Krytycznym momentem lotu do Smoleńska była chwila zderzenia z drzewem - powiedział w środę na początku posiedzenia sejmowej komisji obrony szef MSWiA Jerzy Miller. Posłowie mają dyskutować o raporcie nt. katastrofy przygotowanym przez komisję kierowaną przez Millera.
Posiedzenia w tej sprawie domagali się posłowie PiS. Pierwotnie było ono zaplanowane na ubiegły czwartek, jednak tego dnia raport komisji Millera nie był jeszcze ogłoszony.
W posiedzeniu uczestniczą członkowie komisji Millera. Licznie stawili się przedstawiciele Dowództwa Sił Powietrznych na czele z gen. Lechem Majewski i szefem szkolenia gen. Leszkiem Cwojdzińskim. Jest też dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego płk Mirosław Jemielniak.
Na wstępie Miller podkreślił, że jego komisja przygotowała dwa dokumenty: protokół (wraz z ośmioma załącznikami), który powstał według polskich przepisów oraz raport przygotowany według prawa międzynarodowego. Zaznaczył też, że komisja rozpatrzyła wszystkie okoliczności katastrofy, także dotyczące funkcjonowania lotnictwa "na kilkanaście lat wstecz".
"Nasz dokument to nie polemika z żadnym innym dokumentem" - podkreślił Miller. Powtórzył też najważniejsze ustalenia raportu.
Polski raport ujawnia liczne nieprawidłowości po stronie polskiej oraz wskazuje na odpowiedzialność rosyjskich kontrolerów lotu, czego nie ma opublikowanym w styczniu raporcie rosyjskiego MAK - Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Według polskiej komisji przyczynami katastrofy były zejście poniżej minimalnej wysokości przy nadmiernej prędkości opadania i pogodzie uniemożliwiającej widok pasa oraz spóźnione odejście na drugi krąg.
Według raportu czynnikami mającymi wpływ na katastrofę były: niekorzystanie z wysokościomierza barometrycznego; brak reakcji załogi na sygnały "pull up"; próba odejścia na drugi krąg w tzw. automacie; przekazywanie przez kontrolera z wieży w Smoleńsku informacji o prawidłowym położeniu samolotu na ścieżce schodzenia i kursu, co mogło utwierdzać załogę w przekonaniu o prawidłowym wykonywaniu podejścia, gdy w rzeczywistości samolot znajdował się poza strefą dopuszczalnych odchyleń; niepoinformowanie załogi przez wieżę o zejściu poniżej ścieżki schodzenia i spóźniona komenda "horyzont"; a także nieprawidłowe szkolenia lotnicze w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego.
Raport stwierdza też, że okolicznościami sprzyjającymi katastrofie były: niewłaściwa współpraca załogi i nadmierne obciążenie dowódcy; niedostateczne przygotowanie załogi; jej niedostateczna wiedza o funkcjonowaniu systemów samolotu oraz ich ograniczeń; niewłaściwe monitorowanie czynności członków załogi i brak reakcji na błędy; nieprawidłowy dobór załogi; nieskuteczny nadzór Dowództwa Sił Powietrznych nad szkoleniem w 36. specpułku; nieopracowanie w pułku procedur dotyczących działań załogi; sporadyczne zabezpieczanie lotów przez kontrolerów w ostatnim roku przy złej pogodzie i brak praktycznego przygotowania na wieży w Smoleńsku.
W przeciwieństwie do raportu MAK, który akcentował presję na załogę ze strony obecnego w kokpicie dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika, polski raport stwierdza, że Błasik "w żaden bezpośredni sposób nie ingerował w proces pilotowania". Jego obecność komisja Millera uznaje jedynie za element presji pośredniej, związanej z rangą lotu.