J 15,9-17
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.
Ewangelia z komentarzem. Jaką miarą mierzyć miłość?
To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali. J 15,12
Jaką miarą mierzyć miłość? Ile jej trzeba, by powiedzieć „za mało” lub „za dużo”? I czy jest jakiś powód, aby nie kochać? Pytanie o miłość towarzyszy nam przez całe życie. Od niemowlęctwa słyszymy je odmieniane na różne sposoby. Pytają się o nią mama i tata. Pytają dziadkowie, ciocie, bracia i siostry. Z upływem lat dopytują się o nią koleżanki i koledzy, przyjaciele i znajomi. Żona lub mąż. Jakkolwiek szybko pędzi nasze życie, pytanie o miłość ciągle nas dogania. Nie pozwala nam ono spokojnie zasnąć. Snuje się po sercu i głowie, ewoluując w kolejne znaki zapytania i próby znalezienia na nie odpowiedzi. Szukamy miary miłości innych, pragnąc dla siebie czegoś przekraczającego wszelką miarę. Rozglądamy się za wzorcem, który by wskazał skończoność czegoś nieskończonego.