Coraz większą popularnością cieszy się Centrum Formacji Maryjnej prowadzone w Rwandzie przez polskiego marianina ks. Leszka Czeluśniaka. Do działającej przy nim szkoły podstawowej, przewidzianej na ok. 250 dzieci, uczęszcza 750 uczniów. Misjonarze postanowili więc powiększyć placówkę – dobudowali kilka pomieszczeń, w których znajdą się nowe klasy i kaplica.
Ks. Leszek do Rwandy wyjechał ponad 30 lat temu. Na początku pracował w parafii, a także zajmował się formacją młodych zakonników. Wojna, która wybuchła w 1994 r., zmusiła go do przerwania działalności. Po zakończeniu konfliktu misjonarz powrócił do pracy parafialnej, a od 2002 roku prowadzi Centrum Formacji Maryjnej, które mieści się niedaleko słynnego sanktuarium objawień Matki Bożej z Kibeho. „Centrum jest nie tylko domem rekolekcyjnym i szkołą. Organizujemy w nim wydarzenia kulturalne, prowadzimy akademię dziecięcą, a nawet piekarnię” – mówi ks. Leszek Czeluśniak.
„Piekarnia jest dla tej wspólnoty błogosławieństwem. Jej główną misją nie jest handel chlebem, ale pomoc głodującym. Dzięki niej od wielu lat dożywiamy prawie tysiąc dzieci. Efekty są bardzo wymierne – dzieci nie tylko nie cierpią głodu, ale także lepiej się uczą i zdają egzaminy. Już dwudziestu naszych uczniów otrzymało stypendia do szkoły średniej – informuje ks. Leszek Czeluśniak. – Oprócz tego przy Centrum działa dziecięca akademia, ufundowana przez dzieci amerykańskie, która oferuje zajęcia pozaszkolne, podczas których uczymy języka angielskiego. Są także zajęcia plastyczne. Dzieci mają kredki i farby głównie dzięki Polakom, którzy przyjeżdżali w pielgrzymkach do Kibeho i przywozili takie drobiazgi dla naszych uczniów – to bardzo nam pomogło".
Na arenie międzynarodowej Rwanda pojawiła się z powodu dwóch wydarzeń: krwawej wojny, podczas której doszło do ludobójstwa nawet miliona osób oraz objawień maryjnych, które miały miejsce w Kibeho. „Oba wydarzenia się łączą. Maryja w czasie objawień mówi o mającej nadejść wojnie, wzywa do opamiętania, nawrócenia i modlitwy” – wyjaśnia ks. Leszek Czeluśniak.
Ponieważ przesłanie z Kibeho jest uniwersalne i zgodne z nauczaniem Kościoła, w miejscu objawień powstało sanktuarium i zaczęli przyjeżdżać pielgrzymi. „Najwięcej pątników przyjeżdża z Polski. Gościmy także grupy ze Stanów Zjednoczonych i innych krajów, ale 90 proc przybywających to Polacy” – wyjaśnia ks. Leszek. „Oczywiście są to objawienia prywatne, ale przesłanie jest bardzo mocne, wielu ludzi słysząc je, przechodzi duchową przemianę i zaczyna się modlić, a tego teraz najbardziej potrzebujemy” – dodaje misjonarz.