Mam wrażenie, że Unia Europejska chyli się ku upadkowi powoli, za przyzwoleniem krótkowzrocznych elit, które poprzestają na sloganach i lekarstwach, które słabo leczą objawy kryzysu, a nie dotykają jego przyczyn - powiedział PAP eurodeputowany prof. Wojciech Roszkowski.
PAP: W jakiej kondycji jest dzisiejsza Europa?
Wojciech Roszkowski: Myślę, że mamy do czynienia z wielowymiarowym kryzysem Unii Europejskiej, zarówno jej instytucji, jak i elit rządzących, a także postaw społecznych jej obywateli. Jest to kryzys demograficzny, kryzys tożsamości i kryzys solidarności europejskiej. Europejczycy sądzą najczęściej, że zasługują na więcej niż z siebie dają, a rządy schlebiają tym nastrojom. To jest najgłębsza przyczyna deficytów budżetowych, niskiej konkurencyjności gospodarek unijnych i kryzysu ekonomicznego Unii.
Czy dezintegracja polityczna i gospodarcza jest realnym zagrożeniem dla dzisiejszej Europy?
Wydaje się, że taka groźba istnieje, choć z drugiej strony armia "zawodowych" Europejczyków będzie bronić jedności Unii, gdyż broni w ten sposób swej pozycji życiowej. Pytanie, czy Unia Europejska zniesie koszty owej obrony. Na dłuższą metę może to być trudne. Szkoda, bo integracja europejska to był pierwotnie dobry pomysł.
Czy dzisiejsza sytuacja gospodarcza UE i wynikające z niej zagrożenia mają analogie historyczne?
Trudno obecną sytuację Europy, a szczególnie Unii Europejskiej porównywać do jakichś wydarzeń z przeszłości.
Czy to co dzieje się dzisiaj w Europie w jakimkolwiek stopniu można porównać z Wielkim Kryzysem początku lat trzydziestych, który był jedną z głównych przyczyn wybuchu II wojny światowej?
Chyba jeszcze za wcześnie mówić o zagrożeniach tego rodzaju. Mam wrażenie, że Unia Europejska chyli się ku upadkowi powoli, za przyzwoleniem krótkowzrocznych elit, które poprzestają na sloganach i lekarstwach, które słabo leczą objawy kryzysu, a nie dotykają jego przyczyn.
Kryzys ekonomiczny może być jednym z czynników tego rodzaju procesów. Drugim jest poczucie zagrożenia ze strony imigrantów. W wielu krajach europejskich mamy do czynienia z radykalizacją poglądów w sprawie szans na ich asymilację. Trzecim jest technologia władzy w sytuacji, gdy coraz więcej decyzji rodzi się w wyniku kreacji środków przekazu oraz nacisków biznesu, a także w wyniku zaniku obywatelskiej odpowiedzialności na rzecz wygody i ulegania medialnym iluzjom.
Jakie mogą być konsekwencje odejścia od demokracji? Czy może doprowadzić to do konfliktów zbrojnych? Czy byłyby to konflikty lokalne, czy też wojna o szerszym zasięgu?
Tego nigdy nie można, niestety, wykluczyć, choć panika może się tu równać samosprawdzającemu proroctwu. Mówienie o wojnie jako realnej alternatywie, jak to uczynił ostatni minister Rostowski, jest nieodpowiedzialną erupcją emocji. Nie sądzę, by przysporzyła ona autorowi tej wypowiedzi opinii o profesjonalizmie.
Rozmawiał Mariusz Jarosinski