Pani premier w mediach apeluje do prezydenta i prosi o spotkanie. Gdy się spotkają, nawet na niego nie spojrzy. Pan prezydent chce uchodzić za silnego i zdecydowanego przywódcę. Na Westerplatte zachowywał się jak osoba niezdecydowana.
02.09.2015 07:25 GOSC.PL
Cała sprawa w sumie jest dość żenująca. Prezydent i premier nie potrafią się po ludzku przywitać. I to nie w czasie ostrej debaty sejmowej, tylko w czasie uroczystości z okazji rozpoczęcia wojny. Jak dla mnie – wstyd.
Premier Kopacz, jak tylko mogła, unikała wzroku prezydenta, a w kluczowym momencie po prostu odwróciła się do niego tyłem. Wolała witać się z mało znaczącymi (mam na myśli rangę) członkami delegacji niż z głową państwa. A podobno dąży do spotkania. W mediach prosi i błaga. Nagle musiała ją opuścić chęć spotkania.
Pan prezydent, gdyby tylko chciał, zrobiłby o jeden krok więcej i premier nie miałaby wyjścia. Widocznie tego kroku zrobić nie chciał. Jej nie zależało, on nie wiedział czy chce. Efekt? Na tu i teraz – jak mawiał Donald Tusk – ona tryumfuje, on wyszedł na pogubionego. Efekt w dłuższej perspektywie? Kolejna szansa na poprawne stosunki pomiędzy osobami na szczytach – zaprzepaszczona. Kolejny raz w świat idzie informacja o tym, że w Polsce dwie dorosłe osoby, najważniejsze w państwie, nawet nie potrafią się przywitać.
Wiem, wiem, jedni powiedzą, że jestem zaczadzony „Gazetą Wyborczą”, bo to premier Kopacz jest winna, bo PO zaczęła wojnę polsko - polską. Poza tym kobieta pierwsza powinna wyciągnąć rękę. Inni, że prezydent zachował się niekulturalnie, a PiS zionie nienawiścią. Że prezydent jako wyższy „funkcją” powinien pierwszy zrobić krok. Dla tych ostatnich – to chyba oczywiste – jestem na usługach Macierewicza i Kaczyńskiego. Co oni mają do rzeczy? Nic, ale nieźle brzmi – prawda? Takimi kalkami operujemy od lat.
A może i PiS, i PO taki układ jest na rękę? Układ dość mało wymagający intelektualnie. Taki, w którym nie ma czasu na dyskusję o meritum, bo jest połajanka. Układ, w którym media zapraszają speców od protokołu dyplomatycznego, a ci dyskutują nad tym, kto powinien był wyciągnąć prawicę pierwszy, zamiast zapraszać speców np. od spraw islamskich i zastanawiać się, jak rozwiązać problem uchodźców. Łatwiej jest – wszystkim, kolegom dziennikarzom także – okładać się po głowach niż debatować np. o dramatycznej sytuacji naszej energetyki. Albo o zadłużeniu państwa. Albo o fatalnym stanie naszego systemu emerytalnego. Albo...
A wracając do ręki. Nie zachowujmy się jak dzieci w piaskownicy. Czy pani premier, albo panu prezydentowi, korona spadłaby z głowy, gdyby się po prostu przywitali? Nie, nie namawiam do miłości, namawiam do szacunku. Do siebie, do innych, do kraju. Naiwny jestem, prawda?
Tomasz Rożek
Kierownik działu „Nauka”
Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.
Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka