Ogromne koło na strychu opactwa to część zabytkowego dźwigu. Przed dwustu laty napędzał go muł, który chodził w jego wnętrzu. Zupełnie jak dzisiaj domowe chomiki. Tylko że dzięki temu chodzeniu wyciągał z parteru do góry ziarno, siano, cegły czy belki.
O „Księdze henrykowskiej” ludzie słyszeli, ale nie kojarzą jej z naszym Henrykowem – mówi ks. Jan Adamarczuk. A szkoda, że nie kojarzą, bo Henryków to perła