Dokładnie czterdzieści lat temu zmarł abp Fulton J. Sheen. To ciekawe, bo chyba coraz więcej osób ma wrażenie, że on... nadal żyje.
Z pewnością wielu z nas zastanawia się, kiedy w końcu zostanie wyniesiony na ołtarze jeden z najbardziej charyzmatycznych hierarchów Ameryki abp Fulton Sheen. Dużo jednak bardziej ciekawym jest to, co sprawiło, że papież Franciszek podjął ostateczną decyzję o wyniesieniu na ołtarze jedynego w historii biskupa, który zdobył nagrodę Grammy. Wiem, że nagłe odłożenie daty ogłoszenia go błogosławionym wywołało szok, zaskoczenie, zdziwienie, a być może także oburzenie. Bardzo mnie to cieszy. Czemu? Bo dzięki temu więcej zaciekawionych osób sięgnie do jego dzieł. A jego trzeba słuchać i czytać. Trzeba poznawać jego słowa i intelektualną klasę. Trzeba łapać jego erudycję przepełnioną dowcipem, które zapewne legły u podstaw marzenia wielu Amerykanów, by mieć właśnie takiego niebieskiego orędownika.
Dżentelmen od Boga
Wstyd się przyznać, ale zacząłem Go czytać dopiero trzy miesiące temu. Od tamtej pory połknąłem jego trzy dłuższe publikacje (zapisy radiowych katechez z lat 30. ub. wieku.), z których każdą powinienem przeczytać pewnie jeszcze ze dwa razy, pamiętając tym razem, by trzymać ołówek w ręku.
Już pierwsze słowa Sheena, jakie dane mi było przeczytać, całkowicie mnie zatrzymały. W książce „Marnotrawny świat” stwierdza On wprost: „Grzech to jedyna rzecz, do której współczesna cywilizacja nie zamierza się przyznać. Uważa bowiem, że nie jest zdolna do grzechu, a winę ponosi nie człowiek, który narusza prawo moralne, lecz prawo moralne, które w jej mniemaniu nie nadąża za swoją epoką.” Jego diagnoza idzie dalej, wskazując, że słowa takie, jak czystość i posłuszeństwo uznane zostają nie za przejaw piękna, ale ograniczenia wolności. Abp Fulton pyta w swoich kazaniach bardzo wprost: „Kim jest człowiek?” Czy jesteśmy tylko zwierzętami ekonomicznymi, czy też mamy nadal zdolność wejścia w relację z „trzema elementami swojego otoczenia, a mianowicie z przyrodą, drugim człowiekiem oraz Bogiem?” Jego zdaniem, odpowiedź na to pytanie ukazuje nam wiele rozwiązań problemów każdej cywilizacji. Myli się ten, kto twierdzi, że jest to teoretyzowanie. W naszych księgarniach mamy wiele publikacji (np. „Siedem grzechów głównych”), w których wspomniany tutaj hierarcha pokazuje bardzo wyraźne konkrety. Jego zdaniem, nie da się odejść od pytania o Boga. Nawet wspominane przez niego komunistyczne rządy ówczesnego Związku Radzieckiego bardzo poważnie podeszły do tego tematu, mówiąc niestety Bogu: "nie!". Sheen wprost wskazuje, że komunizm także był religią – religią bez Boga, której istotą stało się ludzkie zniewolenie. Jednak jego zdaniem, „prawdziwa religia nie mówi: "rzuć się w dół!!!", ale "wznieś się w górę".
Błażej Kmieciak