Jeśli zapomnimy o Asii Bibi i Yousefie Nadarkhanim, zostaną powieszeni lub umrą w więzieniu. Dlaczego władze Pakistanu i Iranu miałyby ich wypuścić, gdyby nikogo na świecie nie obchodził ich los?
28.10.2011 17:41 GOSC.PL
Nie zgadzam się z Paulem Bhattim, chrześcijaninem i doradcą ds. mniejszości religijnych premiera Pakistanu, który poprosił o „ciszę medialną” w sprawie Asii Bibi. Ta matka pięciorga dzieci jest pierwszą osobą w historii Pakistanu, skazaną na śmierć za swoje poglądy religijne. Ma zostać powieszona za dwa zdania, wypowiedziane do swoich koleżanek: „Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzech świata. Nie zrobił tego dla was Mahomet”. Powiedziała to do koleżanek, ponieważ natrętnie przekonywały ją do przejścia na islam. Najpierw Asię i jej córki pobito, a potem skazano ją na śmierć „za bluźnierstwo przeciw Mahometowi”.
Z apelującym o medialną ciszę Paulem Bhattim chyba też nie całkiem zgadzają się inni pakistańscy chrześcijanie - bo to oni rozpoczęli światową akcję zbierania podpisów pod petycją o uwolnienie Asii Bibi. Bhatti tłumaczy, że trzeba milczeć, żeby nie skupiać uwagi fundamentalistów na prowadzonych negocjacjach. „Przypadek Asii Bibi jest tragiczny. Jednak w podobnej sytuacji znajdują się setki innych ludzi, którzy cierpią w wyniku nadużywania ustawy o bluźnierstwie. Władze Pakistanu są przekonane, że należy ją zmienić, trzeba jednak znaleźć odpowiednią drogę ku temu i odpowiedni czas” – stwierdził Bhatti.
Więc po pierwsze: wszyscy chrześcijanie cierpią, ale na razie tylko Asia Bibi została skazana na śmierć. I po drugie: gdyby nie dotychczasowe artykuły w mediach na Zachodzie, kobieta już od dawna by nie żyła.
Asia żyje, bo Zachód o niej usłyszał i upomina się. Władze Pakistanu potrzebują poparcia Ameryki, więc nie mogą głosu Zachodu zupełnie zlekceważyć. Oczywiście z drugiej strony naciskają na rząd Pakistanu islamiści. Więc dla tamtejszych władz rzeczywiście najwygodniej byłoby, gdyby wszyscy o sprawie zapomnieli. Żeby nie naruszać „medialnej ciszy”, egzekucję Asii Bibi można by wtedy po prostu tak długo odwlekać, aż za kilkanaście lat sama umrze w swojej ciasnej i pozbawionej okna celi. Paul Bhatti przemawia więc bardziej w interesie władz Pakistanu, niż chrześcijan.
Miałby rację, gdyby apelował tylko o to, żeby islamistów nie prowokować. To jasne, że nie wolno np. palić Koranu, jak pewien amerykański pastor, przez którego głupią demonstrację islamiści puścili z dymem kolejne kościoły. Ten amerykański pastor nie tylko dostarczył im pretekstu, ale też obraził zwykłych, uczciwych muzułmanów, którzy nie utożsamiają się z islamistami. To było zachowanie niegodne chrześcijanina. Ale dlaczego mielibyśmy powstrzymać się od informowania, że Asia Bibi wciąż siedzi w celi śmierci? Internauta „stu” skomentował apel Paula Bhattiego na gosc.pl: „Postawa »bądźmy cicho, to może nas nie zauważą i dadzą spokój« jest naiwna. Zasada mówi: jedyną rzeczą potrzebną, by zatriumfowało zło jest to, by dobrzy ludzie nic nie robili”.
Także z Iranu, gdzie w celi śmierci siedzi 34 letni pastor zielonoświątkowy Youcef Nadarkhani, skazany za przejście na chrześcijaństwo z islamu, płyną dziś apele o naszą aktywność w modlitwie i w zabieraniu głosu. Choć na Youcefa czekają w domu żona i dwaj mali synowie, dwukrotnie odrzucił ofertę ocalenia życia w zamian za powrót do islamu. Neville Kyrke-Smith, dyrektor brytyjskiego ośrodka katolickiej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, wezwał wszystkich chrześcijan by „nie bali się mówić zdecydowanie i by nie bali się głośno modlić”, ponieważ niedługo zapadnie wyrok powtórnego procesu Youcefa Nadarkhaniego. „Potrzeba nam silnego głosu, który przemawiałby w imieniu niemego i cierpiącego Kościoła” – powiedział.
Asi Bibi możemy pomóc, poza modlitwą, także podpisując petycję o jej uwolnienie na anglojęzycznej stronie: http://www.callformercy.com. Na polskiej stronie http://www.gpch.pl/index.php/akcje/48-akcje-wsparcia/575-pomoz-uwolnic-asie-bibi znajdziesz instrukcję w języku polskim, która może ułatwić złożenie podpisu. Akcję koordynuje protestancka organizacja Głos Prześladowanych Chrześcijan. Chodzi o zebranie miliona podpisów pod petycją o „miłosierdzie” dla Asi Bibi. To element nacisku na władze Pakistanu, ale też na rządy państw Zachodu, żeby sprawy Asi Bibi nie „odpuściły”.
W ciągu ostatnich dni patrzyłem z podziwem, jak energicznie Czytelnicy serwisów gosc.pl i wiara.pl wzięli się za podpisywanie petycji o uwolnienie Asii Bibi. Rozesłali nasz tekst (jest tu: http://gosc.pl/doc/993542.Uratuj-Asie-Bibi) we wiele różnych miejsc w sieci. Rozpropagowali też akcję wśród swoich znajomych. Efekt: z mizernej liczby 5009 podpisów Polaków we wtorek 25 października, w ciągu zaledwie trzech dni zrobiło się ich 30 434. Podpisów w dodatku wciąż szybko przybywa. Polacy przesunęli się na trzecie miejsce na świecie w liczbie zebranych podpisów, wyprzedzając Rosję (9107 podpisów). Przed nami są tylko Amerykanie (178 152) i Pakistańczycy (150 211). Do miliona wciąż sporo brakuje, w chwili, gdy kończę ten komentarz, podpisów jest w sumie nieco ponad 412 tysięcy.
Przemysław Kucharczak