O wyjściu z długów i o Bogu, który zagląda nam do portfela, z Małgorzatą i Wojciechem Nowickimi rozmawia Marcin Jakimowicz.
Marcin Jakimowicz: To prawda, że Biblia częściej mówi o pieniądzach niż o modlitwie?
Małgorzata i Wojciech Nowiccy: Znajdziemy cztery razy więcej wersetów biblijnych na temat wartości materialnych, bogactwa, zarządzania pieniędzmi niż samej modlitwy. Bóg wiedział, że ta sfera będzie nam nastręczała więcej problemów i pewnie dlatego tak właśnie ułożył proporcje. Biblia naprawdę jest podręcznikiem życia.
Pieniądze są brudne? Śmierdzą?
Nie. Są moralnie neutralne. Chora, brudna może być relacja, jaką do nich mamy. To ona może „pachnieć” lub „śmierdzieć”. Ale to naprawdę zależy wyłącznie od nas.
Zauważyłem, że na ludziach wielkie wrażenie robi to, że modlimy się nad kimś o błogosławieństwo finansowe. Nie wiedzą, że można o coś podobnego prosić.
Zawłaszczyliśmy sferę zarabiania. Wydaje się nam, że sami sobie zawdzięczamy to, co do nas przychodzi. Zapominamy, że zaopatrzenie finansowe zawdzięczamy Bogu. Jeśli tego nie widzisz, nie będziesz się modlił o błogosławieństwo finansowe. Po co masz prosić o wodę pod prysznicem? A Bóg może uczynić kogoś bogatym. W Mądrości Syracha czytamy, że dla Niego jest to niezwykłe łatwe…
„Pan uboży i wzbogaca” (1 Sm 2,7). To nie pobożna metafora?
Nie! Widzieliśmy to setki razy. Od lat pracujemy z ludźmi, którzy przychodzą pogrążeni w ogromnych długach. Widzimy, jaką pracę wykonuje Bóg, gdy tylko dopuszczą Go do swego portfela, konta…
Ilu osobom pomogliście wyjść z długów?
Nie potrafimy tego zliczyć. W książce „Uzdrowienie finansów” zamieściliśmy 50 prawdziwych historii z życia różnych ludzi, którzy doświadczyli wolności finansowej.