Istnieje w Rzymie pradawna tradycja, zgodnie z którą pobożni chrześcijanie w każdy dzień Wielkiego Postu odwiedzają inny kościół Wiecznego Miasta. George Weigel, amerykański teolog i biograf Jana Pawła II podążył tym pielgrzymkowym szlakiem. Jak później wyznał, był to najlepszy Wielki Post w jego życiu. Owocem tego czasu są jego komentarze do czytań biblijnych i brewiarzowej liturgii godzin. George Weigel wydał je w książce pt. „Rzymskie pielgrzymowanie”, która właśnie ukazała się po polsku nakładem wydawnictwa M.
Użytkownik Gosc.pl każdego dnia tegorocznego Wielkiego Postu znajdzie tu kolejny fragment tej książki.

Sobota po Środzie Popielcowej - stacja u św. Augustyna

Wolność nie polega na robieniu tego, co chcemy (gdyż to cechuje właśnie niewolników), ale na wybieraniu w sposób wolny tego, co prawdziwie składa się na autentycznie ludzkie życie.

Dzisiejsza Ewangelia, stacja u św. Augustyna i artysta, który stworzył jedno ze wspaniałych malowideł zdobiących bazylikę – wszystko to skłania nas u początku Wielkiego Postu do tego, by się zastanowić, co znaczy nawrócenie, które glosariusz towarzyszący angielskiemu wydaniu Katechizmu Kościoła Katolickiego definiuje jako „radykalną reorientację czyjegoś życia i odwrócenie się od grzechu i zła oraz zwrócenie się ku Bogu. Ta zmiana nawracającego się serca to główny element przepowiadania Chrystusa, posługi ewangelizacyjnej Kościoła oraz Sakramentu Pokuty i Pojednania”. To właśnie nawrócenie określa ludzki dramat Wielkiego Postu, a różne elementy nawrócenia dostrzec można w czwartym z Czterdziestu Dni.

Sobota po Środzie Popielcowej - stacja u św. Augustyna   Bazylika św. Augustyna: Msza stacyjna Stephen Weigel Metanoia, czyli nawrócenie, tak jak je rozumie Kościół katolicki, dotyka każdego aspektu naszego życia; nawrócenie to wędrówka trwająca całe życie, podczas której nawracamy się w naszym umyśle, w naszej woli i w naszym sercu, zaczynając nowe życie łaską.

Nawrócenie umysłu oznacza zerwanie klapek empiryzmu i przyjęcie do wiadomości, że świat pojmowany zmysłami to nie cały świat; że jest jeszcze świat nadprzyrodzony, uobecniający się przez rzeczywistość zmysłową. Ten świat nadprzyrodzony – świat Bożej miłości – to naprawdę realny świat. To zatem, co nazywamy „światem realnym”, to nie tyle granica, co rodzaj membrany.

Nawrócenie moralne, czyli nawrócenie woli, dokonuje się na nierzadko kamienistej ścieżce, na której uczymy się wybierać to, co prawdziwie dobre, czyniąc to bez przymusu i na zasadzie nawyku. Jest to życie wzrastania w cnocie (termin ten w średniowieczu był właśnie synonimem terminu „nawyk”) i w prawdziwej wolności. Ponieważ wolność nie polega na robieniu tego, co chcemy (gdyż to cechuje właśnie niewolników), ale na wybieraniu w sposób wolny tego, co prawdziwie składa się na autentycznie ludzkie życie.

Nawrócenie serca to trwający całe życie proces emocjonalnego i psychicznego wyzwalania się z nieokiełznanych żądz i nieuporządkowanych uczuć, tak że nasze serce i wola są przyciągane, niczym opiłki żelaza ku magnesowi, który jest tak naprawdę dobry, prawdziwy i piękny: ku Bogu w Trójcy Świętej.

„Pierwsze nawrócenie” chrześcijanina przybiera postać sakramentalną przy chrzcie, kiedy Duch Święty udziela nam darów wiary, nadziei i miłości. „Drugie nawrócenie”, które jest udziałem wszystkich postępujących w dojrzałości chrześcijan, dokonuje się stopniowo podczas pielgrzymki ich życia i osiąga swą pełnię w chwili śmierci: w chwili, kiedy każdy z nas może ofiarować całość życia miłosiernemu Ojcu, którego Syn oczyści i przemieni w złoto pozostający w nas żużel.
Powołanie i nawrócenie się celnika Mateusza, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia, to uderzający biblijny paradygmat nawrócenia. Pan spostrzega pogardzanego przedstawiciela rzymskiej władzy (zarabiającego na życie tym, że oszukiwał, pobierając większą, niż mu się należała, prowizję przy zbieraniu podatków dla znienawidzonego okupanta) i mimo tego, kim jest, powołuje go na ucznia. Mateusz „zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim”. Opisane tu nawrócenie ma charakter natychmiastowy i na pozór nie poprzedza go żadna refleksja. Jest to dramatyczne nawrócenie serca, dokonujące się w mgnieniu oka i zmieniające całe ukierunkowanie życia człowieka. Moc (i zaskoczenie) towarzyszące tej chwili pięknie uchwycił Caravaggio, którego Madonnę pielgrzymów oglądać można w dzisiejszym kościele stacyjnym, na obrazie Powołanie św. Mateusza (możemy go podziwiać w znajdującym się nieopodal kościele pod wezwaniem św. Ludwika, znanym w Rzymie jako S. Luigi dei Francesi), gdzie zaskoczony poborca podatków, siedząc przy stole z pieniędzmi, jest skąpany w świetle, natomiast Chrystus, „światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1, 9), pozostaje do pewnego stopnia w półmroku pomieszczenia. Jednakże dłoń Pana, wskazująca na Mateusza i jakby kierująca na niego światło, jest także oświetlona i jest wzorowana na dłoni Boga Ojca w chwili stwarzania Adama, jak przedstawił to Michał Anioł na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej. Stworzenie skażone niegodziwością człowieka zostaje uzdrowione i w pewnym sensie dopełnione przez odkupienie: przez nawrócenie umysłu, serca i woli grzesznika.

Święty Augustyn, patron dzisiejszego kościoła stacyjnego, to klasyczny wzór innego, bardziej rozciągniętego w czasie nawrócenia opisanego w pierwszej wielkiej autobiografii, którą są jego Wyznania. Tam właśnie Augustyn bardzo drobiazgowo opisuje swój powolny proces przechodzenia od sceptycyzmu do wiary i jego różne etapy pośrednie. I gdy ten największy z zachodnich Ojców Kościoła, patrząc za siebie, zastanawiał się nad długą drogą, którą przebył, by poznać wyzwalającą miłość Boga w Chrystusie, potrafił w jednym klarownym łacińskim zdaniu wyrazić powiązanie zachodzące między nawróceniem a szczęściem: Tu nos fecisti ad te et cor nostrum inquietum est donec requiescat in te (Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie).

Augustynowi w czasie jego wędrówki nawrócenia towarzyszyła, często z dystansu, jego matka, św. Monika, której relikwie odbierają cześć w dzisiejszej stacji. Przez trwającą całe dziesięciolecia wędrówkę duchową Augustyna, na którą składał się także wieloletni konkubinat i narodziny nieślubnego syna Adeodata, Monika nigdy nie przestała się modlić o to, by jej nad wyraz utalentowany syn mocą swego błyskotliwego intelektu doszedł do poznania Boga Biblii, który jest Prawdą nadającą sens wszystkim innym prawdom. Jakiś czas po nawróceniu Augustyna, kiedy oboje przebywali w rzymskim mieście portowym Ostia, przygotowując się do powrotu w rodzinne strony, do Afryki Północnej, Monika zachorowała. Jak to zapisał Augustyn w swoich Wyznaniach, jego matce było zupełnie obojętne, gdzie zostanie pochowana: „O jedno was proszę, żebyście [...] wspominali mnie przed ołtarzem Pańskim”. Życie modlitwy o nawrócenie zakończyło się potwierdzeniem głębokiej i nierozerwalnej więzi między nawróceniem a modlitwą – włączając w to modlitwę za zmarłych.

Nawrócenie jako wyzwolenie ku prawdzie to także wątek dzisiejszego czytania Liturgii Godzin, w którym Ireneusz z Lyonu, przeciwstawiając się zmieniającej się herezji gnostycyzmu, zauważa, iż: „Pan nasz, Słowo Boże, najpierw przyciągnął ludzi do służby Ojcu, a potem uwolnił tych, którzy byli Jemu poddani, jak to sam powiedział swoim uczniom: «Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego» (J 15, 15)”. Gnostycyzm w ciągu ostatnich dwóch tysiącleci przybierał wiele postaci, a jego dzisiejsza postać jest inna od gnostycyzmu w drugim wieku w Galii, gdzie Ireneusz był biskupem Lugdunum (dzisiejszy Lyon). Obecnie gnostycyzm łączy się zazwyczaj z twierdzeniem, że ludzka natura jest plastyczna i można ją zmieniać. Jak twierdzą współcześni gnostycy, nic nie jest w naszym życiu z góry dane, te zaś aspekty naszego człowieczeństwa, które wcześniejsze pokolenia uznawały za z góry ustalone i definiujące nas, takie jak męskość lub żeńskość, nie ujawniają niczego istotnego dotyczącego nas samych; są to jedynie konstrukty społeczne bądź kulturowe, które można dowolnie zmieniać. Jest to oczywiście jeszcze jedna forma niewolnictwa – jeszcze jedna forma pozostawania w niewoli samokreującego się i samopotwierdzającego się boga, jakim jest nasze własne „ja”. Tej odmowie, by przyjmować „świat takim, jaki jest”, stanowczo przeciwstawia się Madonna pielgrzymów Caravaggia z dzisiejszego kościoła stacyjnego, malowidło przedstawiające niezaprzeczalnie kobiecą Maryję Dziewicę pokazującą Dzieciątko dwóm bosonogim pielgrzymom o brudnych stopach, co stanowi doskonałe przypomnienie tego, że Wielki Post to czas twardego stąpania po ziemi, i co może być jeszcze jednym antidotum na pokusy współczesnego gnostycyzmu.

Fragment z książki George'a Weigela „Rzymskie pielgrzymowanie”, Wydawnictwo M, Kraków 2015

« 1 »

George Weigel

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Reklama

Najnowszy numer

Nowy numer 22/2024

2 czerwca 2024

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.

Odrzucona prawda i (żenująca) ideologia

Do trzech lat ma się to stać – ludzkość utraci zdolność odróżniania prawdy od fałszu. Strachliwy nie jestem, ale muszę przyznać, że porządnie mnie ostatnio nastraszyli. Oni – to znaczy naukowcy. Kanadyjscy naukowcy, o których badaniach zrobiło się bardzo głośno.

Więcej w Artykuł