Słowa Najważniejsze

Poniedziałek 11 marca 2024

Czytania »

ks. Tomasz Koryciorz

|

11.03.2024 00:00 GN 10/2024 Otwarte

Cud nie jest dla cudu

J 4,43-54

Jezus odszedł z Samarii i udał się do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie, kiedy jednak przyszedł do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.

Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A był w Kafarnaum pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna, był on już bowiem umierający.

Jezus rzekł do niego: «Jeżeli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie».

Powiedział do Niego urzędnik królewski: «Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko».

Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje». Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i poszedł.

A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, kiedy poczuł się lepiej. Rzekli mu: «Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka». Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, kiedy Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje». I uwierzył on sam i cała jego rodzina.

Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.

Czytaj: biblia.gosc.pl

Idź, syn twój żyje. J 4,53

Ewangelia z komentarzem. Cud nie jest dla cudu
Gość Niedzielny

 

Widzieć i usłyszeć coś więcej niż tylko kolejną historię o nawróceniu lub uzdrowieniu. Cud nie jest dla cudu. Uzdrowienie dla samego uzdrowienia. Za nimi kryje się coś więcej, co każe nam się oderwać od naszego przyziemnego realizmu i fałszywej wiary w „boga na żądanie”, działającego jak przycisk w autobusie, który ma się zatrzymać tu i teraz. Ponieważ ja tego potrzebuję i tego chcę. Ewangeliczne historie o uzdrowieniach pokazują nam Boga, który zatrzymuje się przy człowieku. Pochyla się nad jego cierpieniem. Wzrusza się jego niedolą. Zauważa ludzką bezradność i bezgraniczną ufność. Wtedy słowa: „Idź, syn twój żyje” oznajmiają nam nie tylko kolejny cud, ale również kolejny przejaw Bożej miłości do człowieka.