Na czarno-białych fotografiach z tamtych lat uśmiechnięty Jan Paweł II, wybrany właśnie na papieża, otwiera ramiona. Otwartość będzie jedną z najbardziej wyrazistych cech pontyfikatu.
Do tego stopnia, że po jego śmierci przesłoni niektórym fakt, iż otwarte na świat ramiona nie oznaczały zamknięcia na stanowcze głoszenie prawdy, również tej niewygodnej. Już trzy miesiące później wyruszył w swoją pierwszą podróż apostolską. Państwa Ameryki Łacińskiej – w tym Meksyk – miały jako pierwsze usłyszeć z ust nowego papieża stanowcze „nie” wobec popełnianego w nich zła i panoszących się w tamtejszym Kościele nieprawidłowości, wynikających głównie z teologii wyzwolenia. „Niektórzy chcieliby dojść do królestwa Bożego nie przez wiarę i przynależność do Kościoła, lecz za pośrednictwem zmian strukturalnych i zaangażowania społeczno-politycznego” – mówił, dodając, iż „błędem jest twierdzenie, że wyzwolenie polityczne, ekonomiczne czy społeczne pokrywa się ze zbawieniem przyniesionym przez Chrystusa”. Chrystus nie nosi karabinu na ramieniu – można by spuentować; nawiązanie do słynnego obrazu Carlosa Alonso nasuwa się samo. Jak również opinie na temat dwóch sposobów walki z dyktaturą, które u początków pontyfikatu Jana Pawła II zderzyły się ze sobą: nikaraguańskiego i polskiego. Ten pierwszy zakładał walkę klas i principia teologii wyzwolenia. Polski wolał teologię wolności i społecznego solidaryzmu.
Na czarno-białych fotografiach z tamtych lat widać drobnego, jakby nieśmiałego młodego księdza, którego siła wewnętrzna nie odbija się na twarzy. Zachowanie również, jak twierdzą świadkowie, nie miało nic z pompatycznego celebrowania własnej osoby. W swoich kazaniach posługiwał się przede wszystkim cytatami – czy to z wypowiedzi Prymasa Tysiąclecia, czy papieża Jana Pawła II, czy z dokumentów Magisterium Kościoła. Szły za nim tłumy spragnione nie tylko sprawiedliwości, ale i duchowego pokarmu. Nienawiść komunistycznych decydentów do ks. Jerzego Popiełuszki trudno porównać do jakiejkolwiek innej – ostatecznie to ona odbierze mu życie rękami funkcjonariuszy państwa. Kardynał Angelo Amato powie o nim podczas beatyfikacji: „Ks. Popiełuszko, podobnie jak biblijny sprawiedliwy, żył wiarą i miłością”. I przytoczy słowa jednego ze świadectw: „W jego życiu nie zauważyłem antypatii w stosunku do osób czy nienawiści w odniesieniu do oprawców. W kazaniach wzywał do zgody. Jego dewizą były słowa św. Pawła: »Zło dobrem zwyciężaj«”.
Zdjęcia z tamtych czasów mogą utrudniać właściwą interpretację przedstawionych na nich wydarzeń. Są zbyt jednoznaczne. Dzielą rzeczywistość na czerń i biel, jakby dało się wtedy łatwo odróżnić tych „po naszej” i tych „po przeciwnej” stronie. Tych z Solidarności i tych z partii. Tych dobrych i tych złych. Czy po 40 latach od śmierci ks. Jerzego Popiełuszki można mieć nadzieję, że wśród wciąż skłóconych stron polskiego, europejskiego, światowego życia politycznego, które (jak się wydawało) walczyły o to samo, choć ich cele ostatecznie okazały się różne, może dojść do pojednania? Za jego wstawiennictwem?
Oddajemy do rąk Szanownego Czytelnika dwie wersje językowe tego numeru „Gościa Ekstra”, przygotowanego w 40. rocznicę śmierci bł. ks. Jerzego. Chcemy, by świat – również ci, którzy otrzymają ten numer w trakcie obrad Synodu o synodalności w Rzymie – dowiedział się o nim jak najwięcej. I by mógł zaczerpnąć jak najwięcej inspiracji z jego życia.
ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.