Zapisane na później

Pobieranie listy

Turystyka weneryczna

Co czwarty Amerykanin jest zakażony chorobami przenoszonymi drogą płciową. A jak jest w Polsce? Może trochę lepiej. Ale dokładnie nie wiadomo, bo nikt nie przeprowadził takich badań.

Przemysław Kucharczak

|

GN 10/2008

dodane 10.03.2008 14:51

Można mieć nadzieję, że u nas nie jest aż tak źle, bo Polska nie przeszła tak wielkiej rewolucji seksualnej, jak Ameryka i kraje Zachodu w latach 60. – Amerykanie mają też bardzo wielu imigrantów, a to sprzyja szerzeniu się takich chorób – ocenia prof. Jan Peterek z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Przed dziesięciu laty profesor Peterek zrobił badania na ograniczonej próbie 150 kobiet z Warszawy. Szukał u nich bakterii Chlamydia trachomatis. Okazało się, że chlamydię miało 2 procent kobiet. Dziś chorych może znalazłoby się więcej. Po pierwsze dlatego, że łatwiej się tę chorobę wykrywa, dzięki badaniu DNA bakterii. I po drugie, bo Polacy się zmieniają. Lekarze wenerolodzy mówią, że coraz częściej zgłaszają się do nich ludzie, którzy z zarobkowej emigracji na Wyspach wracają z chlamydią, opryszczką narządów płciowych, kłykcinami kończystymi, z AIDS albo z kiłą.

Dzieci z kiłą
– Kojarzymy syfilis i kiłę z czasami Kolumba. Tymczasem mamy XXI wiek, a te choroby nadal są groźne! – ostrzega dr Iwona Rudnicka z Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Przenoszonych Drogą Płciową w Warszawie. – Liczba chorych na kiłę rośnie – mówi. W 2006 roku urodziło się w Polsce 13 dzieci z kiłą wrodzoną, przekazaną im przez matki. Prof. Peterek jest tym wstrząśnięty, ponieważ w latach 90. występowały po dwa, cztery takie przypadki na rok. – Wiele dzieci z wrodzoną kiłą rodziło się kiedyś w krajach byłego ZSRR. Wydawało się, że w Polsce z tym sobie poradziliśmy – mówi. Można być nosicielem chorób przenoszonych drogą płciową i nie wiedzieć o tym. Wielu ludzi latami żyje z chlamydią i nie ma o tym pojęcia. – Z zakażeniem chlamydią nie jest jak z grypą. Możesz z nią żyć przez wiele lat bez objawów. A ona w tym czasie robi swoje. U kobiet doprowadza do zarastania jajowodów. I kończy się bezpłodnością – mówi prof. Peterek.

Jak więc się domyślić, że jest się chorym na chlamydię? – Jeśli występuje niepłodność. Jeśli mąż ma częste zapalenia pęcherza i cewki moczowej, bo to także wywołuje bakteria chlamydii. U kobiet o chlamydii albo o rzeżączce może świadczyć śluzowo-ropne zapalenie szyjki macicy – wylicza profesor. – Badanie chlamydii jest drogie, kosztuje 150 zł, więc nikt tego nie robi. A to niedobrze – dodaje. Kiedy prof. Peterek badał występowanie chlamydii, średni wiek inicjacji seksualnej w Polsce wynosił 19,5 lat. Dla porównania, w Szwecji w tym czasie wynosił... 14 lat. W 1981 roku zarażonych chlamydią było aż 24 procent Szwedów. Szwecja zbiła tę szokującą cyfrę do 2 procent. Zapłaciła za to bardzo kosztownymi badaniami ludności. Jednak i tak na tym nieco zaoszczędziła, bo przestała wydawać setki milionów koron na leczenie powikłań.

Lateks z oczkami
– W tej chwili w Polsce wiek inicjacji seksualnej jest przypuszczalnie trochę niższy niż 10 lat temu – podejrzewa prof. Peterek. – Często się dzisiaj zdarza, że 16-letnie dziewczyny żądają od lekarza przepisania środków antykoncepcyjnych. A dostępność antykoncepcji skłania do ryzykownych zachowań seksualnych – przypomina. „Autorytety” zachęcają dzisiaj młodzież do korzystania z prezerwatyw. To też zachęca do przedmałżeńskiego seksu i zmieniania seksualnych partnerów. Tymczasem prezerwatywa tylko ogranicza możliwość zakażenia chorobami wenerycznymi. Nikt jednak młodym nie mówi, że możliwość zakażenia nadal istnieje. I że przy częstym współżyciu z zakażonym partnerem do zakażenia i tak musi dojść. – Prezerwatywa może na przykład pęknąć – potwierdza prof. Peterek. – Poza tym prezerwatywy produkuje się jak najcieńsze, więc mogą trochę przepuszczać. Lateks pod mikroskopem wygląda jak siateczka pełna oczek – mówi. Z takich powodów w szkołach w USA są dziś prowadzone programy, które promują wśród młodzieży czystość. Nie wszystkich Amerykanów przekonały moralne argumenty Kościoła. Trudno jednak było im nie uznać argumentów zdrowotnych.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..