Słowa Najważniejsze. W I czytaniu

« » Luty 2023
N P W Ś C P S
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 1 2 3 4
  • Inny Kalendarz

Niedziela 19 lutego 2023

ks. Zbigniew Niemirski

|

18.02.2023 19:30 GN 7/2023 Otwarte

Oko za oko? Niekoniecznie

Kpł 19, 1-2. 17-18

Pan powiedział do Mojżesza: «Przemów do całej społeczności Izraelitów i powiedz im: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!

Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie ponieść winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan!»

 

A dziś w pierwszym czytaniu słyszymy: „Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata”; „Nie będziesz szukał pomsty”.

Pan Jezus w Ewangelii staje w poprzek zasady symetryzmu: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego”. To absolutna nowość, choć jednak nie do końca, bo przecież autor czytanej dziś Księgi Kapłańskiej zaleca: „Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego”.

Symetryzm jest wyraźnie zaburzony. Prześladowany z ludzkiej perspektywy przegrywa, jest upokorzony i pokonany. Wygrywa prześladowca. Czy jednak naprawdę i finalnie?

I tutaj pojawia się to wyjątkowe dopowiedzenie kończące czytanie: „Ja jestem Pan!”.

Przypomina ono, że to nie do wrogów Boga należą czas i wydarzenia. Choć mogą oni mieć wrażenie, że przemogli i zwyciężyli, to jednak Pan Bóg jest ostatecznym zwycięzcą.

By przyłączyć się do Niego, wbrew ludzkiej, doczesnej logice, trzeba wpisać się na listę po ludzku przegranych. Trzeba przekroczyć wymiar doczesności. Trzeba uznać, że to, co tu i teraz wydaje się celem i szczytem, jest ważne, ale nie najważniejsze. Najważniejsze jest gdzieś znacznie dalej, choć współczesność może z takiego myślenia drwić i je zwalczać. Może zwalczać je agresywnie, i to robi. Ale to Bóg w ostatecznym rozrachunku zwycięża. Rzecz w tym, by owych wrogów nie tyle nienawidzić, ile starać się ich nawracać. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

ks. Tomasz Jaklewicz

|

18.02.2023 19:30 GN 7/2023 Otwarte

Świątynia, czyli ja

1 Kor 3, 16-23

Bracia:

Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.

Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: «On udaremnia zamysły przebiegłych» lub także: «Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców».

Niech się przeto nie chełpi nikt z powodu ludzi! Wszystko bowiem jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe, wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus – Boga.

 

1. Ta rola świątyni skończyła się wraz ze śmiercią Jezusa, czego symbolicznym wyrazem było przedarcie się zasłony w Przybytku świątyni. Nową świątynią stał się sam Jezus, ukrzyżowany i zmartwychwstały. Chrześcijanie jako społeczność są z kolei przedłużeniem ciała Chrystusa, dlatego stanowią duchową świątynię. Święty Paweł odnosi to określenie także do pojedynczego ucznia Chrystusa. Każdy chrześcijanin na mocy swojego związku z Chrystusem jest również świątynią Boga, mieszka w nim Duch Święty. Słusznie oburzamy się na profanacje świątyń lub krzyży, które nieraz się zdarzają. Pomyślmy jednak o profanacji, których sami dokonujemy, gdy przez nasz grzech niszczymy świątynię Boga w nas samych. Czy to oburza nas z tą samą siłą?

2. Apostoł Narodów powraca do tematu mądrości. Kolejny raz kontrastuje mądrość ludzką z mądrością prawdziwą, będącą darem Boga. „Niechaj się nikt nie łudzi” – pisze. To zdanie bywa tłumaczone mocniej: „Niech nikt siebie samego nie oszukuje”. Droga do prawdziwej mądrości polega na odrzuceniu standardów świata. Kto chce posiąść mądrość Bożą, powinien stać się głupim wedle miar światowych. Jeśli naczynie ma zostać napełnione, musi być puste. Jeśli świątynia ma być świątynią Ducha Świętego, nie mogą w niej mieszkać bóstwa tego świata. Przypomnijmy sobie obraz Jezusa wyrzucającego kupców ze świątyni. Nieraz oszukiwanie siebie samego polega na tym, że próbujemy pogodzić wszystko ze wszystkim w imię rzekomego pokoju, uważając, że to postawa ewangeliczna. Nie da się jednak pogodzić głupoty z mądrością, cnoty z wadą, prawdy z fałszem. Jest jakieś „albo – albo”. Świątynia musi mieć mury, które chronią jej granic. Rolą murów jest zatrzymywanie tego, co nie powinno wejść do świątyni Bożej, by jej nie niszczyć. „Oczekuję tego, żeby Kościół rzeczywiście słuchał Ducha Świętego, bardziej niż wsłuchiwał się we własne głosy i w głosy tego świata. Żeby miał odwagę rozróżnić, co jest głosem Ducha Świętego, a co głosem tego świata, i pójść za głosem Ducha Świętego, co nie jest wcale łatwe” – mówił niedawno w Pradze abp Stanisław Gądecki w kontekście debaty synodalnej. To jest prawdą na poziomie wspólnoty i na poziomie tej świątyni, którą jest każdy z nas.

3. „Niech się przeto nie chełpi nikt z powodu ludzi”. Pawłowi chodzi tu zapewne o przywódców Kościoła, których potem wymienia (Apollos, Kefas, czyli Piotr, i sam Paweł). W Koryncie musiały wśród chrześcijan powstawać stronnictwa, które szczyciły się swoimi liderami, co rozbijało jedność Kościoła. Jednak posługa czy dary duchowe pasterzy nie są przecież ich własnością, ale otrzymali je ze względu na Kościół. „Wszystko jest wasze”, czyli w Kościele są różne charyzmaty, różne osobowości, które muszą być podporządkowane służbie Kościołowi, a ostatecznie służbie Chrystusowi i samemu Bogu. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

ks. Robert Skrzypczak

|

18.02.2023 17:45 GN 7/2023 Otwarte

Deszcz dla sprawiedliwych i niesprawiedliwych

Mt 5, 38-48

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb”. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.

Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził.

A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.

Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?

Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski».

 

„Bardzo to odpowiedni dla mnie temat – zauważył – jako że niekiedy odczuwam pokusę, by zejść na złą drogę i czuć urazę do sędziów oraz prokuratorów (nawet bardziej do nich niż do samego powoda)”. Od niemal roku przebywał w więzieniu o podwyższonym rygorze, fałszywie oskarżony o wykorzystanie seksualne. Zarzuty tego rodzaju sformułowali prawnicy, wynajęci przez pewnego biednego narkomana. On i jego kolega mieli zostać przez Pella pewnej niedzieli uwiedzeni i skrzywdzeni w zakrystii katedry w Sydney. Druga z domniemanych ofiar już nie żyła. Przebieg procesu sądowego obiektywnym obserwatorom wydawał się żałosną farsą. Brakowało dowodów, same poszlaki. W dodatku matka zmarłego oskarżyciela przyznała, że syn mówił, iż nigdy nie był przez kapłana skrzywdzony. Prasa pisała o zleceniu na „publiczną egzekucję”, przeprowadzoną na znienawidzonym w pewnych australijskich kręgach Kościele katolickim. Kardynał wydawał się idealnym okazem do odstrzału. Miał odbyć sześć lat kary więziennej oraz mierzyć się z dozgonną utratą szacunku za czyn, którego nikt nie potrafił udowodnić, choć wszyscy „swoje wiedzieli”.

Zbliżał się moment rozpatrzenia apelacji przez Sąd Najwyższy. Kardynał notował w dzienniku: „Na krzyżu Jezus przyjął zło, a odpłacił dobrem. My również powinniśmy oddawać to, co daje nam Bóg. Musimy być jak Chrystus i działać jak transformator, który zmienia częstotliwość przepływającego przezeń prądu elektrycznego”. Dobrze wiedział, jak trudną rzeczą jest nie opierać się złu. Jakaś kobieta napisała Pellowi o ks. Dolindo Ruotolo, który pomimo wielu krzywd i niesprawiedliwości doznanych od Kościoła nigdy nie utracił do niego szacunku i miłości, a w obliczu niesłusznych pomówień i zarzutów nie bronił się. Kardynał czuł się zbudowany postawą tamtego kapłana, lecz po kilku dniach zanotował: „Ksiądz Dolindo nie bronił się. Ja nie potrafię”. I dodał: „Jeżeli apelacja odniesie skutek, mogę znów odczuć pokusę, aby poddać się przypływowi świętego oburzenia na niektórych prawników i sędziów, a także na tych, którzy nakłonili powoda do postawienia mi takich zarzutów”. Apelacja została uwzględniona, kard. Pell opuścił więzienie po 14 miesiącach, oczyszczony z zarzutów. Mógł po wyjściu z więzienia rozedrzeć szaty i domagać się zasądzenia wysokich odszkodowań, doprowadzając do ruiny prawników. Nie ścigał winnych, nie zażądał głów. Tymczasem gdy umarł, gazety i portale internetowe informowały o śmierci purpurata, na którym ciążą zarzuty pedofilii i który był posądzany o najgorsze przestępstwa. Nikt nie wdawał się w szczegóły sprawy. Kapłan odszedł cicho, prawdopodobnie ciesząc się tym, iż idzie do Ojca, który „sprawia, że słońce wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i który zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.