzi, niektóre ich gatunki
Odpisać na genetyczne straty oraz wytruć (...)"
(Czesław Miłosz, Uczeni)
Wybrane publikacje w GN:
Krzysztof Błażyca