Kościół hamuje rozwój bioetyki, a powinien raczej zająć się biednymi. Kościół to nie Chrystus - twierdzą młodzi Europejczycy.
10.08.2011 14:07 GOSC.PL
Z dużym zdziwieniem, jeśli nie przerażeniem, przeczytałam rezultaty najświeższych badań przeprowadzonych przez instytut IFOP we Francji (tutaj). Na zlecenie dziennika „La Croix” w pięciu dobrze prosperujących krajach europejskich - we Włoszech, w Hiszpanii, w Niemczech, Wielkiej Brytanii i we Francji - zapytano młodych o to, jaka jest ich zdaniem misja Kościoła i chrześcijan w świecie współczesnym. Warto dodać, że większość ankietowanych to przyszli bądź byli uczestnicy Światowych Dni Młodzieży, osoby między 18 a 35 rokiem życia.
Misją Kościoła, odpowiedzieli, jest walka o pokój między narodami oraz troska o biednych. I, jak wynika z opinii respondentów, Kościół nie spełnia tu swojej roli dość dobrze. Nasuwa się pytanie, co to jest dla tych młodych Kościół. Biskupi? Księża i zakonnice? Świeccy? Widać, że nie mają sprecyzowanej definicji, bo gdyby wiedzieli, że Kościół to my wszyscy, oznaczałoby to, że krytykują sami siebie.
Prawie 80 proc. pytanych młodych Francuzów, Hiszpanów i Niemców oraz Brytyjczyków twierdzi, że Kościół nie ma pomysłu na przyciągnięcie młodzieży i nie potrafi się z nią komunikować. Ciekawa opinia jak na ludzi, którzy wybierają się na Światowe Dni Młodzieży lub też już w nich uczestniczyli…
Tylko 11 proc młodych z wyżej wymienionych krajów twierdzi, że główną misją Kościoła jest przekazywanie nauczania Chrystusa, reszta w ogóle nie łączy postaci Jezusa z Kościołem.
Kilka gorzkich wniosków: po pierwsze, jeśli taki obraz Kościoła istnieje w umysłach młodych Europejczyków, to jak tu się dziwić, że alergicznie reagują na każdą jego opinię na temat seksu, płciowości. Jak tu się dziwić ich przekonaniu, że chrześcijańskie zasady przeszkadzają rozwojowi bioetyki i negatywnie wpływają na życie nowego pokolenia? Kościół to dla nich nie Chrystus głoszący szacunek do życia i czystości, lecz grupa - jak rozumiem - facetów w dostojnych szatach, która uzurpuje sobie w tym względzie prawo do nakazywania czegoś lub zabraniania.
Kiedy wyniki badań pokazałam znajomemu księdzu, nie mógł uwierzyć. Ale redakcyjny kolega przypomniał nam scenę z jednego ze spotkań młodzieży z Janem Pawłem II. Na zadane przez papieża pytanie młodym ludziom, czy wyrzekają się bożka seksu i przyjemności, krzyknęli gromkim: „Nie!”.
No cóż, byli szczerzy. Ale trzeba by zapytać, czy przypadkiem wielu z nich nie traktuje ŚDM jako dobrego show? Jeśli tak, byłaby wielka szkoda.
Joanna Bątkiewicz-Brożek