Prof. Chazan nie jest przestępcą, mimo że nie zabił dziecka ani na zabicie nie wydał. Zdumiewające!
12.06.2015 12:10 GOSC.PL
Kolejna instytucja orzeka, że nie było podstaw do postawienia zarzutu prof. Bogdanowi Chazanowi i innym „lekarzom uczestniczącym w leczeniu pacjentki, której w warszawskim szpitalu im. Świętej Rodziny odmówiono przeprowadzenia zabiegu aborcji”.
Tym razem chodzi o Naczelną Izbę Lekarską, której rzecznik poinformował właśnie, że w tej sprawie nie można wskazać przewinienia zawodowego – a zatem postępowanie wyjaśniające jest umorzone. Wcześniej, z tych samych powodów, sprawę umorzyła prokuratura.
Mówiąc krótko: powoli wychodzi prawda, że zwolnienie prof. Chazana było ustawką na polityczne zamówienie. Było to oczywiste dla wszystkich, którzy sprawę znali bliżej – problem jednak w tym, że społeczeństwo nigdy nie zna sprawy bliżej. Społeczeństwo, co zrozumiałe, opiera się na relacjach medialnych, a te w ogromnej większości były skrajnie zmanipulowane. Było zlecenie: „zniszczyć Chazana” – i Chazan został „zniszczony”.
Nawet teraz media salonowo-lewicowe próbują ratować swoją kłamliwą wersję wydarzeń, przedstawiając sprawę w stylu portalu NaTemat, w którym tytuł informacji brzmi: „Prof. Chazanowi się upiekło”. Nic mu się nie upiekło – elementarna sprawiedliwość wymaga publicznego uznania, że jest niewinny.
Nie ulega wątpliwości, że największą i bezpośrednią odpowiedzialność za to, co spotkało profesora, ponosi Hanna Gronkiewicz-Waltz. Pani prezydent usłużnie i w trybie nagłym zwolniła z pracy dyrektora jednego z najlepiej prowadzonych szpitali w Polsce, choć ona akurat musiała znać sprawę dokładnie. Musiała wiedzieć, że nie ma nawet podstaw prawnych do zwolnienia, nie mówiąc już o podstawach moralnych – a jednak zrobiła to. Wskazała Polakom jako winnego człowieka, któremu należą się wyłącznie podziękowania za to, że robił to, co do niego należało.
Lekarz, którego zwalnia się z pracy za to, że nie chciał zabić dziecka ani wskazać morderców zastępczych – to dopiero rarytas. Na taki prezent długo czekało lobby aborcyjne, wciąż liczące na odzyskanie w Polsce swojego najbrudniejszego z biznesów. Wreszcie można było uderzyć w klauzulę sumienia, tak aby zastraszeni lekarze oddawali niewinne dzieci na zabicie, bo – co za paradoks – są chore.
Hańby udziału w takiej sprawie nie zrównoważą żadne sukcesy administracyjne. Może ją zmyć tylko jasne, uczciwe przeproszenie i naprawienie wyrządzonego zła.
No chyba że pani prezydent woli czekać, aż zapadną kolejne wyroki. Ale wtedy to już i pani pozostanie się zapaść. Ze wstydu.
Franciszek Kucharczak