O możliwym składzie przyszłego parlamentu i rządowych koalicjach z wicepremierem, ministrem gospodarki i prezesem PSL-u, Waldemarem Pawlakiem rozmawia Tomasz Rożek
W konstytucji zdefiniowane jest „małżeństwo”; w poprawce, o której Pan mówi, jest „rodzina”, a to ostatnie zostawia sporo miejsca na interpretację.
– Jeżeli pan chce, proszę oddzielać rodzinę od zdefiniowanego w konstytucji małżeństwa. Dla mnie to jest to samo. W Sejmie mówiliśmy o opiece zastępczej wyraźnie adresowanej do rodzin i nikt chyba nie miał wątpliwości, o co chodzi. No może poza osobami, które chcą to wykorzystać do zagrywek politycznych i plotek.
Ja się plotkami nie zajmuję i cieszę się, że Pan Premier zajął w sprawie związków jednopłciowych takie jednoznaczne stanowisko. Chciałbym teraz porozmawiać o sprawach gospodarczych. Ile w tym roku wyniesie deficyt budżetowy?
– W ustawie budżetowej deficyt jest zapisany na poziomie 40 mld zł, ale będzie pewnie mniejszy, niż planowany. W 2010 r. deficyt wyniósł ponad 50 mld.
To ogromne kwoty. Czy one Pana, jako wicepremiera, nie stresują? Żaden rząd po 1989 r. nie zadłużał Polski w takim tempie.
– Pan mówi o kwotach bezwzględnych, ale te powinno się odnosić do PKB. Można pokazywać różne statystyki, ale ja chcę zwrócić uwagę na to, że żaden z poprzednich rządów nie funkcjonował w okolicznościach tak dramatycznego kryzysu światowej ekonomii jak teraz. Mimo bardzo niesprzyjających okoliczności udało nam się utrzymać deficyt budżetu poniżej progu 55 proc. PKB.
Ja przeliczyłem ten deficyt i wychodzi mi, że w ciągu ostatnich 4 lat koalicja PO–PSL zadłużyła każdego z 38 milionów Polaków na kwotę ok. 7 tys. zł. Dotychczas pożyczono 263 mld zł i ta kwota dosyć szybko wzrasta. Na co konkretnie poszły te pieniądze?
– Chcę zwrócić uwagę, że dzięki tym pieniądzom nie popadliśmy w kryzys taki, jak wiele krajów, nawet od Polski bogatszych. Pieniądze, o które pan pyta, zostały wydane głównie na pakiet antykryzysowy i na podtrzymanie zatrudnienia. Dzięki temu Polska utrzymała stosunkowo dobrą sytuację na tle innych krajów Unii. W trudnych czasach zwiększenie długu publicznego jest jednym z podstawowych czynników łagodzenia zjawisk kryzysowych.
Jakbym słyszał opozycję, która na początku kryzysu mówiła to samo co Pan teraz. Tyle że wtedy rząd twierdził, że zadłużanie się to najgorszy ze sposobów radzenia sobie z kryzysem, a pomysł opozycji, konkretnie PiS-u, uznał za oznakę niekompetencji.
– Na początku kryzysu PiS i SLD postulowały znacznie większe zadłużanie się niż to, z czym mamy do czynienia teraz. Obecna koalicja wykazała się większą roztropnością.
Tomasz Rożek