In black-and-white photographs from those years, a smiling John Paul II, newly elected pope, opens his arms wide. This openness would later be one of the most expressive features of his pontificate.
Na czarno-białych fotografiach z tamtych lat uśmiechnięty Jan Paweł II, wybrany właśnie na papieża, otwiera ramiona. Otwartość będzie jedną z najbardziej wyrazistych cech pontyfikatu.
Matka, której syna zamordowano nożem w centrum miasta, gdy miał 23 lata: „Można pójść w inną stronę, bez Pana Boga. Ale wtedy to jest nienawiść. Tak naprawdę koniec życia. Gdybym została w nienawiści, to byłoby już po moim życiu. Nienawiść nie pozwala żyć, nie pozwala oddychać”.
Hasło: „Magia świąt!”. Odzew? Zdecydowana większość, o ile nie wszyscy, odpowiedzą: „Boże Narodzenie!”.
Kolejny numer „Gościa Ekstra” oddajemy do rąk Czytelników z pewną dozą nieśmiałości. Nie dlatego, byśmy w poprzednich numerach pisali o sprawach mniej ważnych albo mniej pięknych. Raczej dlatego, iż pobożność maryjna jest w polskim Kościele zakorzeniona tak mocno, że nie wydaje się możliwe, by wyczerpać wszystkie jej aspekty.
Przeczytałem kiedyś legendę o człowieku, który za wszelką cenę chciał uciec przed własnym cieniem. Biegł przez całe życie i próbował uwolnić się od natrętnego towarzysza, ale bezskutecznie. Wreszcie padł wyczerpany.
Ta historia, jak każda inna, mogłaby się nie wydarzyć. Na przykład: 30 kwietnia 1926 roku dziennikarz krakowskiego „Czasu” mógł nie włączać się do dyskusji o podpisanym kilka dni wcześniej traktacie berlińskim między Niemcami i ZSRR oraz jego znaczeniu dla Polski. A Helena Kowalska mogła nie usłyszeć z ust biskupa Pawła Kubickiego: „Odtąd nie będziesz się zwać imieniem ze świata, ale Maria Faustyna”.
W trzecim tysiącleciu żyjemy już ponad 21 lat. I chociaż przełom milleniów naładowany był pesymizmem, wizjami tajemniczego wirusa komputerowego, a nawet końca świata – ten się nie skończył.
Są takie rodzaje złych duchów, które wyrzucić można jedynie postem i modlitwą. Pan Jezus w bardzo tajemniczy sposób, nie precyzując, o jakie rodzaje złych duchów Mu chodzi, pouczył uczniów, którzy nie potrafili poradzić sobie z jednym z „trudnych przypadków”.
Próbuję sobie wyobrazić dworzec kolejowy w Katowicach w trakcie aresztowania księdza Jana Machy. Pewnie wszystko działo się jak zazwyczaj, pociągi przyjeżdżały i odjeżdżały, ludzie się spieszyli, jedni wychodzili naprzeciw drugim. Nikt zapewne nie miał świadomości, że na peronie dzieje się coś niezwykłego, o czym dziesiątki lat później wciąż będzie się mówiło, a portret głównego bohatera tych wydarzeń umieszczony zostanie w pobliskiej monumentalnej katedrze, której budowę na czas wojny wstrzymano.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.