- Kiedy patrzymy w oczy przerażonych rodziców, którzy czują, że może to są już ostatnie święta ich dzieci, przestajemy myśleć o własnych głupich problemach - przyznają Ania i Łukasz twórcy Dzieła Świętego Mikołaja.
Mikołaj błogosławi dzieci
– Kiedy idziemy do chorych dzieci na oddział onkologiczny, to po takiej wizycie co roku wychodzimy jako inni ludzie – przyznają Łukasz i Ania. – Kiedy patrzymy w oczy tych rodziców, którzy czują, że może to ostatnie święta ich dzieci, przestajemy myśleć o własnych, czasem głupich problemach. – Bardzo wzruszają nas też spotkania ze starszymi osobami w szpitalach, domach pomocy społecznej czy domach spokojnej starości – opowiada Ania. – Oni przeżywają te chwile prawie tak samo jak dzieci. Stają na baczność przed Świętym Mikołajem, śpiewają, recytują wiersze, mają łzy w oczach i cieszą się z każdego drobiazgu, który dostają.
Święty Mikołaj wszędzie budzi radość i zaufanie. Personel szpitalny i rodzice małych pacjentów proszą, by Łukasz choć na chwilę wstąpił nawet do izolatki, gdzie leży chore dziecko, rozweselił, pobłogosławił. – Jestem nadzwyczajnym szafarzem Komunii św., więc z wielką radością błogosławię każde dziecko – mówi. – Pamiętam taką sytuację: młoda mama prosi, żebym zajrzał do pokoju, gdzie w inkubatorze leży maleństwo, wszędzie pełno rurek. Mama otwiera inkubator, podaje mi swoje dziecko na ręce... Takie małe, że zgubiło się w tym stroju. – Dla mnie największym przeżyciem i jednym z najcudowniejszych wspomnień, jakie noszę w sobie, było spotkanie z Natalią – dziewczynką chorą na glejaka – dzieli się Ania.