Trzeba przewidywać i nie być biernym, ale przede wszystkim trzeba Bożą miłością pokochać świat – wbrew wszystkiemu – podkreśla w wywiadzie dla KAI abp Józef Michalik.
Robotnik, pielęgniarka i dziennikarz powinien ewangelizować, poczuć się odpowiedzialnym za wiarę swego kolegi w pracy, kucharka w stołówce za wiarę tych, którym przyrządza posiłek, a poseł za piękno wiary w Boga, za zbawienie drugiego człowieka, tego, który na niego głosował i tego siedzącego w sejmie obok niego. Oczywiście, musi to być zgodne z Ewangelią, a więc: głosić, dawać świadectwo niepokoju sumienia, a nie narzucać, głosić siłą argumentu wspartego świadectwem życia, żeby zainspirować człowieka niewierzącego czy też szukającego prawdziwej wiary tym, co znamy z pierwszych wieków chrześcijaństwa: „patrzcie, jak oni się miłują”, jak żyją, będąc ludźmi bezinteresownymi wobec dóbr materialnych, zachowującymi wrażliwość sumienia.
„Utrwalają się gorszące podziały między ludźmi różnych partii, odwołującymi się równocześnie do wartości chrześcijańskich” – napisali biskupi apelując do polityków o godne przeżycie beatyfikacji. Ale, jak dziś widzimy, apel nie został wysłuchany...
– A co trzeba by zrobić, żeby taki apel przyniósł efekt? Może to byłoby pole dla świeckich, którzy lepiej znają „wrażliwości” polityków i wiedzą, co w ich pojęciu jest ważne i jak ich przekonać do prawdziwych wartości? Cóż, biskupi mówią to, co przeżywają i nad czym boleją. Dobrze jest, jeśli nazywają rzeczy po imieniu. Trzeba jednak zachęcać polityków, by razem budowali wspólne dobro i nie utrwalali tych „gorszących podziałów”.
Jan Paweł II niejednokrotnie bardzo mocno podnosił głos przeciwko złu, np. w Agrigento wręcz krzyczał, piętnując działania mafii; w podobnym tonie nawoływał w Kielcach do obrony życia. Czy także dzisiaj Kościół powinien krzyczeć, by przebudzić ludzi ze snu?
– Kościół głosi przesłanie ważne i piękne ale trudne niekiedy i nieustannie idzie pod prąd, podobnie jak – w dziedzinie obrony życia – szedł Paweł VI, a po nim Jan Paweł II. Zdumiewająca rzecz, że głos encykliki Pawła VI „Humanae vitae” z 1969 r. usłyszał tylko kardynał Wojtyła. Dziś nieustannie przypominamy o obronie życia, natomiast być może trzeba szukać nowych sposobów i słów, by obudzić sumienia ludzi. Trzeba bić we wszystkie dzwony, przestrzegać i wołać, i Kościół to czyni. Pan Jezus wymaga, żebyśmy głosili zbawcze prawdy – i głosimy. Pan Jezus także nie nawrócił wszystkich, ale to już jest odpowiedzialność ludzi, do których dochodzi głos, ale nie chcą za nim pójść.
Postawa Jana Pawła II zainspirowała do odważnej deklaracji także samych biskupów, którzy napisali: „chciejmy i my wyznać, że niejednokrotnie zbyt mało jednoznacznie piętnowaliśmy zło, że nie szukaliśmy dróg porozumienia i jedności”. Jakie właściwie przejawy tego zła mieli biskupi na myśli?
– Dużo jest tych pól, ale tytułem przykładu wymienię jedno: etykę pracy. Bardzo trudno jest dziś dotrzeć do ludzi z przesłaniem o etyce pracy, bowiem mamy do czynienia ze smutnym dziedzictwem II wojny światowej i komunizmu, kiedy cnotą było wymknięcie się spod niesprawiedliwego prawa. Defraudacje czy uszkadzanie dobra wspólnego było wyrazem patriotyzmu – i w przekonaniach ludzi w jakiś sposób, niestety to zostało. W czasach komunistycznych płaciło się nie za wykonaną pracę jedynie, ale i za przynależność do partii. Przez całe dziesiątki lat ważna była nie tylko praca i jej efektywność ale i to, czy przynależysz do naszej grupy. Płace były liche, dlatego robotnik szedł do pracy i udawał, że pracuje, państwo zaś udawało, że płaci. A jak jest dzisiaj? Widać wyraźnie, że to w wielu ludziach zostało. Kiedy obserwuje się pracowników – owszem, nie wszystkich kategorii, bo etyka np. środowisk medycznych była i jest wyższa – to widać nastawienie, że na chleb będziemy zarabiać po fajrancie. To błędna polityka.
Jednakże jeśli wymaga się od pracownika, by pracował bezwzględnie wydajnie, to trzeba wymagać, by pracodawca płacił bezwzględnie uczciwie. A jak zmusić do tego pracodawcę, jeśli podatki są bardzo często nieuczciwe i niszczące? W tym miejscu pojawia się kłopot także dla księdza w konfesjonale. My to często zbywamy mówiąc: działaj zgodnie z sumieniem. Tymczasem powinniśmy mówić: działaj zgodnie z sumieniem zweryfikowanym przez obiektywne prawo. Wspólnym wysiłkiem powinniśmy więc przywrócić prawu etykę, żeby było ono bezwzględnie moralne, szanujące etyczne zasady oraz możliwości człowieka.
W całej Europie mamy do czynienia z problemem nieuczciwych podatków, pracodawca unika płacenia niesprawiedliwych podatków, dlatego, że to by mu położyło zakład. Nie chodzi tu o jakiś wielki biznes, ale o małe zakłady pracy, bo ci wielcy biznesmeni na innych zasadach działają i się ratują.
Często słyszę o różnych nadużyciach, ale niestety nikt nie ponosi konsekwencji, bo środowiska grupowe i partyjne chronią konkretnego człowieka przed wytoczeniem mu procesu.
Społeczeństwo musi się przebudzić i postawić pewne wymagania, a w konsekwencji wybrać takich ludzi, którzy otrzymają moralne poparcie i nie będą sami uwarunkowani ani uwikłani, a przy tym musi ich być coraz więcej.
Za kolejny poważny problem uważam wprowadzenie tak zwanego dowartościowania kobiet, bowiem to hasło, to strzał w rodzinę! Nikt nie mówi, że obecność kobiety w pracy o pełnym wymiarze jest dla rodziny zabójcza. A trzeba o tym mówić. Także o tym, że posługa kobiety w rodzinie godna jest wynagrodzenia, zaś mężczyzna powinien np. przez osiem godzin dziennie pracować tak intensywnie, by mógł utrzymać rodzinę. Feminizacja myślenia i prawa jest dziś nieszczęściem dla rodziny, trzeba mieć odwagę to powiedzieć. Znajdziemy to także w nauczaniu Jana Pawła II, kiedy mówi o godności kobiety i matki i znaczeniu rodziny. Feministki i pseudonowoczesne kolorowe gazety wyśmiewają macierzyństwo i tworzą fałszywy, pusty ideał postępu kobiety. To jest absurd i poniżanie jej! Należy wydobywać z kobiety kobiecość, z mężczyzny – męskość. To jest zadanie postępu człowieka, ludzkości.