W Iraku znów leje się chrześcijańska krew. Dziś rano w Kirkuku na północy kraju eksplodowała bomba przed syrokatolickim kościołem Świętej Rodziny.
Ok. 20 osób, w tym troje dzieci i siostra zakonna, zostało rannych. Dwie osoby są w stanie ciężkim. Zniszczone zostało wyposażenie świątyni oraz okoliczne domy. Ładunek wybuchowy znajdował się w samochodzie zaparkowanym przed kościołem. W tym samym mieście policji udało się dziś udaremnić dwa dalsze zamachy bombowe: przed kościołem anglikańskim oraz przed chrześcijańską szkołą.
„Jest to kościół syrokatolicki w bardzo ubogiej dzielnicy miasta – wyjaśnił Radiu Watykańskiemu chaldejski ordynariusz Kirkuku abp Louis Sako. – Bomba została podłożona pod kościołem, ale uliczki są tu bardzo wąskie i dlatego wybuch zniszczył też wiele okolicznych domów. Byłem tam dziś rano. Niektórzy ranni zostali odwiezieni do szpitala, inni pozostali jeszcze w kościele. Jest to ohydny czyn. Tym bardziej, że trwa ramadan, który dla muzułmanów powinien być miesiącem świętym. Przez takie akty ramadan staje się czymś złym. Zabijanie niewinnych jest grzechem. W ubiegłą niedzielę z okazji rozpoczęcia ramadanu przekazałem tutejszym szpitalom wiele lekarstw w darze od Kościoła. Napisałem też list do muzułmanów, w którym przypomniałem, że ramadan jest miesiącem modlitwy i nawrócenia. Mam nadzieję, że będzie to ostatni akt zła” – dodał iracki hierarcha.
Dodajmy, że w Kirkuku chrześcijanie są dziś nieliczną mniejszością. Na 600 tys. mieszkańców jest ich tam zaledwie 10 tys. Przed upadkiem reżimu Saddama Husajna było ich pięć razy więcej. Pod wpływem zamachów i nieustannych gróźb większość chrześcijan zdecydowała się na emigrację. Z tych samych względów również działalność duszpasterska jest poważnie ograniczona. W ubiegłe Boże Narodzenie większość kościołów odwołała na przykład nocne pasterki.