Istnieje w Rzymie pradawna tradycja, zgodnie z którą pobożni chrześcijanie w każdy dzień Wielkiego Postu odwiedzają inny kościół Wiecznego Miasta. George Weigel, amerykański teolog i biograf Jana Pawła II podążył tym pielgrzymkowym szlakiem. Jak później wyznał, był to najlepszy Wielki Post w jego życiu. Owocem tego czasu są jego komentarze do czytań biblijnych i brewiarzowej liturgii godzin. George Weigel wydał je w książce pt. „Rzymskie pielgrzymowanie”, która właśnie ukazała się po polsku nakładem wydawnictwa M.
Użytkownik Gosc.pl każdego dnia tegorocznego Wielkiego Postu znajdzie tu kolejny fragment tej książki.
Jedno z podań mówi, że w czasie Soboru Nicejskiego biskup Mikołaj grzmotnął pięścią Ariusza, co nie licuje co prawda z zachowaniem Świętego Mikołaja, ale co przypomina nam w trzeciej z kolei stacji, której patroni lub relikwie przywodzą na myśl pierwszy sobór powszechny, że dla Kościoła czwartego wieku ustalenie właściwej prawdy o Chrystusie i prawdy o Trójcy Świętej nie było bynajmniej błahą sprawą; były to kwestie duchowego życia lub śmierci.
Gdy Kościół w wielkopostnej pielgrzymce zbliża się do Kalwarii, mnożą się wyobrażenia Męki zaczerpnięte ze Starego Testamentu. Czytania liturgiczne kilku kolejnych tygodni ilustrują jedność Pisma Świętego, które Kościół czyta przez pryzmat wiary w Jezusa Chrystusa.
I dlatego Jeremiasz w czasie dzisiejszej Mszy Świętej mówi o potulnym baranku, którego prowadzą na zabicie, i o proroku, który jest jak „drzewo bez owocu”[1], jak sprawiedliwy, o którym grzeszni powiedzą „zgładźmy go z ziemi żyjących”. W dzisiejszym czytaniu Liturgii Godzin wielkopostna refleksja Kościoła dotycząca Wyjścia z Egiptu kończy się opisem uzdrowienia ludu za sprawą miedzianego węża, którego Bóg wynosi w górę i stawia przed oczy Izraelitów. Jezus utożsamia się z tym obrazem, kiedy mówi: „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3, 14–15).
Bazylika św. Mikołaja w Więzieniu Stephen Weigel To wyobrażenie prowadzi nas do zmiany, jaka ma miejsce na tym etapie naszej wielkopostnej wędrówki. Ponieważ odtąd, przez pozostałą część Wielkiego Postu, pielgrzymi podczas czytań Liturgii Godzin zagłębiać się będą coraz bardziej w List do Hebrajczyków, za sprawą ciągu refleksji podkreślających związek między przymierzem na Synaju a przymierzem przypieczętowanym krwią Chrystusa: „arcykapłana, który zasiadł po prawicy tronu Majestatu w niebiosach, jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku zbudowanego przez Pana, a nie przez człowieka” (Hbr 8, 1–2).
Gdy coraz szybciej przybliżamy się do Kalwarii, Kościół przypomina nam także o tym, że podobnie jak Chrystus, który ukochał swoich braci i poddał się woli Ojca w doskonałym akcie kapłańskiego daru z siebie, tak samo i my jako przyjaciele Jezusa musimy zarówno cenić sobie i pielęgnować dary dane nam przez Boga w stworzeniu, a równocześnie nauczyć się zachowywać do nich duchowy dystans. Uczą nas tego ojcowie Drugiego Soboru Watykańskiego w czytaniu zaczerpniętym z Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym: „Człowiek bowiem przez Chrystusa odkupiony i uczyniony w Duchu Świętym nowym stworzeniem może i powinien miłować rzeczy same jako stworzone przez Boga. Otrzymuje je bowiem od Boga i widzi je niejako spływające z ręki Bożej – dlatego je szanuje. Dziękując za nie Bogu – Dobroczyńcy i używając stworzeń, i korzystając z nich w duchu ubóstwa oraz wolności, wprowadza siebie w prawdziwe posiadanie światła, niby nic nie mając, a wszystko posiadając. «Wszystko bowiem wasze jest: wy zaś Chrystusowi, Chrystus zaś Boży»”.
Przedstawiony w Ewangelii Janowej z dzisiejszej Mszy Świętej spór słuchaczy Jezusa o to, kim naprawdę jest, to kolejne wielkopostne przypomnienie tego, że Odkupiciel, którego posłał Bóg, niekoniecznie jest takim odkupicielem, jakiego wymarzyłaby sobie ludzkość. Niektórzy w tłumie wierzą, że Jezus jest rzeczywiście obiecanym Mesjaszem, a przynajmniej prorokiem, któremu należy się uwaga, potem jednak odzywają się sceptycy: prorok z Galilei? „Galilea pogan”, prowincja, zacofanie, zaścianek. A czemuż by Bóg miał przyprowadzić obiecanego odkupiciela Izraela właśnie stamtąd? Do sporu włączają się przedstawiciele władzy. Także ich zdaniem sama myśl, że mesjasz miał pochodzić z Galilei, jest śmiechu warta. A gdy wreszcie spór cichnie, „rozeszli się – każdy do swego domu”, a to znaczy, że każdy wrócił do swojego wyobrażenia „proroka”, do stworzonego na własną modłę „Chrystusa”. Mimo profetycznych znaków nie dokonało się jeszcze nawrócenie zatwardziałych serc.
Jest tam także Nikodem: wzorzec wahającego się ucznia, którego Jezus wciągnął w swą orbitę, lecz który nie potrafi jeszcze zmusić się do tego, by się oddać całkowicie sprawie Jezusa. Nikodem odwołuje się do racjonalności prawa i do tradycji: „Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw nie przesłucha i zbada, co czyni?” – zupełnie nieświadom tego, że wkroczenie królestwa Bożego w historię w osobie Jezusa zmieniło kryteria oceny proroctw i „znaków”. Nikodem stara się, na swój pełen wahania sposób, zdjąć Jezusa z haczyka, jakim jest snobizm elity Izraela. Sam nie potrafi jednak przyjąć Nowego Życia, ponieważ nie dokonało się w nim jeszcze radykalne nawrócenie. A ponieważ waha się, nie może przynieść owocu; nie zaczął jeszcze całkowicie naśladować Chrystusa, do czego jesteśmy wezwani na tym etapie wielkopostnej wędrówki nawrócenia.
I w ten sposób, gdy zbliża się do końca czwarty pełny tydzień wielkopostnej pielgrzymki i gdy Kościół przygotowuje się do wejścia w ostatnie dwa tygodnie Wielkiego Postu, pielgrzymi uczą się tego, że cudowne znaki i profetyczna mowa, której nie można się oprzeć, mogą wskazywać na Pomazańca Bożego, lecz jedynie wiara może pomóc nam pojąć, kim jest Chrystus – niezależnie od tego, skąd wydaje się pochodzić. A jeśli wyzwaniem dla naszej pychy jest wyobrazić sobie Mesjasza pochodzącego z tak zapyziałego miejsca jak Galilea, o ileż większym wyzwaniem dla naszej pychy jest uznać za Mesjasza kogoś, kto pochodzi od Boga, kto jest Bogiem pośród nas, a którego misja zdaje się kończyć katastrofą Krzyża?
Dzisiejsza stacja poświęcona jest św. Mikołajowi, biskupowi Miry w Azji Mniejszej. Mikołaj cierpiał prześladowania za panowania Dioklecjana, przetrwał ten trudny czas i stał się jednym z obrońców pełnej boskości Chrystusa na Soborze Nicejskim, a dzisiaj pamiętany jest jako człowiek wielkiej miłości bliźniego, od którego wywodzi się postać Świętego Mikołaja. Jedno z podań mówi, że w czasie Soboru Nicejskiego biskup Mikołaj grzmotnął pięścią Ariusza, co nie licuje co prawda z zachowaniem Świętego Mikołaja, ale co przypomina nam w trzeciej z kolei stacji, której patroni lub relikwie przywodzą na myśl pierwszy sobór powszechny, że dla Kościoła czwartego wieku ustalenie właściwej prawdy o Chrystusie i prawdy o Trójcy Świętej nie było bynajmniej błahą sprawą; były to kwestie duchowego życia lub śmierci.
Mikołaj nie był więziony w miejscu, w którym dzisiaj znajduje się bazylika. Jej nazwa to sugestia, że być może sam budynek, przekształcony z czasem w dzisiejszą bazylikę, był kiedyś więzieniem znajdującym się nieopodal rzymskiego targu z warzywami. Nie zmienia to faktu, że sam Mikołaj był więziony za wiarę w czasie jednego z dotkliwych prześladowań w starożytności, a stacja, która kiedyś była być może więzieniem, w sam raz nadaje się do tego, by tu zakończyć tę fazę Wielkiego Postu i rozpocząć jego dwa ostatnie tygodnie.
Pielgrzymi dwudziestego pierwszego wieku podążający wielkopostną wędrówką nawrócenia żyją w czasie największych prześladowań chrześcijan w historii Kościoła, a informacja o tym zbyt rzadko dociera do wyobraźni chrześcijan, przynajmniej tych żyjących we względnie bezpiecznych wspólnotach chrześcijańskich świata zachodniego, gdzie „męczeństwo” często uważa się za coś, co przydarzyło się mitycznym postaciom z przeszłości. Tymczasem prawda jest taka, iż w dwudziestym wieku życie za wiarę oddało więcej chrześcijan, niż miało to miejsce we wszystkich poprzednich dziewiętnastu wiekach chrześcijaństwa razem wziętych.
Dla wszystkich uczniów Chrystusa niezachwianych w wierze męczeństwo to cały czas coś realnego i niewykluczonego. Cierpienie za wiarę, nawet jeśli ma postać ciągłego ośmieszania – dzisiejsze odpowiedniki drwiącego „z Galilei?” – to także jeden z aspektów naśladowania Chrystusa.
[1] Cytat za angielskim przekładem Biblii.
George Weigel
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.