Człowiek ma w sobie naturalną skłonność do interesowania się sprawami, które przekraczają jego naturalne możliwości. Robi to prawdopodobnie z tęsknoty za pokonaniem ograniczeń swojej natury, i to już od dzieciństwa.
Dziewczynki przebierają się za wróżki, a chłopcy za rycerzy walczących ze smokami. Niedobrze jest, jeżeli z tego nie wyrosną. Pół biedy, jeśli taka niedojrzałość ograniczy się do marzycielstwa; życie najczęściej koryguje takie tendencje. Gorzej, gdy ta „magiczna” mentalność przeniesie się na postrzeganie Pana Boga. Religia, wbrew temu, czego chcieli i chcą jej wrogowie, nie jest opium narodów. A uznanie Boga za źródło magicznych mocy, które machnięciem różdżki uruchamiają cały rezerwuar możliwości, których bez tej różdżki by nie było, nie jest religią. Raczej bałwochwalstwem i – nie oszukujmy się – o takie bałwochwalstwo chodzi zawsze, ilekroć konstruuje się złote cielce.
A przecież cuda się dzieją i to im poświęcony jest bieżący numer „Gościa Extra”. Świętym, których popularność rośnie, bo ratują w „beznadziejnych sprawach”, uzdrowieniom w Lourdes, cudownie ocalonej załodze podwodnego okrętu, niezwykłym „operacjom medycznym”, których de facto nie było, duchowemu towarzyszeniu sługi Bożego księdza Franciszka Blachnickiego oraz innym interwencjom Boga w życie ludzi. Ale i nauce Kościoła na temat cudów. Przyświeca nam jeden cel, chyba najbardziej zrozumiały w kontekście tego, co wydarzyło się w Kanie Galilejskiej. Jezus przemienił tam wodę w wino, a św. Jan zakończył opis tego pierwszego cudu słowami: „Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (J 2,11). W rzeczywistości każdy cud, a zatem coś ponadnaturalnego, czyli niemożliwego do zaistnienia w porządku natury, jest przede wszystkim znakiem. Bożej interwencji, Bożej miłości, Bożego zmiłowania (tytuł tego wydania „Gościa Extra” nie jest więc przypadkowy, a cuda i znaki znaczeniowo się pokrywają!). A po co ten znak? Za odpowiedź niech posłużą słowa samego Jezusa, który po uzdrowieniu niewidomego powiedział: „Twoja wiara cię uzdrowiła”. W dosłownym tłumaczeniu z greki: „twoja wiara cię ocaliła” lub „twoja wiara cię zbawiła”. Bo o wiarę chodzi zawsze, gdy mowa o cudzie.
A skoro o wierze i cudach, pozwolę sobie zakończyć opowieścią o pobożnym rabinie, który pewnego gorącego dnia gnał swoje osły objuczone chlebem i owocami. Co prawda nigdy nie odtrącił proszącego o jałmużnę, lecz kiedy drogę zastąpił mu żebrak, umęczony spiekotą, niechętnie odburknął i zaczął ślamazarnie przeszukiwać kosze. Nagle usłyszał cichy jęk – to żebrak upadł i skonał. Nawet szybka reakcja i pomoc nie zdołały go przywrócić do życia. Wówczas zrozpaczony rabbi zawołał do Boga: „Panie świata! Z powodu mego lenistwa zginął człowiek. O, ulżyj mojej zgryzocie i ukarz mnie! Niech oślepną oczy, co obojętnie patrzyły na nędzę człowieka! Niech ciało moje wydane będzie chorobom! Panie świata, ukarz mnie w tym życiu i na ciele, abyś mnie nie karał w życiu przyszłym i na duszy!”. Tak się stało: uschły jego ręce, oślepły oczy, całe ciało stało się jednym wrzodem. Rabin jednak nie rozpaczał, bo wiedział, że jest to znak łaski i zmiłowania Bożego.
W tej pouczającej historii zdarzył się cud. Zazwyczaj nie o takie prosimy, a gdyby się przytrafiły, traktowalibyśmy je raczej jako Boży dopust niż zmiłowanie. Może warto zrewidować swoje podejście do znaków i cudów Bożej łaski?
ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.