– Największą pokusą św. Jana Marii Vianneya było to, żeby opuścić Ars – mówi ks. Wojciech Torchalski, kustosz sanktuarium w Mzykach.
Jakub Jałowiczor: Chłopak, któremu ledwie udało się skończyć seminarium, trafia do miejscowości, w której nie ma co myśleć o poważniejszej pracy duszpasterskiej. I staje się kaznodzieją, do którego zjeżdżają tłumy. Czy św. Jan Maria Vianney jest przykładem kariery od zera do bohatera?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Dziennikarz działu „Polska”
Absolwent nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Zaczynał w radiu „Kampus”. Współpracował m.in. z dziennikiem „Polska”, „Tygodnikiem Solidarność”, „Gazetą Polską”, „Gazetą Polską Codziennie”, „Niedzielą”, portalem Fronda.pl. Publikował też w „Rzeczpospolitej” i „Magazynie Fantastycznym” oraz przeprowadzał wywiady dla portalu wideo „Gazety Polskiej”. Autor książki „Rzecznicy”. Jego obszar specjalizacji to sprawy społeczno-polityczne, bezpieczeństwo, nie stroni od tematyki zagranicznej.
Kontakt:
jakub.jalowiczor@gosc.pl
Więcej artykułów Jakuba Jałowiczora