Walka z narkotykowymi kartelami w Meksyku pochłania coraz więcej ofiar. jak zaradzić fali przemocy?
W czwartek co najmniej ośmiu osobników wtargnęło do Casino Royale w Monterrey, stolicy stanu Nuevo Leon. Rozlali benzynę i podpalili budynek. W pożarze zginęły 52 osoby. Za atakiem stoi zapewne gang narkotykowy.
Były prezydenta Meksyku Vincente Fox powiedział, że nadszedł chyba czas na rozważenie zawieszenia broni w walce z narkobiznesem, a nawet amnestii dla członków karteli narkotykowych, by powstrzymać eskalację przemocy w kraju - podała w piątek agencja AP.
Fox dodał też, że "na najwyższych szczeblach władzy" powinno się również rozważyć legalizację narkotyków.Były prezydent podkreślił jednak, że "przykładnie ukarani" muszą zostać sprawcy podpalenia kasyna w Monterrey.
Uwagi Foxa dotyczące sposobów prowadzenia walki z narkobiznesem adresowane są w sposób oczywisty do aktualnego prezydenta Felipe Calderona, który od objęcia urzędu w 2006 roku wypowiedział kartelom totalną wojnę - pisze agencja AP. Przeciw kartelom Calderon wysłał nie tylko policję, ale też i wojsko. Wybrana przez niego strategia nie przyniosła jak dotąd ograniczenia wpływów i przestępczości gangów, nakręciła raczej spiralę przemocy.
Z kolei prezydent Meksyku Felipe Calderon skrytykował Stany Zjednoczone za ich "nienasycony" popyt na narkotyki, który napędza spiralę zbrodni popełnianych przez kartele narkotykowe. Zaapelował do Kongresu USA, by zdusił wewnętrzny popyt na narkotyki i powstrzymał gigantyczny przemyt broni ze Stanów Zjednoczonych do Meksyku. "Jesteśmy sąsiadami, sojusznikami, przyjaciółmi, ale wy też jesteście odpowiedzialni" - powiedział w piątek Calderon pod adresem władz USA. Obciążył też winą za tragedię w Monterrey skorumpowanych meksykańskich urzędników.
Stany Zjednoczone dość ściśle jednak współpracują z władzami Meksyku w walce z narkobizenesem, choć jak bardzo ścisła jest to kooperacja, ze względów bezpieczeństwa nie wiadomo - napisał czwartkowy "The New York Times", po tragedii w kasynie. Ale na pewno polega ona między innymi na dostarczaniu pieniędzy na wojnę z kartelami.
Administracja prezydenta Baracka Obamy rozszerzyła tę współpracę, w której udział biorą teraz amerykańskie samoloty bezzałogowe typu Predator i Global Hawk i załogowe samoloty przechwytujące komórkowe rozmowy telefoniczne, amerykańska policja i agenci federalni, agencja ds. walki z narkotykami (DEA), a nawet Pentagon. Amerykańska generalicja wyciąga wnioski z walki z produkcją i przemytem narkotyków w Afganistanie oraz Iraku i chce zaproponować nowe strategie władzom Meksyku - pisze NYT.
Krytyka Calderona pod adresem USA może być początkiem długiej i trudnej walki prezydenta o reelekcję w lipcu 2012 roku; krytykowany już wcześniej za swą nieefektywną koncepcję totalnej ofensywy przeciw narkobiznesowi, Calderon - i jego partia - stracili po tragedii w Monterrey kolejne punkty w sondażach.
W Meksyku historyczna niechęć do Stanów Zjednoczonych sięga wojny meksykańsko-amerykańskiej w 1846 roku i ostentacyjne, ostre słowa pod adresem Waszyngtonu mogą być chwytem wyborczym - napisał NYT w wydaniu internetowym.
W ostatnich miesiącach Monterrey stało się sceną krwawych walk o wpływy między gangami Zetas i Gulf. W tym dawnym mieście-symbolu postępu i dobrobytu liczba zabójstw na tle narkotykowym w bieżącym roku już wyniosła niemal dwukrotnie więcej niż rok temu i trzy razy więcej niż dwa lata temu. Ofensywa Calderona przeciw kartelom narkotykowym oraz ich własne walki o strefy wpływów pochłonęły od 2006 roku ponad 34 tys. ofiar. Rok 2010 był najbardziej krwawy, zginęło ponad 15 tys. osób.
Również poprzedni prezydent, Vincente Fox jest jednak krytykowany za sposób, w jaki walczył z kartelami, który polegał na koncentrowaniu się na ściganiu i aresztowaniu szefów i "grubych ryb" mafii narkotykowych. Krytycy Foxa twierdzą, że stworzyło to "próżnię" na szczytach władzy i doprowadziło do krwawych walk między gangami o dominację i kolejne terytoria.