"Otworzyć granice Nieskończonemu!" - taki postulat należałoby wypisać na transparentach niesionych w manifestacjach żądających podstawowych praw dla człowieka XXI wieku.
Niestety, tego rodzaju żądaniom towarzyszy często albo brak należnego zainteresowania problemem tożsamości człowieka, albo cicha zgoda na zamknięcie go w poznawalnych granicach doświadczalnego świata. Można o tym wprost nie mówić, lecz dostrzegalne w różnych dyskusjach modele rozumowań i sposoby konstruowania argumentacji pozwalają pośrednio odkryć, jaki "obraz człowieka" stanowi ich punkt wyjścia.
Pod koniec listopada ub. r. dwa "otwarte studia" zgromadziły ludzi na telewizyjnym rozważaniu problemu eutanazji. W pierwszym, zorganizowanym "nad Wisłą", uczestniczył ksiądz, a różne wypowiedzi inspirowała chrześcijańska refleksja o człowieku. Drugą dyskusję, zorganizowaną "nad Renem", cechowała atmosfera "humanitarnego" wyzwolenia z "konfesyjnych zawężeń" oraz odwaga bezgranicznej swobody dzielenia się własnymi doświadczeniami. Zgromadzeni w studio z uznaniem i podziwem słuchali relacji młodego człowieka o swej nieuleczalnie chorej matce, która, świadoma swej kłopotliwej obecności w rodzinie, podjęła decyzję "godnego" położenia kresu własnemu życiu. Ułatwiają to "specjalistyczne ośrodki", w których można wypić ostatniego wspólnego szampana oraz zrobić pamiątkowe zdjęcie. Syn towarzyszył matce w drodze do takiego "ośrodka", spędził z nią ostanie szczęśliwe godziny, aż do momentu, w którym śmiertelna trucizna rozdzieliła ich na zawsze. Obecna w studio pani psycholog biła brawo młodemu człowiekowi, w którym widziała godny naśladowania "humanitarny model"...
Tymczasem "nad Wisłą" ludzie o różnych kompetencjach teoretycznych i praktycznych mówili w tym kontekście o kryzysie społecznych relacji, wynikającym z kryzysu rozumienia tożsamości człowieka. Egoizm izoluje ludzi, skazując ich na bezradną samotność i egzystencjalny lęk. To zaś wskazuje na potrzebę tworzenia wspólnot miłości, niezbędnych do wytrwania w trudnych sytuacjach. Trudno w tego rodzaju dyskusjach odmówić prawa bytu rozważaniom, które łączą problem legalizacji eutanazji z problemem legalizacji kary śmierci. Jedni, klęcząc przed "sacrum" ludzkiego życia, twierdzą, że nie ma sytuacji, które upoważniają do uśmiercania drugiego człowieka. Drudzy w tym kontekście pytają, czy zgoda na eutanazję nie jest zielonym światłem dla możliwości ustawowego tworzenia takich sytuacji?
Ks. Jerzy Cuda