W UK życie ludzkie, a szczególnie życie niepełnosprawnych dzieci jest traktowane przedmiotowo. Wskutek aborcji w zeszłym roku zabito 200 tys. dzieci. Wydano na to z budżetu państwa 60 milionów funtów.
Szanowni Państwo,
Od siedmiu lat razem ze swoją rodziną mieszkam w UK. Gorąco interesuje się ruchami pro life w tym kraju jak również i w naszej Ojczyźnie. Obrona życia bezbronnych dzieci w pewnym sensie kształtuje moje życie.
Kiedy czytałam statystyki co do ilości aborcji w UK byłam przerażona. 200 tys. bezbronnych niewinnych istot ludzkich, których życie zostało zakończone w imię czyjejś choro pojętej wolności.
Dla wszystkich nieświadomych statystyk w UK opiszę pokrótce to co się tutaj dzieje. Opiszę jak życie niewinnych dzieci jest traktowane przedmiotowo. Dane mi było w UK urodzić dwóch synów. Obydwaj urodzili się, kiedy już studiowałam.
Podczas pierwszej wizyty u lekarza młoda lekarka (przed 30-tką) zapytała mnie: “I co chcesz zrobić?”. Tłumaczyła mi, że bycie matką i studentką będzie naprawdę trudne. Dopiero kiedy mocno postawiłam, że urodzę to DZIECKO zaczęła mojego syna nazywać człowiekiem. Dopiero wtedy pogratulowała mi z wymuszoną radością.
To samo pytanie usłyszałam od dziewczyny w ośrodku pomocy dla studentów na naszym
Uniwersytecie. “Co chcesz zrobić?” Przy sobie miała listę wszystkich klinik aborcyjnych, ale nie miała pojęcia co robić, kiedy ktoś przyjdzie z zamiarem urodzenia dziecka. Nie wiedziała nic o takiej pomocy. Nic.
Mam też znajomą A., która w Szkocji w 21 tygodniu ciąży została poinformowana, że ma mało wód płodowych. Lekarz powiedział, że jedynym wyjściem jest zakończenie ciąży (termination).
Ponieważ A. nie znała dobrze angielskiego, a nikt nie pokusił się o poproszenie tłumacza zgodziła się. Myślała bowiem, że lekarze dokonają cesarskiego cięcia i będą ratować życie dziecka. Nie umiem opisać jej przerażenia, kiedy powiedziałam jej, że oni dziecka ratować nie będą, że je zabiją.
Kiedy poszłam z nią na kolejną wizytę u lekarza, naciskał on na A, aby wybrała jedyną, słuszną opcję. Nie zamierzał A leczyć, nie zamierzał zostawić jej w szpitalu na obserwacji. Powiedział, że jeśli nie dokona aborcji to muszą poczekać na naturę, która i tak sama “wydali płód”. Ani razu nie nazwał dziecka A człowiekiem, a kiedy ona zapytała o płeć odpowiedział, że w tej sytuacji jest to nieistotne.
Na komentarz, że A nie chce aby zabito jej dziecko powiedział, że jest to wybór, który ma każda kobieta. I że byłoby nielegalne, aby nie przedstawić jej tego wyboru. Ostatecznie A. w Polsce urodziła córkę w 22tyg. ciąży, która po 45 minutach zmarła. Jej matka mogła trzymać ją w ramionach, zorganizować pogrzeb.
Kolejna historia- znajomej Szkotki, która nosiła pod sercem małego człowieka. Od początku chciano go zabić gdyż był niepełnosprawny. Miał cystę w mózgu oraz inne problemy. Nie pamiętam ile razy ją namawiano na aborcję, mówiono, że jest okropną rzeczą pozwolić urodzić się niepełnosprawnej osobie, żeby cierpiała. Jej synek - mały K urodził się naturalnie, nie potrzebował intensywnej opieki. Owszem musi przejść kilka operacji, ale rozwija się prawidłowo.
W UK życie ludzkie, a szczególnie życie niepełnosprawnych dzieci jest traktowane przedmiotowo. Znajoma studentka, której ojciec jest lekarzem powiedziała mi, że niepełnosprawni są CIĘŻAREM dla społeczeństwa. Córka lekarza. Skąd mogła wynieść takie myślenie? Podczas innej okazji, kiedy mówiła, że jej matka poroniła swoją drugą ciążę wyraziła z tego powodu ogromne zadowolenie. Dlaczego? Gdyż jej rodzice chcieli mieć tylko dwoje dzieci i gdyby jej matka nie poroniła - ona by się nie urodziła. Takie jest myślenie ludzi w UK.
Nie ma tutaj odpowiedzialności za swoje czyny. Jeśli chodzi o serwisy antykoncepcyjne to przyjeżdżające Polki nazywają to “rajem”. Wszystko za darmo. W całym Glasgow rozklejone są plakaty: Młodzi ludzie dostają za darmo prezerwatywy, tabletki antykoncepcyjne (bez badania ginekologicznego, jedynie po konsultacji z lekarzem rodzinnym), wkładki wewnątrzmaciczne.. Otrzymanie tabletki tzw. antykoncepcji ratunkowej (morning after pill) jest niezmiernie proste.
Wystarczy wejść do najbliższej apteki i poprosić o to farmaceutę. A kiedy antykoncepcja zawiedzie, kobiety bez problemu mogą żądać aborcji.
W UK w zeszłym roku zabito 200 tys. dzieci. Wydano na to z budżetu państwa 60 milionów funtów. Część aborcji została przeprowadzona przez prywatne sieci klinik aborcyjnych takich jak Marie Stopes International, której reklamę można było oglądać w publicznej telewizji:
Pomiędzy rokiem 2002 a 2010 w UK zabito 26 dzieci z powodu łatwo operowanego rozszczepu wargi lub podniebienia. Mówimy o UK gdzie leczenie takich dzieci jest pierwszorzędne i przede wszystkim darmowe. Jedno dziecko zostało zabite z tego powodu w 28 tygodniu życia.
Mały chłopiec, który żywy urodził się w 22 tygodniu ciąży, nie byl ratowany przez lekarzy mimo tego, że inkubator i tlen znajdowały się w tym samym pomieszczeniu. Lekarze poród ten nazwali “poronieniem”. Gdyby Jayden urodził się dwa dni później w 23 tygodniu lekarze próbowaliby go ratować.
Ruchy pro-life w UK żałują, że kiedy do ich kraju wchodziło prawo aborcyjne zbyt mało poświęcili temu uwagi, zbyt mało walczyli. Od 1967 roku w społeczeństwie brytyjskim wartość życia spadła bardzo nisko.
Karolina