Istnieje w Rzymie pradawna tradycja, zgodnie z którą pobożni chrześcijanie w każdy dzień Wielkiego Postu odwiedzają inny kościół Wiecznego Miasta. George Weigel, amerykański teolog i biograf Jana Pawła II podążył tym pielgrzymkowym szlakiem. Jak później wyznał, był to najlepszy Wielki Post w jego życiu. Owocem tego czasu są jego komentarze do czytań biblijnych i brewiarzowej liturgii godzin. George Weigel wydał je w książce pt. „Rzymskie pielgrzymowanie”, która właśnie ukazała się po polsku nakładem wydawnictwa M.
Użytkownik Gosc.pl każdego dnia tegorocznego Wielkiego Postu znajdzie tu kolejny fragment tej książki.
Dzisiejsza Ewangelia wzmacnia wyobrażenie Chrystusa w pełni kontrolującego wydarzenia i obracającego wszystko, co niespodziewane i niebezpieczne (i ostatecznie na pozór katastrofalne), na korzyść zbawczego zadania, dla którego realizacji „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”.
Na pierwszy rzut oka dzisiejsze czytania mszalne zdają się prowadzić nas z powrotem ku wielkopostnemu rachunkowi sumienia, czyniąc przedmiotem naszej refleksji jeden z grzechów głównych, jakim jest pożądanie. To prawda, nieuporządkowane namiętności (w połączeniu z nieuczciwością) to kontekst opowiadania o Zuzannie z Księgi Daniela i dzisiejszej perykopy ewangelicznej, mówiącej o kobiecie pochwyconej na cudzołóstwie. Kiedy jednak przyjrzeć się bliżej obu czytaniom, okazuje się, że prowadzą nas one głębiej ku naśladowaniu Chrystusa, pokazując wyraźniej Królestwo, które wkracza w historię w Osobie i misji Jezusa.
Stephen Weigel Kościół otworzy w czasie Wielkiego Postu jeszcze raz Księgę Daniela, kiedy podczas Mszy Świętej w najbliższą środę usłyszymy dobrze nam znaną opowieść o cudownym ocaleniu trzech młodzieńców z ognistego pieca, do którego kazał ich wtrącić Nabuchodonozor. Księga Daniela, przywołująca doświadczenia Izraela podczas niewoli babilońskiej, to interesujące połączenie wizji prorockich i apokaliptycznych. Dar interpretacji snów i wizji, jaki posiada Daniel, pokazuje wyraźnie potęgom świata, że Bóg Izraela to nie byle jakie plemienne bóstwo, z którego można sobie drwić. Cudowne ocalenie Azariasza, Chananiasza i Miszaela od ognistej furii króla, którego boga nie chcieli czcić, podobnie jak uratowanie niewinnej Zuzanny przez Daniela, o czym nam opowiada dzisiejsze czytanie mszalne, pokazuje moc prawdziwego Boga, gotowego wybawić swoje sługi od niechybnej śmierci. Głębsze prawdy znaleźć można natomiast w apokaliptycznych rozdziałach Księgi Daniela, będących antycypacją Apokalipsy i przedstawiających kosmiczną walkę między siłami dobra i zła, podczas której archanioł Michał wybawia wszystkich, „którzy zapisani są w księdze” (Dn 12, 1).
Właśnie ten apokaliptyczny wymiar Księgi Daniela wiąże się z rosnącym napięciem widocznym w dzisiejszej Ewangelii, w której Jezus jeszcze raz zostaje poddany próbie przez tych, którzy próbują zastawić na niego pułapkę, chcąc przyłapać go na tym, że odrzuca Prawo, tym razem w kwestii tego, jak osądzić kobietę przyłapaną na cudzołóstwie. Pozorna niefrasobliwość Jezusa, gdy kwestionuje się jego nauczanie i autorytet – widzimy Go, jak się pochyla i pisze coś palcem po ziemi, i to dwukrotnie – nie wynika bynajmniej z Jego obojętności. Wydaje się, że tłem tej konfrontacji jest powtórzenie przez Jezusa czynem własnych słów, iż właśnie w Nim w świat i w historię wkracza królestwo Boże, zmuszając mężczyzn i kobiety do ponownego przemyślenia stosunku do Prawa i świątyni. W Jezusie i przez jego władzę jako Syna miłosierdzie triumfuje nad surowymi wymogami legalnej sprawiedliwości, tak jak ją wówczas pojmowano – podobnie jak miłosierdzie Boże ocaliło Zuzannę od śmierci z rąk fałszywych oskarżycieli i podobnie jak Boże miłosierdzie dowiodło wierności Azariasza, Chananiasza i Miszaela w piecu ognistym.
Dzisiejsza Ewangelia wzmacnia także wyobrażenie Chrystusa w pełni kontrolującego wydarzenia i obracającego wszystko, co niespodziewane i niebezpieczne (i ostatecznie na pozór katastrofalne), na korzyść zbawczego zadania, dla którego realizacji „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Jak pisze z ogromną wnikliwością benedyktynka i biblistka Maria Boulding, w perykopie tej dostrzegamy ogromny kontrast między Jezusem a Jego przeciwnikami. „Faryzeusze są spięci, On jednak jest cały czas spokojny i odprężony. Akceptuje kobietę bez zastrzeżeń i z miłością, jako osobę dorosłą. Nie ma w Nim krzty wahania bądź niepewności i potrafi poradzić sobie z tą sytuacją i z tym, jaki mieć stosunek do tej kobiety, ponieważ nie ma w Nim niczego, czego miałaby się obawiać”. Ostatecznie ten panujący nad wszystkim Jezus, Który otrzymał pełnię władzy od Ojca, okazuje Boże miłosierdzie i ofiarowuje kobiecie nowe życie, równocześnie napominając ją, że nie wolno jej „wrócić na drogę, która prowadzi do śmierci” – jak o tym pisze australijski egzegeta Francis Moloney w komentarzu do Ewangelii św. Jana.
Benedykt XVI w swojej książce Jezus z Nazaretu także poddaje pod refleksję związek między apokaliptyczną wizją Daniela a objawieniem Boga w osobie Jezusa. Daniel – zauważa Benedykt XVI – mówi o „Synu Człowieczym”, który otrzymuje wieczne „panowanie, chwałę i władzę królewską” (Dn 7, 13–14), lecz ten prorok okresu wygnania nie potrafi powiedzieć dokładniej, kim mógłby być ów Syn Człowieczy. To Jezus dopełnia tego obrazu, pokazując jasno wszystkim mającym oczy wiary, że On sam, który tak często przedstawia siebie jako Syna Człowieczego, stanowi wypełnienie tej prorockiej wizji czasów ostatecznych. To, co wizja Daniela postrzegała jako wydarzenie, jest teraz osobą. W Jezusie „przyszłość jest już tutaj” i żadna „przyszłość” nie będzie różna od przyszłego Królestwa, które inicjuje w historii Jego misja. To, co u Daniela mogło wydawać się apokaliptycznie destruktywne, okazuje się teraz w Jezusie podstawą obiecanego Panowania Boga:
„Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą” (Mk 13, 31). Słowo, które w zestawieniu z potęgą niezmierzonego świata materialnego jest jak nicość, jak zwiewny cień jednej chwili w milczącej wielkości wszechświata – to słowo jest bardziej realne i trwałe niż cały materialny świat. Jest ono właściwą, niezawodną rzeczywistością. Pewnym gruntem, na którym możemy stanąć i który się nie zachwieje, nawet gdy słońce się zaćmi i zapadnie firmament. Elementy kosmiczne przemijają; słowo Jezusa jest rzeczywistym „firmamentem”, pod którym człowiek może trwać i wytrwać[1].
List do Hebrajczyków przypomina nam dzisiaj, że posiadający pełnię władzy Chrystus jest także w pełni ludzkim Chrystusem. Jako arcykapłan Nowego Przymierza również podlega próbom, by w ten sposób mógł stać się dla nas przykładem do naśladowania: „W czym bowiem sam cierpiał, będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom”. Nie jest nadczłowiekiem; jest człowiekiem, w którym, jak pisał papież Benedykt, Bóg jest całkowicie obecny, tak iż możemy widzieć i doświadczać Boga, kiedy widzimy i doświadczamy Jezusa. I dlatego cudowne uzdrowienia nie są ani magią, ani chwilowym zawieszeniem praw przyrody, lecz ujawniają, jaka miała być w zamyśle Boga przyroda przed upadkiem pierwszych rodziców. A miała być pełna życia. Podobnie wskrzeszenie Łazarza ujawnia prawdę dotyczącą zamiaru Boga wobec stworzenia, gdyż Bóg chce, by stworzenie miało udział w Bożym życiu w pełni i na wieki. Z tą samą dynamiką mamy do czynienia w dzisiejszej Ewangelii. W człowieku Jezusie i tym, jak korzysta ze swojej władzy (obejmującej także władzę nad rygorystyczną interpretacją Prawa), widzimy nie uchylenie Prawa, lecz wyższość nad nim Bożego miłosierdzia, dającego grzesznikom nową możliwość, by wieść prawe życie. W Jezusie i w Jego cudach ostateczny kres stworzenia – czyli jego pełna realizacja – uobecnia się tu i teraz.
We wczesnochrześcijańskich komentarzach biblijnych niewinna Zuzanna z dzisiejszego pierwszego czytania Mszy Świętej przedstawiana była jako typ niesprawiedliwie prześladowanego Kościoła. I dlatego przedstawienie w liturgii dzisiejszego dnia historii Zuzanny jest szczególnie trafne, ponieważ znajdujemy się w bazylice św. Chryzogona, który podobnie jak Szczepan i Jerzy był żołnierzem i poniósł śmierć męczeńską w czasie prześladowań cesarza Dioklecjana. Chryzogon cieszył się tak powszechną czcią w Rzymie, że jego imię wpisano do Kanonu Rzymskiego, czyli Pierwszej Modlitwy Eucharystycznej. Upodobnił się swoim życiem do ofiary Chrystusa na Kalwarii, składając je na świadectwo łaski Bożej, przez którą dokonała się jego przemiana. Podobnie uczynił Jan Fisher, którego komentarz do Psalmu 130 czytamy w dzisiejszej Liturgii Godzin. Jan Fisher przypomina wielkopostnym pielgrzymom, że naśladowanie Chrystusa, chociaż osiąga doskonałość w męczeństwie, może się dokonywać także na wiele innych sposobów: „Uczestnikami tej świętej i wiecznej ofiary [Chrystusa są] wszyscy, którzy podjęli prawdziwą skruchę i pokutę za grzechy, postanawiając mocno i świadomie nie wracać już do poprzednich występków, lecz trwać niewzruszenie w gorliwym dążeniu do cnót, jakie w sobie zapoczątkowali”.
[1] Benedykt XVI, dz. cyt., s. 61–62.
George Weigel
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.