PiS złoży projekt uchwały, którego celem miałoby być uniemożliwienie usunięcia krzyża z sali sejmowej - zapowiedział w czwartek prezes partii Jarosław Kaczyński. PiS chce też zmiany regulaminu Sejmu, mającej na celu poszerzenie praw opozycji.
"Zaraz po ukonstytuowaniu się Sejmu składamy wniosek uchwały o to, żeby Sejm uznał w sposób prawomocny, iż krzyż jest w sali sejmowej. Wtedy wszelkiego rodzaju próby jego zdejmowania będą złamaniem reguł obowiązujących w Sejmie, no i odpowiednie władze w Sejmie, marszałek, a fizycznie straż marszałkowska, będzie miała obowiązek interweniować" - powiedział Kaczyński na konferencji prasowej.
Inicjatywa PiS ma związek z tym, że Janusz Palikot, którego partia znalazła się w Sejmie, zapowiedział, że zwróci się do marszałka Sejmu o zdjęcie krzyża wiszącego w sali obrad.
Szef PiS przypomniał, że krzyż został zawieszony w Sejmie jeszcze za czasów rządu AWS i nikomu nie przeszkadzał, łącznie z SLD. Dodał, że krzyż to symbol religijny, a zdecydowana większość Polaków to katolicy. Argumentował, że "wszystkie parlamenty Polski niepodległej" prowadziły obrady w salach, gdzie był ten symbol. "To jest po prostu pewna tradycja" - powiedział Kaczyński.
Dodał, że krzyż jest symbolem fundamentu "europejskiej kultury, jej humanistycznego charakteru, jej wielkiej życzliwości wobec człowieka". "To jest najbardziej życzliwa człowiekowi kultura na świecie i nie ma żadnego powodu, żeby symbol tego nastawienia - czyli krzyż - miał być eliminowany dlatego, że grupa jakichś ludzi o szalonych przekonaniach sobie tego życzy" - dodał Kaczyński.
Prezes PiS podkreślił, że sprawę obecności symboli i w ogóle podtrzymywania tradycji uważa za "superważną". "I każdy człowiek, który ma jakąś orientację w naukach społecznych, w wiedzy socjologicznej, świetnie to wie. To tylko ludzie, którzy takiej orientacji kompletnie nie mają, czyli po prostu nie mają odpowiedniej wiedzy, mogą uważać, że to jest nieważne. Ludzie bardzo, powiedzmy sobie, prości" - ocenił.
"My nie mamy powodu wstydzić się tego, że jesteśmy katolikami, że jesteśmy narodem w ogromnej większości katolickim. (...) Każdy naród ma swoją tradycję i jeżeli ktoś chce ją likwidować, to po prostu chce likwidować naród" - mówił. Jak dodał, takich ludzi uważa za "grupę bardzo groźną dla naszej przyszłości".
Jak poinformował podczas tej samej konferencji poseł PiS Kazimierz Michał Ujazdowski, PiS tuż po zaprzysiężeniu Sejmu złoży też projekt zmiany regulaminu izby, który ma "służyć poszerzeniu praw opozycji". "To jest test na demokratyczne intencje obozu rządzącego, bo cały ten projekt wyrasta z najlepszych tradycji parlamentaryzmu zachodniego" - podkreślił.
PiS chce m.in. likwidacji tzw. sejmowej zamrażarki, czyli sytuacji, w której projekty ustaw przez długi czas lub wcale nie trafiają pod obrady Sejmu. Wśród przedstawionych w czwartek propozycji PiS znalazła się też zmiana zasad procedury wysłuchania publicznego, które miałoby być przeprowadzane również na wniosek klubu sejmowego, a nie tylko na wniosek komisji sejmowej.
PiS chce też, aby praca parlamentu nad ustawami zmieniającymi podatki była wydłużona w stosunku do zwykłych ustaw. Jak mówił Ujazdowski, ma to wyeliminować zmianę podatków "przez zaskoczenie". Partia proponuje też m.in. nadanie opozycji prawa do wprowadzania co najmniej jednego punktu do porządku obrad posiedzenia Sejmu.
PiS proponuje ponadto m.in. zakaz odrzucania w pierwszym czytaniu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej. "Jeśli za jakimś projektem stoi co najmniej 100 tys. obywateli (...), to większość rządowa nie może blokować tych projektów w fazie wstępnej. Pierwsze czytanie powinno się skończyć skierowaniem do komisji" - mówił Ujazdowski.
Kolejną propozycją PiS jest powołanie stałej sejmowej komisji ds. bezpieczeństwa energetycznego, tzw. komisji łupkowej. Partia zaproponuje także szybsze prace nad projektami ustaw - w projekcie wymienione będą konkretne terminy na przygotowanie sprawozdań przez komisje sejmowe. PiS chce również, by w Sejmie możliwa była trzygodzinna debata rząd-opozycja na wzór brytyjski z obowiązkową obecnością premiera.
Pomysł PiS na zmiany w regulaminie Sejmu krytykują politycy PO. Zdaniem rzecznika klubu Platformy Pawła Olszewskiego propozycje PiS są "kuriozalne". "PiS miał możliwość rządzenia i nic w tym zakresie nie zrobił. Teraz zaś proponują zmiany, które są niekorzystne" - ocenił. Według Olszewskiego szczególnie dziwna jest propozycja wydłużenia debat z udziałem opozycji. "Doświadczenie pokazuje bowiem, że w tych debatach PiS dotychczas nie uczestniczył" - mówił Olszewski.
Zdaniem posła PSL Janusza Piechocińskiego trzeba tworzyć "taką przestrzeń, w której nie ma proceduralnych konfliktów między koalicją i opozycją, albo uruchomić takie procedury, w których te pola napięć są najmniejsze". "Przypomnę, że mieliśmy w latach 2005-2007 podobny problem: totalnego zamrażania, podporządkowania. Wtedy wzmocniono istotnie rolę marszałka do roli jedynowładztwa z punktu widzenia stanowienia porządku obrad" - podkreślił Piechociński.
O proponowane przez PiS zmiany w regulaminie Sejmu, zakładające m.in. likwidację tzw. sejmowej zamrażarki oraz wprowadzenie debaty w Sejmie na wzór brytyjski, pytany był na czwartkowej konferencji prasowej Janusz Palikot. "Jeśli chodzi o propozycję PiS, popieramy ją. Uważamy, że są bardzo dobre" - powiedział lider Ruchu Palikota.
"Będziemy głosowali razem z PiS w tych sprawach, jeśli chodzi o debaty na wzór brytyjski, żeby się odbywały w parlamencie" - oświadczył. Ocenił jednocześnie, że jest "głęboki deficyt" tych debat. Jak mówił, Ruch zgadza się także z propozycją zwiększenia praw opozycji, tak żeby "skrócić, wręcz ograniczyć proces legislacyjny". "Konieczne jest przyjęcie zasady 30 dni, 60 dni od momentu, kiedy skierowane to jest do jakiejś komisji, musi być przedmiotem głosowania" - mówił Palikot. Jak dodał, o sprawach technicznych - m.in. liczby dni - można jeszcze dyskutować.
Zainteresowanie propozycjami PiS wyraziła w czwartek w rozmowie z PAP obecna sekretarz klubu SLD Stanisława Prządka. "Na pewno zastanowimy się nad tymi propozycjami. Wszystkie zmiany, które mają usprawnić prace Sejmu, będą przez nasz klub analizowane bardzo szczegółowo" - zaznaczyła Prządka.
Jako "bardzo złą praktykę i naganną metodę" oceniła m.in. przetrzymywanie projektów ustaw w Sejmie przez wiele miesięcy. "Ta tzw. zamrażarka niczemu dobremu nie służy - jedynie temu, żeby przyblokować opozycję" - powiedziała Prządka. (PAP)