Aktualność powołania istniejącej ponad 70 lat ekumenicznej wspólnoty z Taizé, wyzwanie pojednania we współczesnym świecie i przygotowania do kolejnego Europejskiego Spotkania Młodych w Berlinie to temat wywiadu udzielonego Katolickiej Agencji Informacyjnej przez przeora Taizé, brata Aloisa. Od 6 lat po tragicznej śmierci Brata Rogera kieruje on tą wspólnotą monastyczną.
Wasze duszpasterstwo, to nie tylko Taizé. Dzisiaj bracia są obecni także na innych kontynentach, w dzielnicach zamieszkałych przez ubogich. Jakie znaczenie ma ich obecność w tych miejscach?
- To prawda. Niektórzy bracia żyją w małych wspólnotach - pod dwóch, trzech, pięciu czy sześciu - jak ma to na przykład miejsce w Bangladeszu, między najuboższymi. Starają się oni nawiązywać także więzy między kulturami. Ma to na przykład miejsce w Korei Południowej - jedynym kraju azjatyckim, w którym chrześcijanie stanowią połowę mieszkańców, zaś druga połowa wyznaje buddyzm lub inne religie. Jest to kraj, który nadal pozostaje podzielony na Północ i Południe - trwa tam nadal "zimna wojna". Pragniemy w ten sposób być obecni w tych miejscach świata, gdzie istnieją trudności, jak jak to czynił Karol de Foucauld, jak czynią to Małe Siostry czy Mali Bracia od Jezusa.
Myślę, że to bardzo ważne, gdyż w ten sposób pozostajemy w kontakcie z innymi sytuacjami. Odwiedziłem naszych braci w Bangladeszu. Żyją bardzo prosto. Przyjmują dzieci i niepełnosprawnych. Wziąłem udział w spotkaniu matek dzieci niepełnosprawnych. Mówiły o swojej sytuacji, wymieniały doświadczenia, co nie było możliwe wcześniej. W tamtejszej kulturze posiadanie dziecka niepełnosprawnego jest powodem hańby, uważa się, że jest to przekleństwo. Trzeba więc wyjść z tej mentalności, aby powiedzieć: "Nie, to dziecko jest umiłowane prze Boga!". Dopiero pod koniec spotkania zorientowałem się, że większość matek była muzułmankami, niektóre hinduistkami a tylko dwie chrześcijankami. Bardzo jednak piękne jest to, że jednoczy nas Chrystus ponad widzialnymi granicami Kościoła.
Powróćmy do duszpasterstwa młodych. Niedawno zakończyły się Światowe Dni Młodzieży w Madrycie. Jaki był w nich wasz udział?
- To było wielkie wydarzenie. W Madrycie byliśmy podobnie, jak wcześniej na każdym ze Światowych Dni Młodzieży, od samego początku. Brat Roger zawsze na nie jeździł, a ja kontynuuję tę tradycję, wraz z kilkoma braćmi. Od wielu lat istnieje pewna forma naszego uczestnictwa, która okazała się bardzo pozytywna. Jesteśmy w jednym z wielkich kościołów miasta, aby przyjmować młodych i wspólnie się modlić z tymi pośród nich, którzy chcą znaleźć miejsce ciszy, modlitwy a także spotkania międzynarodowego, gdyż wiele innych rzeczy - na przykład katechezy dokonywane są według podziału językowego. Staramy się organizować modlitwę włączając wszystkie języki. Składa się także na nią cisza i śpiewy. Bardzo wiele osób przybywa na takie spotkania.
Uczestniczymy też we wielkich wspólnych uroczystościach. Brałem udział w powitaniu papieża, czuwaniu modlitewnym w sobotę wieczór oraz w niedzielnej Eucharystii. Przepiękny charakter miało sobotnie czuwanie modlitewne. Ojciec Święty spóźniał się godzinę. Oczekiwał na niego wielki tłum. W tym czasie obserwowaliśmy na ekranach jego wizytę u młodych niepełnosprawnych. Bardzo poruszające było przemówienie, w którym przypomniał, że niepełnosprawni są protagonistami cywilizacji miłości, a społeczeństwo, które wyklucza cierpienie staje się nieludzkie. Wszyscy głęboko odebrali te słowa w aktualnym kontekście. Bardzo się ucieszyłem, że papież spotkał się z niektórymi z niepełnosprawnych osobiście, objął ich, wymienił kilka słów, pobłogosławił. Było to spotkanie bardzo bezpośrednie, jakby kolejna karta Ewangelii, a potem była wielka fiesta, kiedy wszyscy z radością powitali Ojca Świętego.
Wspomniał już Brat, że powołaniem Wspólnoty jest modlitwa o jedność chrześcijan. Spotyka się Brat regularnie z papieżem, Biskupem Rzymu, wiosną spotkał się Brat z Patriarchą Moskiewskim, a do Taizé często przybywają odpowiedzialni za Kościoły chrześcijańskie. Jak postrzegają oni rolę Wspólnoty i wkład tej modlitwy w życie Kościołów?
- Ogromnie cieszymy się z wielkiego zaufania jakim obdarzają nas przedstawiciele różnych Kościołów. W marcu przyjął mnie, tak jak ma to miejsce co roku, Ojciec Święty Benedykt XVI. To tradycja od czasów Brata Rogera. Co roku mamy okazję rozmawiać w Rzymie z odpowiedzialnymi różnych dykasterii, biskupami oraz uczestniczyć w audiencji u papieża. Brat Roger co roku spotykał się z Janem Pawłem II. Jesteśmy bardzo wdzięczni, że Benedykt XVI kontynuuje tę tradycję, gdyż w ten sposób możemy bardzo jasno wyrazić naszą bardzo ścisłą więź zaufania z posługą Biskupa Rzymu. Ogromnie cieszymy się, że papież nieustannie powraca do tego, co najistotniejsze, do osobistej relacji z Bogiem, z Chrystusem i bardzo zachęca do jej pogłębiania.
Na Wielkanoc wraz z grupą 240 młodych z 26 krajów i kilkoma braćmi byliśmy w Moskwie, aby obchodzić Paschę z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. Zanurzyliśmy się w przepiękną, niezwykle głęboką liturgię i tradycję Ojców Kościoła. Byliśmy przyjmowani w rodzinach. W niedzielę Wielkanocą po południu wzięliśmy udział w nieszporach wielkanocnych w prawosławnej katedrze Chrystusa Zbawiciela, pod przewodnictwem patriarchy Cyryla, na których zgromadziło się całe duchowieństwo. Zaproszono nas na podwyższenie, na którym znajdował się patriarcha. Serdecznie nas pozdrowił i przyjął.
Latem tego roku odwiedzili nas przedstawiciele Kościoła protestanckiego: sekretarz generalny Światowej Federacji Luterańskiej, pastor Ishmael Noko z Genewy a także sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów, pastor Olav Fykse Tveit.
Przed rokiem, kiedy obchodziliśmy 70 lecie istnienia Wspólnoty oraz pięciolecie śmierci Brata Rogera otrzymaliśmy przesłanie papieża Benedykta XVI, które głęboko nas poruszyło. Papież napisał nam, że ekumenizm świętości realizowany przez Brata Rogera coraz bardziej inspiruje innych chrześcijan.
Z bratem Aloisem, rozmawia o. Stanisław Tasiemski OP