Słowa z exposé Mateusza Morawieckiego mogą mieć większe znaczenie, niż myślimy.
22.11.2019 13:14 GOSC.PL
„Jesteśmy narodem tolerancji, ale jesteśmy też narodem wolności. Polskość to wolność, polskość to solidarność, polskość to normalność” - mówił w swoim exposé Mateusz Morawiecki. Przy okazji tych słów obecnego premiera zaczęto przypominać zdanie „Polska to nienormalność”, które zamieścił w swoim artykule w miesięczniku ZNAK z 1987 r. były premier, Donald Tusk. Czy więc 30 lat, jakie dzielą te dwa zdania, to wędrówka polskości od nienormalności do normalności?
Burzenie to nienormalność
30 lat temu dla Polaków najważniejszym punktem odniesienia był Zachód, przede wszystkim zachodnia Europa. To tam panowała normalność, czyli dobrobyt i wolność. Dzisiaj jednak wizja Europy Zachodniej jako punktu odniesienia dla Polaków staje się coraz bardziej wątpliwa. Z tamtego kierunku płyną do Polski prądy nastawione na burzenie. A dążenie do burzenia tego czy tamtego trudno uznać za przejaw normalności.
Pierwszym prądem jest ideologia gender. Zakłada ona burzenie tradycyjnego rozumienia rodziny, opartej na związku kobiety i mężczyzny, oraz na burzeniu tożsamości płciowej człowieka. Drugim jest multikulturalizm, który zakłada burzenie tożsamości historycznej i religijnej narodów europejskich. Trzecim jest ideologia ekosocjalizmu, która zakłada burzenie kapitalizmu z jego dążeniem do szybkiego rozwoju gospodarczego.
Niektórzy ludzie w Polsce sądzą, że w sprzeciwie wobec tych prądów niepotrzebnie odstajemy od Europy. Ale już kiedyś też odstawaliśmy od Europy. W XVI w. tolerancja religijna i demokracja, które panowały w Rzeczypospolitej, wydawały się na naszym kontynencie nienormalne. Europa przeżywała wtedy okres wojen religijnych i narodzin absolutyzmu. Dzisiaj wartości, jakie dominowały w Polsce pół wieku temu, dominują już nie tylko na naszym kontynencie, ale i w dużej części świata.
Polskość pasuje do nowych czasów?
Szereg wartości, do których od wieków przywiązani byli Polacy, staje się powoli ważnymi wartościami we współczesnym świecie. Na przykład nasze przywiązanie do wiary i historii. W niespokojnych czasach wiele narodów stara się wzmacniać swoje tożsamości narodowe, oparte właśnie o swoją historię i religię. Kraje dbające o własną tożsamość są pewniejsze siebie w kontaktach z innymi. Albo nasza tradycja wojskowa. W świecie „końca historii” przywiązanie do niej wydawało się czymś anachronicznym. Ale historia przyśpieszyła i okazało się, że wciąż siła militarna jest niezbędna w polityce międzynarodowej. Poziom wydatków na obronę naszego kraju wydaje się dziś czymś całkowicie normalnym, zwłaszcza na tle reszty Europy.
Albo nasza historyczna tradycja budowania wspólnoty politycznej w rejonie Międzymorza. Z naszym regionem jako osobnym bytem współpracują największe mocarstwa - USA w ramach inicjatywy Trójmorza, Chińczycy w ramach inicjatywy 16+1. Nasz region zjednoczony na forum UE potrafi zablokować niekorzystne dla siebie rozwiązania - jak relokacja imigrantów czy kandydatura Fransa Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej.
Polskość chyba stała się współczesną normalnością. Zauważył to Mateusz Morawiecki, poruszając tą kwestię w swoim exposé.
Bartosz Bartczak