„Czuję w duszy straszliwy ból z powodu utraty Boga, który mnie nie chce - Boga, który nie jest Bogiem; Boga, który naprawdę nie istnieje. Proszę, Jezu, wybacz moje bluźnierstwa - kazano mi pisać wszystko”.
13.02.2025 11:40 GOSC.PL
Zdarza się, że gdy cytuję na spotkaniach wyznanie Teresy z Lisieux, która bez owijania w bawełnę pisała o tym, że jest „zupełnie niezdolna do modlitwy i praktykowania jakiejkolwiek cnoty” i „nie potrafi zmówić Różańca, znajdując choćby jedną myśl jednoczącą ją z Bogiem” część osób nie dowierza. Jak to możliwe, by ktoś, kto został doktorem Kościoła, mógł mieć podobne doświadczenia? Osoby te chcą zagłaskać tę przestrzeń, wyprzeć ją, zamodlić, wypełnić poczucie bezradności roboczogodzinami modlitw. Nie dopuszczają tego, że Tego, który „przywdział mrok niby zasłonę wokół siebie” chwalą i góry, i doliny.
A przecież wyznania zamkniętej w karmelu w Lisieux Tereski są i tak delikatne i niezwykle „lajtowe” wobec porażających słów, które na polecenie kierownika duchowego notowała jej imienniczka z Kalkuty. Wróciłem po latach do lektury niezwykle osobistych wyznań „świętej od ciemności” i zaznaczyłem kilka poruszających mnie fragmentów.
„Czuję w duszy po prostu ten straszliwy ból z powodu utraty Boga, który mnie nie chce - Boga, który nie jest Bogiem - Boga, który naprawdę nie istnieje (proszę, Jezu, wybacz moje bluźnierstwa - kazano mi pisać wszystko)” – pisała - «Uśmiechasz się przez cały czas» - ludzie robią takie uwagi. Myślą, że wiara, ufność i miłość wypełniają moją najgłębszą istotę i że na pewno mam serce pochłonięte bliskością Boga i zjednoczeniem z Jego wolą. Ale gdyby mogli wiedzieć, jak bardzo moja radość jest płaszczem, którym zakrywam pustkę i nędzę. Mimo wszystko ta ciemność i pustka nie są tak bolesne, jak tęsknota za Bogiem. Czuję, że ta sprzeczność wytrąci mnie z równowagi. Mój Boże, co Ty robisz z kimś tak małym? Kiedy prosiłeś, abyś mógł odcisnąć w moim sercu Twoją Mękę - czy to jest odpowiedź?”.
„Mimo wszystko - chcę kochać Boga za to, co mi zabiera. On zniszczył we mnie wszystko. Ta ciemność, która otacza mnie z każdej strony - nie potrafię wznieść swojej duszy do Boga - nie dociera do niej żadne światło ani natchnienie. - Mówię o miłości do dusz o czułej miłości do Boga i głęboko pragnę w nie wierzyć. Po co się trudzę? Jeśli nie ma Boga - to nie może być duszy. Jeśli nie ma duszy, to Ty, Jezu, Ty też nie jesteś prawdziwy. Niebo, cóż za pustka - do mojej głowy nie dociera nawet najmniejsza myśl o Niebie, bo nie ma nadziei. Boję się pisać o tych wszystkich strasznych rzeczach, które dzieją się w mojej duszy.”
„Nie mam w sercu wiary ani miłości ani zaufania, tak wiele tam bólu. Już się nie modlę. Wymawiam słowa modlitw wspólnoty i z całych sił staram się z każdego słowa wydobyć słodycz, jaką może dać. Nie modlę się. Moja dusza nie jest jednością z Tobą, a przecież kiedy chodzę sama po ulicach, godzinami do Ciebie mówię - o tęsknocie do Ciebie. Jakże pełne bliskości są te słowa - a mimo to takie puste, bo zostawiają mnie z dala od Ciebie. W dziele nic mnie nie cieszy, nie pociąga, nie wzbudza zapału”.
Mnie pomogło…
Zacytowałem fragmenty prywatnych pism Matki Teresy z Kalkuty z książki „Pójdź, bądź moim światłem” (opracowanie Brian Kolodiejchuk MC)
Marcin Jakimowicz
Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.