Spadki akcji, spadek złotówki

W piątek główne europejskie giełdy zakończyły sesje na minusach, mocny spadek notował też warszawski indeks blue chipów. Na wartości tracił złoty, m.in. do euro, franka i dolara. To skutek pogorszenia nastrojów na rynkach - ocenili analitycy.

Ok. 17.50 za euro trzeba było zapłacić 4,29 zł, za dolara 3,14 zł, a za franka szwajcarskiego 3,56 zł.

Według prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki, obecnie "każda plotka, informacja, półprawda powoduje jakieś reakcje stadne na rynku finansowym". "To na pewno nie ma nic wspólnego z tym, co dzieje się w Polsce. Jesteśmy jak taka +łódeczka na falach wzburzonego oceanu i tak szarpie nas w lewo i w prawo" - ocenił w piątek w TVN CNBC Biznes.

Pytany, czy nie przydałaby się jakaś interwencja na rynku, chociażby słowna, by bronić złotego, Belka odparł: "Przecież oni (spekulanci - PAP) właśnie oczekują na to. Nie dam im tej przyjemności. Jeżeli ktoś chce testować, to znaczy chce sprowokować (...) jakieś reakcje, które później będą wykorzystywane przy następnych rundach prób spekulacji".

Wcześniej w Programie I Polskiego Radia szef NBP mówił, że obecne osłabienie złotego nie ma swoich źródeł w polskiej gospodarce i nie stanowi dla niej zagrożenia. Dodał, że sytuacja ta nie wymaga interwencji na rynku walutowym.

Zdaniem głównego ekonomisty X-Trade Brokers Przemysława Kwietnia, "na rynku widać odpływający kapitał z polskiego złotego". "To gorący kapitał, który szuka okazji i akurat tracący złoty może taką okazję dawać" - powiedział.

Według Kwietnia, sytuacja jest nieco podobna do tej sprzed trzech lat. "Wówczas po okresie dużych spadków na rynkach akcji złoty zaczął gwałtownie tracić. Jednocześnie w zagranicznych mediach pojawiały się niekorzystne dla polskiej waluty opinie. Teraz jest podobnie" - powiedział.

Główny ekonomista X-Trade Brokers podkreślił, że złoty jest niedowartościowany, a frank dużo stabilniejszy niż do tej pory, co jest wynikiem interwencji banku Szwajcarii. "Dzięki temu notowania euro względem franka są bardzo stabilne. Teraz złoty traci wobec franka, podobnie jak wobec euro" - powiedział.

Z kolei - jak zaznaczył - złoty traci mocniej do dolara, bo jednocześnie dolar zyskuje wobec euro. Ok. 17.50 za euro płacono 1,37 USD; w czwartek było to ponad 1,4 USD.

Kiepskie nastroje były widoczne na europejskich giełdach. Na zamknięciu WIG20 tracił 4,95 proc., niemiecki DAX 4,05 proc., francuski CAC40 przeszło 3,6 proc., a brytyjski FTSE 100 o 2,3 proc. Jeszcze mocniej tąpnęła giełda w Budapeszcie, gdzie indeks BUX spadł o 6,19 proc.

W piątek pod kreską były też amerykańskie giełdy - ok. 17.50 Dow Jones tracił ponad 2,5 proc., Nasdaq spadał o 2 proc., a S&P500 przeszło 2,3 proc.

"W piątek można było odnieść wrażenie, że wszystko sprzysięgło się przeciwko giełdom i rynkom finansowym" - ocenił analityk Open Finance Roman Przasnyski.

Dodał, że czwartkowe wystąpienie prezesa Rezerwy Federalnej w USA Bena Bernanke rozczarowało, bo nie wniosło nic nowego, a "w szczególności nie zawierało cienia sugestii podjęcia jakichkolwiek działań, zmierzających do wspomagania słabnącej gospodarki".

"Z kolei ogłoszony przez prezydenta USA Baracka Obamy plan wpompowania w realną gospodarkę prawie 450 mld dolarów został przyjęty chłodno z zasadniczego powodu -ten plan musi być zatwierdzony przez Kongres, a to może być proces równie trudny i długotrwały, jak niedawne męki w sprawie podwyższenia limitu zadłużenia" - stwierdził analityk Open Finance.

Przasnyski dodał, że na inwestorów negatywnie podziałały również informacje płynące z Azji, m.in. większy spadek japońskiego PKB w II kwartale - o 2,1 proc. rdr, podczas gdy rynek oczekiwał 2-procentowej zniżki.

"Te informacje harmonijnie współgrały z czwartkowym ostrzeżeniem agencji ratingowej Fitch o możliwości obniżenia ratingu Japonii i Chin. Pojawiła się też informacja, że ta sama agencja już wkrótce może zredukować ocenę wiarygodności kredytowej Włoch" - dodał Przasnyski.

« 1 »