Noce i dnie

Najtrudniej adorować między północą a czwartą rano. Są jednak desperaci, którzy zarywają noce, by spotkać się z żywym Bogiem ukrytym w opłatku. W 12 kościołach nad Wisłą trwa nieprzerwanie uwielbienie: 24/7.


Czy klęczenie w ciszy przed maleńkim kawałkiem chleba może odmienić życie? Oczywiście! Ado­racja jest przylgnięciem do Serca Jezusa za przykładem umiłowanego ucznia, który spoczywał na piersi Nauczyciela podczas Ostatniej Wieczerzy. To Serce, jak objawił Jezus Marii Małgorzacie Alacoque w Paray le Monial, „płonie tak wielką miłością ku ludziom, a zwłaszcza ku tobie, że nie może już powstrzymać w sobie płomieni tej gorącej miłości”. 
„Serce Jezusa można porównać do siedmiokrotnie rozpalonego pieca, w którym przechadzali się trzej biblijni młodzieńcy, oddając chwałę Bogu. Podczas adoracji człowiek wchodzi w ten rozpalony piec miłości i dobroci. Żar tego ognia może przemienić i roztopić każde ludzkie serce” – opowiadał Pierre Goursat, założyciel wspólnoty Emmanuel, która pielęgnuje rzeczywistość adoracji Najświętszego Sakramentu. To zawsze czas łaski, choć pozornie wydaje się jedynie stratą czasu.


– Piątek, godz. 21.00 to dosyć trudna pora na adorację – opowiada Paulina Florczak z Bujakowa, która każdego tygodnia wraz z mężem przyjeżdża na swój modlitewny dyżur. – W piątek wieczorem zawsze jest coś ciekawego do zrobienia albo daje o sobie znać zmęczenie po całym tygodniu... Dlatego przyznam, że nie jest mi łatwo wybrać się na adorację... To zawsze jest decyzja woli, nie ciała. (śmiech) Często jest tak, że idę na adorację z jakimś planem: zacznę od Różańca, potem poczytam Pismo Święte, może odmówię Koronkę, ale na ogół jest tak, że w tej ciszy rozsadzają mą głowę tysiące myśli, i wcale nie są to myśli „modlitewne”. Po prostu przewija mi się przez głowę przegląd tygodnia, sprawy z domu, z pracy... Gdzie tu adoracja? Kiedyś usłyszałam, jak jeden z księży prowadzący rekolekcje mówił, by na adoracji nie walczyć z myślami, które nas atakują, ale pozwolić im dojść do głosu, bo to są sprawy, które Duch Święty podsyła nam, byśmy mogli ofiarować je Bogu... Tak staram się robić. Jak wygląda moja adoracja? Próbuję wsłuchać się w siebie, powierzyć Jezusowi to, co dyktuje mi serce, a potem po prostu w milczeniu nasłuchuję tego, co On ma do powiedzenia. Ta godzina nie jest łatwym czasem. Raz mija niezwykle szybko, innym razem dłuży się w nieskończoność, a oczy zaczynają się kleić. Wiem jednak, że bez względu na to, w jaki sposób ją spędzę, jest to zawsze godzina łaski, godzina spędzona z Jezusem twarzą w twarz... Na szczęście Jego łaska nie zależy od moich wysiłków na tej modlitwie!

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Marcin Jakimowicz