Te pięć lat były czasem rekolekcji – mówi ksiądz prałat Sławomir Oder w rozmowie z KAI, podsumowując swoją pracę postulatora procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Jana Pawła II.
Niektórzy wątpili w szybkie zakończenie procesu wskazując choćby na kwestię nadużyć seksualnych wobec nieletnich w Kościele, czy przypadku założyciela Legionistów Chrystusa, ks. Marciala Maciela Degollado.
– Proces został przeprowadzony z całym rygorem. Nie było tematów, które stanowiłyby tabu i wyłączone zostały z procesu. Wszystkie wymienione sprawy były gruntownie przebadane. Wynikiem było to, że Ojciec Święty nie miał wątpliwości, co do podpisania dekretu o heroiczności cnót Jana Pawła II. Chyba jest to całkowicie jednoznaczne.
A jak należy traktować różne przejawy czci dla Jana Pawła II, obecność jego podobizn, czy zgłaszano jakieś przejawy tzw. „nielegalnego kultu”?
– Przed beatyfikacją nie może być kultu publicznego. Takiego zjawiska nie było i nie ma. Modlono się na całym świecie, ale czyniono to na sposób prywatny. Prywatne modlitwy potwierdzają opinię o świętości danego kandydata na ołtarze. Natomiast biskupi, kapłani i osoby świeckie muszą mieć świadomość, że formy kultu publicznego są niedozwolone do momentu beatyfikacji. Po beatyfikacji obrazy przedstawiające błogosławionego Jana Pawła II będą mogły być umieszczane na ołtarzach całego świata. Historycznie pamiętamy, że różnica między błogosławionym a świętym to zakres kultu. Możliwe to jest jednak jedynie w przypadku świętych lokalnych. Dzisiaj, w dobie globalizacji, można mówić, że jest to rzeczywiście kult lokalny obejmujący cały świat.
Jaki był przekrój społeczny świadków w procesie beatyfikacyjnym: czy dominowali duchowni, politycy, osoby innych zawodów?
– To niezmiernie ciekawe, bo wśród świadków byli nie tylko biskupi, kardynałowie związani z Kurią Rzymską, ale było też sporo ludzi świeckich – osoby, które kierowały państwami, politycy, ale także osoby jak najbardziej zwykłe, które miały okazję spotkać Ojca Świętego w sytuacjach nieoficjalnych a nawet „intymnych” – takich jak choroba, wypoczynek, jego praca w samotności. Przekrój społeczny świadków był więc bardzo szeroki: zarówno mężczyźni jak i kobiety, świeccy, duchowni, zakonnice i zakonnicy, jak też osoby nie należącego do Kościoła katolickiego: chrześcijanie innych wyznań, a nawet osoba, która nie jest chrześcijaninem. Do Postulacji dotarło wiele listów ze świata niechrześcijańskiego: judaizmu, hinduizmu i islamu – od osób, które mówiły o niezwykłości Jana Pawła II. Oczywiście musimy pamiętać, że różne religie prezentują różne koncepcje świętości. Tym niemniej także ze świata niechrześcijańskiego napłynęły głosy zadowolenia z powodu beatyfikacji Jana Pawła II.
Czy w trakcie procesu beatyfikacyjnego można było dostrzec siłę modlitwy Jana Pawła II, która zmieniła świat?
– Pamiętajmy, że Jan Paweł II nie lubił, kiedy postrzegano go jako polityka. Chociaż jego działalność miała konsekwencje społeczne dla świata przełomu XX i XXI wieku, to był on w pierwszym rzędzie Bożym człowiekiem. Był „politykiem”, którego siłą była modlitwa i świętość.
Jan Paweł II będzie należał do pierwszych świętych trzeciego tysiąclecia. Czym może on zafascynować współczesny świat?
– „Normalnością” relacji do Boga i człowieka. Był w pełni człowiekiem zakochanym w Bogu, odpowiadał swoim człowieczeństwem na wezwanie, jakie Bóg do niego skierował, powołując do kapłaństwa, przeżywanego według „wysokiej miary”. Jego świętość to jest przeżywanie codziennego życia według najwyższej miary, której punktem odniesienia jest Krzyż Chrystusa. On umiłował nas jako pierwszy, a całe nasze życie jest niczym innym, jak spłacaniem „długu miłości” wobec Chrystusa, który nas umiłował. Świętość Jana Pawła II jest dla mnie normalnością, przeżywaną niezwykle wielkodusznie jako odpowiedź człowieka na miłość Boga.
Rozmawiali o. Stanisław Tasiemski OP i Krzysztof Tomasik