Trybunał Konstytucyjny w Korei Południowej orzekł, że lekarz lub akuszerka, którzy dokonują aborcji powinni siedzieć. I to nie w wygodnym fotelu, ale za kratkami. Zdaniem sędziów kara więzienia nie jest ani trochę przesadzona, bo lekarz i położna są od tego, żeby życie chronić, a nie odbierać. Odbierać to mogą poród.
28.08.2012 15:10 GOSC.PL
Zaciekawiła mnie ta informacja. W ramach eksperymentu postanowiłem na moment wejść na ścieżkę mainstreamowego myślenia. Idąc tropem wiodącego, femino-wyzwolicielskiego nurtu, wyobraziłem sobie ośmiu sędziów, obleczonych w sutanny i całą rzeszę trwających w katozacofaniu Koreańczyków, którzy z lękiem spoglądają na zabierający im "swobody" konstytucyjno-represyjny Trybunał. Okrutne musi być to państwo wyznaniowe, które nie dość, że nie ma krzty szacunku do "wolności" kobiecego brzucha, to na dodatek nakłada drakońskie kary na światłych ginekologów, jeśli tylko próbują walczyć z religijnym zacofaniem.
Wgooglowałem więc hasło "Korea Południowa", aby przekonać się jak liczna jest armia koreańskich katolików, skoro za dokonanie "zabiegu usunięcia" wtrąca lekarza do więzienia. Zajrzałem w dane demograficzne i co? Katolików w Korei jest tylko 11 proc.! Jakim więc cudem udało im się zmusić sędziów do wydania takiego wyroku? Przecież statystycznie to tylko 0,8 sędziego. Zdecydowanie zbyt mało, aby przepchnąć takie orzeczenie. Nawet doliczając inne wyznania chrześcijańskie ledwie dobijemy do połowy populacji.
Dlaczego wszyscy sędziowie zagłosowali za karą więzienia za dokonanie aborcji?
Ano dlatego, że w brzuchu ciężarnej kobiety żyje prawdziwy, stuprocentowy i pełnowartościowy człowiek. I jego prawo do życia to nie jakieś tam religijne widzi-mi-się. Każdy uczciwie oceniający fakty musi to przyznać. Nawet jeśli nie wierzy w Boga. Dlatego argument, że zakaz aborcji to religijna ofensywa niedopuszczalna w świeckim państwie, nie ma żadnych podstaw. A to, że Kościół tak bardzo podkreśla prawo do życia nienarodzonych? To tylko dowód wierności Bogu, który jest przecież źródłem każdego życia.
Przeczytaj też: Korea broni życia
Wojciech Teister