Aktualność powołania istniejącej ponad 70 lat ekumenicznej wspólnoty z Taizé, wyzwanie pojednania we współczesnym świecie i przygotowania do kolejnego Europejskiego Spotkania Młodych w Berlinie to temat wywiadu udzielonego Katolickiej Agencji Informacyjnej przez przeora Taizé, brata Aloisa. Od 6 lat po tragicznej śmierci Brata Rogera kieruje on tą wspólnotą monastyczną.
Mimo tego optymizmu, często słyszymy dziś o "ekumenicznej zimie". Czy ma Brat nadzieję na przezwyciężenie trudności i widzialną jedność Kościoła?
- Jedność widzialna jest niezbędna. Nigdy nie możemy tracić sprzed oczu tego celu. Nie chodzi jedynie o pokojowe współistnienie! Choć to prawda, że dostrzegamy pewne zmęczenie, gdyż po II Soborze Watykańskim z wielkim entuzjazmem podjęto ogromny wysiłek. W latach siedemdziesiątych powstało szereg bardzo pięknych dokumentów. Ale można odnieść wrażenie, że te dokumenty nie wystarczają. Wszyscy chrześcijanie potrzebują nowej mentalności i znacznie silniejszego uświadomienia sobie, że naszej tożsamości jako chrześcijan nie możemy odnaleźć w obrębie jednego wyznania, ale jedynie wraz z innymi ochrzczonymi: w przeciwnym razie nie jesteśmy wierni nakazowi Pana Jezusa, który wzywa nas abyśmy byli jedno, żeby świat uwierzył (J 17, 20-21).
Jestem przekonany, że dziś dla ekumenizmu otwierają się nowe bramy. To nade wszystko ekumenizm duchowy i ekumenizm modlitwy. Spotykajmy się znacznie częściej, żeby razem się modlić! Nie tylko, żeby dyskutować - jest to konieczne - ale niestety nie modlimy się dostatecznie razem. Nie realizujemy też razem tego, co możemy już razem czynić. Przed trzema laty uczestniczyłem w Rzymie w Zgromadzeniu Zwyczajnym Synodu Biskupów o Słowie Bożym w życiu i misji Kościoła. Bardzo ciszyłem się, kiedy wiele razy słyszałem z ust biskupów w różnych wystąpieniach: to co nas już łączy nas, katolików z innymi chrześcijanami, to chrzest i Słowo Boże. Istnieje więc już ta więź i od niej wychodząc możemy czynić znacznie więcej niż czynimy obecnie, gromadząc się i wspólnie się modląc.
Benedykt XVI zaprosił na 27 października do Asyżu przedstawicieli różnych religii, aby wspólnie prosić Boga o pokój? Czy Brat także weźmie udział w tym spotkaniu? Jak Brat postrzega te ideę?
- Bardzo się cieszę, że zaproszono mnie na to spotkanie przedstawicieli różnych religii w Asyżu. Jesteśmy też pełni uznania dla tej papieskiej inicjatywy. Oczywiście, jest ona związana z wieloma pytaniami, ponieważ istnieją ogromne różnice. Kiedy odwiedzałem naszych braci w Korei, spotkałem się tam z buddyzmem, który jawi mi się jako całkowicie inny świat. Te ogromne różnice sprawiają, że nasze spotkanie, bycie razem, wzajemne wysłuchanie siebie staje się jeszcze bardziej niezbędne. Pomimo, że nie możemy razem się modlić, to jednak możemy być razem, żeby się modlić, głęboko szanować siebie nawzajem. Jestem przekonany, że świat widzi ten wzajemny szacunek, który będzie znakiem na rzecz pokoju, wyraźnym sygnałem, że religie są czynnikiem pokoju, a nie wojny lub przemocy.
Niektórzy dziennikarze zauważają, iż papieże zawsze zapraszali na spotkania modlitewne w Asyżu w chwilach napięcia w świecie, zagrożeń dla pokoju. Czy spotykając młodych dostrzega Brat oznaki kryzysu, niepokojów, konieczności poszukiwania nadziei w Bogu?
- Nie ulega wątpliwości, że przeżywamy obecnie poważny kryzys gospodarczy, jesteśmy świadkami katastrof naturalnych, jak ubiegłoroczne trzęsienie ziemi na Haiti czy tegoroczne tsunami w Japonii. Rodzi to wiele pytań. Jest rzeczą oczywistą, że chodzi nie tylko o rozwiązania techniczne, ale także, jak mówimy jako chrześcijanie - o nawrócenie, o zastanowienie się, jakie są najistotniejsze wartości mojego życia, dostrzeżenie, że nie jest już możliwe kontynuowanie pogoni za maksymalnym wzrostem za wszelką cenę. Musimy starać się, aby pomóc obecnie młodemu pokoleniu w zastanowieniu się i podjęciu decyzji odnośnie najistotniejszych wartości życia - które z nich są ważniejsze, a które nie. I bardzo konkretnie - jak żyć w świecie, w którym będzie mniej ułatwień materialnych. Czy odważymy się, by bardziej się dzielić z najuboższymi?
Tutaj w Taizé zwłaszcza młodzi z innych kontynentów stawiają nam pytania. Młodzi z Afryki pytają nas cóż robicie? Afryka jest tak bardzo bliska Europy, a mimo to nas nie znacie. Postrzegacie Afrykę stereotypowo, widząc jedynie biednych, którym trzeba pomóc. A trzeba dziś poszukiwać partnerstwa. Mają oni coś, czym mogą obdarować innych. Musimy jednak sprawiedliwie płacić za produkty wytwarzane w Afryce, a nie tylko dawać jej jałmużnę. Potrzebne jest więc głębokie nawrócenie naszego myślenia, a jestem przekonany, że my jako chrześcijanie mamy obowiązek zabrania głosu w tej sprawie i uczestniczenia w owej głębokiej przemianie, do jakiej wezwane są nasze społeczeństwa.
Bracia obecni są w Afryce w Kenii i Senegalu, a za rok ma się odbyć spotkanie w Rwandzie - kraju zranionym wojną domową. Jak można dziś pojednać podzielony świat, pamiętając o sprawiedliwości i dążąc do pokoju?
- Pojednanie w Rwandzie, tak jak w każdym przypadku nigdy nie może przyjść z zewnątrz, ale musi wychodzić od zaangażowanych stron. Młodzi Rwandyjczycy licznie przybyli na międzynarodowe spotkanie w Nairobi w Kenii dla Wschodniej Afryki przed trzema laty. Zaprosili nas do siebie. Mówili, że chcą przyjąć młodych z różnych krajów, bo pomoże to im w ukazaniu, że obecnie wychodzą z niezwykle ciężkich lat wojny domowej, czasów ludobójstwa. Nadal istnieją głębokie rany, lecz ludzie chcą teraz wyjść z tych wielkich trudności, poszukiwać uzdrowienia. Z wielką radością przygotowujemy to spotkanie, pragnąc przebywać wraz z nimi drogę, wkrótce pojadą tam bracia. Kiedy przybywa się z zewnątrz trzeba przede wszystkim rozumieć ich i wysłuchiwać, aby powiedzieć po prostu: "Jesteśmy blisko was i chcemy kroczyć wraz z wami!". Rwandyjczycy mówią bowiem niekiedy, że przed dziesięciu, piętnastu laty o ich ojczyźnie mówił cały świat, interesował się nią, a obecnie nikt się nimi nie interesuje. Dlatego trzeba tam pojechać.
Pod koniec roku odbędzie się kolejne Europejskie Spotkanie Młodych - tym razem po raz pierwszy w stolicy Niemiec - Berlinie. Co dla Brata - Niemca oznacza przyjmowanie ich w mieście, kiedyś symbolu podziału Europy?
- To oczywiście powód do wielkiej radości. Brat Roger był we Wschodnim Berlinie w 1986 r. aby spotkać się z około 3-4 tys. młodych. Można było wówczas zorganizować małe spotkanie, ale jedynie dla Wschodu. Nie pozwolono uczestniczyć w nim nikomu z Zachodu. W końcu w tym roku możemy się tam udać z całej Europy. Myślę, że będzie ono przede wszystkim naznaczone radością, wypływającą z faktu, że w historii możliwe są głębokie zmiany, których nigdy sobie nie wyobrażaliśmy, jak na przykład to, że upadł mur berliński. Wydarzyło się to właśnie wtedy, gdy byliśmy w Polsce we Wrocławiu, żeby przygotowywać nasze pierwsze Spotkanie Europejskie w Polsce, w Europie Środkowej. Polska była krajem, który był już przygotowany na takie spotkanie, a to najbliższe będzie tuż obok, w Berlinie.
Z pewnością Polacy licznie przybędą, aby w dwadzieścia lat po rozpoczęciu przemian w Europie poszukiwać odpowiedzi na pytanie, jakie wyzwania obecnie przed nami stoją. Istnieje bowiem wielkie wyzwanie, aby odnaleźć na nowo entuzjazm dla Europy. Powiązanie poszczególnych krajów naszego kontynentu jest rzeczywistością. Nie można cofnąć się wstecz. Ale wydaje się, jakbyśmy nieco się obawiali nadal czuć się bardziej Europejczykami a zarazem odkrycia specyfiki każdego kraju i regionu Europy. Obydwie te rzeczy są ze sobą powiązane: być bardzie Europejczykami a jednocześnie bardziej świadomymi naszych korzeni, w danym kraju, kulturze a także religii. Myślę, że w Berlinie powinniśmy wyrazić te dwie konieczności.
Co zechciałby Brat powiedzieć młodym w Polsce, stającym przed wyzwaniem odnalezienia osobistej więzi z Chrystusem ale także wyzwolenia się od pewnych ciągle obecnych kompleksów, aby z entuzjazmem przeżywać swą wiarę?
- Chciałbym powiedzieć młodym Polakom: podejmijcie decyzję na rzecz wiary, gdyż macie w sobie wszystko, aby taką decyzję podjąć. Dzisiaj musi to być decyzja osobista: chcę wierzyć w Chrystusa, przyjmując wszystkie konsekwencje tej wiary. Postawcie sobie to pytanie, a to poszerzy wasze życie w sposób nieporównywalny. Polska wniosła wielki wkład w Europę, aby mogła ona prawdziwie wzrastać, aby Europa, zarówno Zachodnia jak i Środkowa mogły istnieć prawdziwie razem.
Z bratem Aloisem, rozmawia o. Stanisław Tasiemski OP